Drugi krok Marka Hłaski
Marek Hłasko jest dziś jednym z najbardziej znanych młodych pisarzy polskich i jednym z bardziej kontrowersyjnych. W tej chwili na przykład toczy się w Polsce dyskusja nad "niemoralnością" jego opowiadań (i nakręconych na ich tle filmów). Z zarzutem niemoralności spotkał się on także i na emigracji. Zarzucono mu nihilizm, pornografię, wulgarność. Brutalnie realistyczny obraz życia w Polsce spotkał się u wielu z niedowierzaniem. Inni, przyjmując ten obraz za prawdziwy, zapytują o sens opisywania go. Marek Hłasko jest autentyczny - z tym można się zgodzić. Ale sam autentyzm nie tworzy jeszcze wielkiej sztuki. A poza tym jest to autentyzm wąski, odpowiadający tylko części rzeczywistości. Trudno Hłaskę winić za to, że to jest właśnie jego rzeczywistość - ale też trudno go za to chwalić. Sztuka polega na selekcji. Hłasko albo nie umie, albo nie potrafi pokazać człowieka innego niż upodlonego, wulgarnego, zgniłego. Znany młody poeta emigracyjny nazwał pierwszy tom opowiadań Hłaski "katzenjammerem i chandrą".
Te zarzuty wypływają często z przeświadczenia, że nawet jeśli to co Hłasko opisuje jest prawdą, to dla celów "wychowawczych" powinien on trochę upiększać, powinien pokazywać różnych ludzi: dobrych i złych, z charakterem i bez charakteru. Takie stanowisko jest fałszywe. Nie różni się zbytnio od wymagań jakie stawiał socrealizm. Hłasko zdobył sobie w Polsce tak wielką popularność właśnie dlatego, że na tle zafałszowanego obrazu polskiej rzeczywistości - dał obraz autentyczny.
Hłaskę widziałem niedawno w Paryżu. W rozmowie powiedział mi w pewnej chwili, że nie potrafi być cynikiem ani hipokrytą. I to jest prawda! Opowiadania Hłaski są próbą moralistyki. Paradoks? Nie. Jeżeli zło istnieje, pierwszą rzeczą, jest o nim wiedzieć, mówić i pisać. Nie pisać o źle, którego się dotyka, to jest hipokryzja i cynizm. Zresztą, sam fakt reakcji na opowiadania Hłaski jest dowodem, że mogą one mieć wpływ umoralniający.
Tak więc, na tej płaszczyźnie rozumowania rację ma Hłasko. Ale pewną rację mają także jego krytycy. Wielka sztuka nie może stać tylko autentyzmem, musi dać coś więcej niż brutalny i wulgarny opis rzeczywistości.
Ale tych prawd nie trzeba zdaje się Hłaski uczyć. Z wydanych niedawno przez paryską "Kulturę" dwu opowiadań: "Cmentarze" i "Następny do raju" - przynajmniej jedno świadczy o wyjściu Hłaski z kręgu czystego realizmu (a właściwie naturalizmu). Mam na myśli "Cmentarze".
Jest to długie opowiadanie - prawie powieść. Jego cechą najciekawszą jest miejscami świetnie przeprowadzona w celach artystycznych deformacja rzeczywistości. Hłasko poszedł w kierunku groteski - daj ostrą satyrę na współczesną Polskę (że bardziej na Polskę przedpaździernikową, to nie gra roli). Polityczny wydźwięk "Cmentarzy" jest bardzo silny. Sam tytuł jest tragicznym symbolem ruiny, do jakiej oficjalne zakłamanie doprowadziło tych, którzy z wiarą rozpoczynali budowanie rzeczypospolitej ludowej. Bohater "Cmentarzy" - Franciszek - działacz partii, doprowadzony zostaje do stanu, w którym strach przed prześladowaniem jest siłą mniejszą niż strach przed kontynuowaniem własnego zakłamania. Ostatnia scena jest majstersztykiem i psychologicznym i konstrukcyjnym, nie mówiąc o wspaniałej ironii całej sytuacji. Franciszek, który na początku opowiadania po pijanemu wymyślając na władzę ludową, zostaje wpędzony w tragiczne położenie, które dopiero w pełni uświadamia mu przerażającą hipokryzję systemu, w jakim żyje - na końcu opowiadania odnajduje swą godność człowieka w całkowicie już świadomym akcie sprzeciwu wobec władzy. Ten akt sprzeciwu, akt powiedzenia prawdy na głos, jest dla niego koniecznością. Odwaga jest tu bezpośrednim wynikiem psychiki doprowadzonej do ostateczności. Rezultat - jak po przecięciu wrzodu: wielka ulga:
- "Nie, nie ma już domów - rzekł po chwili Franciszek. - Są tylko cmentarze ...
Więc wszyscy kłamali...
- No, no - rzekł milicjant. - Nie podoba się wam może ?
Zmierzyli się wzrokiem.
- Nie - rzekł Franciszek".
* * *
"Następny do raju" jest opowiadaniem słabszym. Należy do tej fazy, w której powstały opowiadania "pierwszego kroku w chmurach". Autor w posłowiu pisze, ie jest jedno opowiadanie, którego będzie się wstydził do końca życia. Opowiadaniem tym - to "Baza Sokołowska" z pierwszego tomu - jedyna rzecz socrealistyczna, jaką Hłasko napisał. Otóż "Następny do raju" jest jakby naprawieniem tego błędu :- i to z "nadwyżką" prawdziwego realizmu. Tematyka obu opowiadań jest podobna. Opisywana rzeczywistość - jakże różna! Życie opisywane tu przez Hłaskę jest bez przesady przerażające. Wulgarność osiąga swój szczyt. Wydaje się także, że wydźwięk polityczny jest tu trochę jakby doczepiony. Poza tym, "Następny do raju" wskazuje na jedną jeszcze słabość Hłaski: nieumiejętność malowania charakterów kobiecych. Mężczyźni jego są żywi, prawdziwi. Jedyna kobieta (nie licząc postaci epizodycznych) w "Następnym do raju" jest postacią papierową.
Wartość tego opowiadania nie leży zresztą ani w jego konstrukcji, która nie jest najlepsza, ani w psychologii postaci, ani tym bardziej w tendencji politycznej - lecz w paru świetnych, prawdziwie wstrząsających scenach: jak w scenie windowania trupa kierowcy z przepaści, w którą zwalił się z całym ładunkiem drzewa. "Następny do raju" ukazuje także wielką miłość do samochodu - rzecz dotychczas nieznana w literaturze polskiej (literatura polska potrafiła kochać jedynie konia). Ta miłość do samochodu zwraca uwagę na inną ważną cechę opowiadań Hłaski - ich charakter współczesny i uniwersalny. Nie potrzebują one żadnych komentarzy, są przede wszystkim ludzkie - polskość jest w nich marginesowa i ledwo zaznaczona.
Jest to rzecz ważna, pozwalająca oczekiwać z zainteresowaniem reakcji czytelników i krytyków zachodnich na mające się niedługo ukazać tłumaczenia tych opowiadań.
* * *
Drugi krok Marka Hłaski jest bez wątpienia krokiem naprzód. Jak znacznym - niech świadczy jeden cytat z "Cmentarzy", cytat będący być może i autorefleksją: "Odwaga to chyba tylko sprawa zaufania, świat, Franciszku, to gromada zwierząt wałęsających się po gównie. Człowieka łatwo jest określić i wymierzyć w dół - bydlę w nieskończoność; wszystko zrobi, wszystkiemu wierzy, wszystko splugawi. Odwaga, ta najprawdziwsza, to sprawa znalezienia dla człowieka górnej granicy, tej ostatecznej - na ile można mu zaufać i czego potrafi dokonać".
W "Pierwszym kroku w chmurach" Hłasko pokazał jak dobrze potrafi on wymierzyć człowieka w dół. W "Cmentarzach" mamy próbę wymierzenia go w górę. Drugi krok Hłaski ma już wiele prawdziwych cech "pierwszego kroku w chmurach".