Artykuły

Muzyczny Sztukmistrz

O "Sztukmistrzu z Lublina" Singera w reż. Jana Szurmieja w Teatrze Rampa pisze Andrzej Dusza.

0 Singerze, pisarzu niegdyś czytanym i oglądanym (na podstawie niektórych jego powieści powstały niezłe hollywoodzkie filmy), jakby przestano ostatnio pisać i mówić, co oznaczałoby, że minęła moda na dobrego i cenionego autora. Tymczasem Dwór, Spuścizna, Sztukmistrz z Lublina to naprawdę książki warte polecenia. Jakie są zalety tego pisarstwa, doskonale wie Jan Szurmiej, skoro po 18 latach powraca na scenę ze Sztukmistrzem z Lublina - spektaklem muzycznym na podstawie powieści laureata literackiej nagrody Nobla. Sztukmistrz z Lublina to opowieść o rozdarciu człowieka jakby wpisanego w żydowską kulturę, z którą w pewnym momencie życia przestaje się identyfikować. Wydaje mu się, że znalazł sposób na egzystencję, oczarowując wszystkich wokół popisami czarodzieja z bajki. Jasza Mazur jednak tak naprawdę nie potrafi żyć - gdzieś zagubił sens twórczości, staje bezradny wobec tajemnicy egzystencji. Ten dylemat ukazany na tle jarmarcznych popisów akrobatycznych i magicznych pokazów zdaje się dotyczyć jednak nie tylko głównego bohatera, ale wszystkich obserwatorów. Sztukmistrza gra Maciej Tomaszewski, który wcielił się w tę postać także przed 18 laty. Wybór reżysera był, oczywiście, ryzykowny, ale okazał się doskonały. Aktor panuje nad rolą, potrafi z nonszalancją wykonywać sztuczki - z łatwością chodzi po linie, żongluje, zgłębia tajniki czarnej magii. Patrzy jednak na życie jakby z innej już strony. Ma więcej lat. Wie, czego w życiu nie dokonał, czego może się jeszcze spodziewać. Jan Szurmiej nie nazywa swojego spektaklu musicalem. Chyba słusznie. Trudno go w ogóle porównywać na przykład ze Skrzypkiem na dachu. W tej sztuce chodzi o coś zupełnie innego. Słusznie zauważył tę inną perspektywę recenzent w "Rzeczpospolitej" - Kiedy przyglądamy się postaci tytułowego bohatera Jaszy Mazura, widzimy, jak wiele ma w sobie zarówno z Singera, jak i samego Szurmieja. Zwłaszcza wtedy, kiedy mówi o poszukiwaniu tożsamości narodowej i kulturowej. Krytyk z uznaniem także wyraża się o warstwie widowiskowej i muzycznej spektaklu. Nie jest to niespodzianka. Przecież muzykę skomponował Zygmunt Konieczny, a songi przygotowała Agnieszka Osiecka - twórcy znani i cenieni, już choćby to jest gwarancją jakości. Pięknie brzmi pieśń Grajmy Panu w wykonaniu Marka Bałaty, mądre są słowa Cadyka wypowiadane przez Jerzego Kamasa, przejmujące pieśni żydowskie w wykonaniu Doroty Osińskiej. Jej śpiewanie nie jest ani patetyczne, ani tragiczne. Opowiada historię zakochanej i porzuconej dziewczyny z wielkim uczuciem i bezradnością. Czuć w tej opowieści zranioną miłość, która była sensem życia skrzywdzonej kobiety.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji