Dwoje na huśtawce
Klasyczny już broadwayowski melodramat Williama Gibsona (premiera w Nowym Jorku w 1958 r.), kiedyś także sfilmowany, to żelazna pozycja repertuarowa współczesnej sceny obyczajowej. Nie oszałamia psychologiczną dociekliwością w portretowaniu bohaterów, nie proponuje nowatorskich rozwiązań scenicznych, nie prowokuje, daje wręcz uproszczony, schematyczny obraz świata. Stanowi jednak dość bogaty materiał dla subtelnego, wyważonego aktorstwa. To od niego zależy, czy "Dwoje na huśtawce" będzie kolejną historią o samotnych ludziach w wielkiej metropolii, czy wiarygodną opowieścią o próbie miłości. Dwoje samotnych trzydziestolatków w Nowym Jorku. Gizela jest bezrobotną tancerką, która szyje kostiumy dla baletu, Jerry był prawnikiem w stanie Nebraska, w Nowym Jorku szuka pracy i stara się o wejście do miejscowej palestry. Oboje pamiętają swoje dawne związki. On - rozwodzi się z żoną, ona jest rozczarowana krótkotrwałymi romansami. Zagubieni i samotni, pragną czegoś od siebie nawzajem, jednocześnie bojąc się kolejnej porażki. Sztuka Gibsona jest dzięki swej niby filmowej, symultanicznej konstrukcji, stworzona dla telewizji. Radosław Piwowarski pozostawił ją, za sprawą scenografii i kostiumów, w latach 50., podkreślając klimat stylizowanymi fotografiami Nowego Jorku Andreasa Feiningera.