Artykuły

Dlaczego "Teatr 38"?

Może dlatego, żeby było do rymu - mieści się on bowiem przy Rynku Głównym, numer osiem... Albo nie? Proszę zwrócić uwagę - 38 to liczba magiczna: 36 + 2 = 38 40 - 2 = także 38. Rachunek można zresztą w obie strony dalej rozwijać. Liczba ta jest przy tym ładną nazwą dla teatru. O wiele ładniejszą niż np. "Zorza" ałbo "Przodownik". Cóż, prawem rozwoju ludzie odświeżają się i dokonują wymiany zużytych pojęć.

Z udekorowanych wytartymi sloganami świetlic ZMP-owskich powchodzili młodzi ludzie (sam jestem również młodym człowiekiem) do Piwnic, magazyny przerobili na teatrzyk.

A w ogóle to nasze miasto nabiera kolorów po ascetycznych praktykach tamtego okresu. Mówi się o artystycznej cyganerii, wypruwającej szwy z nadpsutego korpusu wegetującej szarzyzny. Tak już jest, że w Krakowie szczególnie uwydatniał się dystans między awangardą a społeczeństwem dobrze ułożonym, z którego wyrywali się zapaleńcy, gotowi o szklance kawy dokonać rewolucji w sztuce i społeczeństwie. I wydaje się, że Kraków wraca do formy.

Można chyba po dwu premierach spróbować określić, jak kształtuje się profil ideowy "Teatru 38". Jest to droga prowadząca do odnalezienia miejsca człowieka w społeczeństwie, określenia możliwości jednostki i wyjaśnienia stosunków międzyludzkich. Problemami, które nurtują ludzkość od chwili jej powstania, a które szczególnie wyraźnie spotęgowały się w ostatnich latach powojennych nasycone są sztuki, realizowane przez ten zespół. Sztuka Arthura Adamova, będąca premierą programu streszczała się samym tytułem: "Wszyscy przeciw wszystkim". Syn przeciw matce, narzeczony przeciw narzeczonej, państwo przeciw obywatelom, wykonawcy przeciw widzom. Monotonna, zautomatyzowana inscenizacja podkreślała brak zaczepienia o jakikolwiek występ zufania czy uczucia w rozgrywkach między tymi ludźmi. Wszystko czego się dotknąć było konsekwentne i zimne. Nikt do nikogo się nie zbliżał, tu nawet mordowano się w rękawiczkach. Pojedynczy człowiek nabierał ważności, gdy stawał się wyrazicielem skomplikowanego i wyrafinowanego aparatu władzy. Ale władza jest czymś nieustalonym i zmiennym, zdolnym jutro pozbyć się swoich wczorajszych zwolenników.

Żyjemy w czasach przetasowywania tradycyjnych pojęć, szukania nowych wartości, w pewnym sensie zawieszeni w próżni między starymi ideami, niewytrzymującymi nowych wyobrażeń a nieutworzonym jeszcze zamierzonym komfortem. Nie bardzo wiemy, czy wyzwolona siła atomu zostanie użyta do opanowania wszechświata, czy też dopomoże w rozbiciu ziemi.

W atmosferze wewnętrznych konfliktów i niepokoju czekamy na bohatera XX wieku, na Godota.

Czekamy na Godota w małej salce "Teatru 38". Intepretacji słynnej sztuki Becketta nie można nikomu podsuwać. Prowadzi do niej wiele uchwyci w niej to, co dla niego najbliższe, wielu ogarnie jej złożoność. O tym dużo pisało się z racji przedstawienia warszawskiego - tu chcą tylko zwrócić uwagę na pewne charakterystyczne cechy inscenizacji krakowskiej.

Dwóch ludzi zatrzymało się w którymi miejscu życia, w przestrzeni określonej zwisającym krzywo wieszakiem. Jakaś beznadziejna poczekalnia bez wyjścia. Ubrani w gumowe buty, watowane "fufajki"; chodzą na czworakach. Dobiega pogłos kroków i gwizdanie postrzępionych taktów melodii. Co prawda można by przypuszczać, że taka inscenizacja podsuwa czysto społeczną interpretację utworu, jak to zrobiła w "Życiu Literackim" p. Wanda Kragen, ale nie sądzę, aby było to jedyne odczytanie. Po prostu czekają na Godota w narodowym polskim stroju. A dlaczego chodzą m. czworakach? Być może prowadzeni do tego miejsca na smyczy nie przywyi jeszcze do używnia kończyn górnych w innej funkcji.

W tym teatrze nie ma aktora według tradycyjnych recept. Kryterium rozróżnienia Estragona i Vladimira przebiega nie po stronie charakterystyki psychologicznej, ale zaczyna się tam gdzie pojawia się dla nich odmienny problem. Tu postać nazywa i wyraża problemy. Teatr w najszerszych wymiarach działalności człowieka.

Oczywiście są potknięcia, ale tych unikają tylko ci, którzy nie robią nic. Ale byłbym zapomniał. "Pytanie to w tytule'' itd. Dlatego, że zespół wystąpił po raz pierwszy w roku ubiegłym z programem wierszy! Gałczyńskiego pt. "Gałczyński 38" (aluzja do sztuki Giraudoux "Amfitrion 38"). Ale może było jeszcze inaczej. Zresztą, czy to jest ważne?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji