Różewicz o zagubionych w mieście
- Tadeusz Różewicz to realista w najszlachetniejszym znaczeniu tego słowa. Pokazuje człowieka w sposób pełny, portretuje go w kontekście socjologicznym, politycznym, psychologicznym. W "Mojej córeczce" są elementy melodramatyczne, ale autor używa ich z odpowiednim dystansem. To subtelny dramat międzyludzki - mówi reżyser Marek Fiedor Gazecie Wyborczej - Stołecznej.
Reżyser Marek Fiedor przygotowuje w Teatrze Ateneum przedstawienie "Moja córeczka" na podstawie opowiadania Tadeusza Różewicza.
Marek Fiedor po Różewicza sięga po raz drugi, dwa lata temu wyreżyserował "Wyszedł z domu" w Teatrze Polskim w Poznaniu.
- Tadeusz Różewicz to realista w najszlachetniejszym znaczeniu tego słowa. Pokazuje człowieka w sposób pełny, portretuje go w kontekście socjologicznym, politycznym, psychologicznym. W "Mojej córeczce" są elementy melodramatyczne, ale autor używa ich z odpowiednim dystansem. To subtelny dramat międzyludzki - mówi Marek Fiedor.
Tytułowa "córeczka" - Mireczka - wyjechała na studia do dużego miasta. Gdy nie wraca do domu na Boże Narodzenie, zaniepokojony ojciec - Henryk - ze świątecznymi wiktuałami jedzie jej szukać. - "Moja córeczka" pokazuje problem wydziedziczenia człowieka, który ma swoje korzenie na wsi. Dzięki awansowi społecznemu trafia w obce mu miejsce, warunki. Błąka się po Warszawie zagubiony, a jednocześnie zafascynowany tym światem. Jest zagubiony także w świecie wartości, deklaruje, że chce żyć według pewnego porządku, ale swoim zachowaniem temu przeczy. Motyw miasta, które dusi, tłamsi interesował mnie już od pewnego czasu. Pojawił się m.in. w "Paternoster", który wyreżyserowałem w 1998 roku w Toruniu - opowiada Marek Fiedor.
(...)
Całość w Gazecie Wyborczej - Stołecznej.