Artykuły

Taniec udręczonej duszy

Nie ma wątpliwości co do tego, ile wysiłku musieli włożyć aktorzy Teatru Zagłębia w Sosnowcu w przygotowanie spektaklu muzycznego pod jednoznacznym tytułem "Tango, tango". Dwuczęściowe widowisko według pomysłu, a także w reżyserii i choreografii Janiny Niesobskiej, nie jest przedstawieniem fabularnym lecz układem obrazów o wewnętrznej dynamice i treści, nie pozostających ze sobą w specjalnie ścisłym związku. Dla aktorów dramatycznych praktykujących na co dzień w słowie, a nie w tańcu, taka dawka choreografii stanowiła potężne wyzwanie. Nie sposób nie zauważyć, że przełamali wiele barier i uskładali piękny kapitał na swoją sceniczną przyszłość. Fakt, że muszą jednocześnie tańczyć, śpiewać, a uczucia wyrażać mimiką, czasem jednak na scenie po prostu... widać. To obniża nieco temperaturę spektaklu, bo nadmierne skupianie się na skomplikowanych układach i zgraniu z partnerem osłabia emocje bohaterów, wpisane w istotę tanga wręcz organicznie. Jedni wykonawcy radzą sobie z tym lepiej, inni gorzej, nikt nie pozostaje jednak poza nawiasem tajemnicy niesionej przez niepowtarzalny rytm tanga, a wzmacnianej żywą muzyką.

Usadowienie zespołu pod dyrekcją Ewy Zug na scenie ma kapitale znaczenie dla podkreślenia kontekstu kulturowego zjawiska, jakim jest tango. Zrodzone w podejrzanych knajpach, najpierw było przecież "zapisem" męskiej walki i ekspresyjnym wyrażeniem namiętności, które przypadkowi widzowie opatrzyli muzycznym akompaniamentem. Zbiegiem lat, gdy zyskało już miano tańca "towarzyskiego", też nie utraciło pierwotnej dzikości i prawdziwiej brzmiało w spelunkach miejskich przedmieść niż w eleganckich salach dancingowych. Do tej aury nawiązuje czarno-czerwona scenografia Waldemara Zawodzińskiego. Pod koniec spektaklu ostra gra kolorowych kostiumów męczy wprawdzie nasze zmysły, ich dobór dookreśla jednak dramatyzm melodii.

Strzałem w dziesiątkę okazał się dobór utworów, w większości znanych nie tylko starszej, ale i młodszej publiczności! Są to przede wszystkim popularne tanga... polskie. Ich melancholijne lub melodramatyczne teksty funkcjonują w naszej kulturze na prawach równych cytatom z poważnej poezji. "Ta ostatnia niedziela", "Nie odchodź ode mnie", "Już nigdy" czy przeboje młodszych pokoleń - "Ogrzej mnie" i "Ten taniec" nie wymagają popularyzacji. Ani przeróbek. W przedstawieniu "Tango, tango" najmniejsze wrażenie robią pastisze nieśmiertelnych melodii. Wygląda na to, że tango - jak chcieli jego twórcy-to jednak przede wszystkim szloch zranionej duszy...

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji