Artykuły

"Łączy ich jedna sprawa / sado - maso zabawa"

Po krótkiej przerwie mogliśmy obejrzeć przedstawienie dyplomowe słuchaczy Studium - "Mus wiśniowy", czyli nieco uwspółcześnioną wersję "Apetytu na czereśnie", niegdyś granego m.in. przez Annę Romantowską i Krzysztofa Kolbergera. W rozmowach bohaterowie mówią więc o Złotych Tarasach, zamawianiu pizzy do firmy i surfowaniu, ale piosenki Agnieszki Osieckiej pozostały bez zmian - "Gaj", "Małgośka", "Czy te oczy mogą kłamać", "Sing Sing", "Uciekaj moje serce", "Szukam kogoś na stałe", "Komu weselne dzieci". W spektaklu Gosia i Marek prowadzą ze sobą grę, którą na gruncie polskim opisał już w słuchowisku "Trybunał" Ireneusz Iredyński, za granicą Milan Kundera poświęcił jej opowiadanie "Fałszywy autostop". Teatromanom z kolei przedstawienie pewnie kojarzy się przede wszystkim z "Kto się boi Virginii Woolf?". Spektakl prowadzi nas przez wszystkie fazy miłości. Początkowo jest zabawnie - chłopak próbuje poderwać dziewczynę ("Przedwczoraj byłem wysokim blondynem"), a po chwili goni ją wokół krzesła, udając psa (żywioł komedii dell'arte). Z czasem jednak rozmowa schodzi na temat pierwszych rys, pojawiających się na świeżym związku - ona zdradza go na wakacjach, on poznaje Monikę, która śpiewa w barze. Marek je zimne obiady, pije coraz więcej, a w końcu rzuci jej prosto w twarz: "jesteś wstrętna!". Małżonkowie nie przypominają już Adasia i Gosi z "Nas troje" Koterskiego, lecz bohaterów "Sado-maso piosenki" Republiki. "Marsz weselny" Mendelssohna staje się "Marszem żałobnym" Szopena, a "pierwszy raz" zmienia się w gwałt, dokonany przez męża, którego oddech śmierdzi żubrówką. Kulminacją upokorzeń jest scena, w której Marek popycha Gosię, a gdy dziewczyna próbuje podnieść się z podłogi, wylewa jej na głowę wódkę. Spektakl kończy "Niech żyje bal", ale kolorowe balony, confetti i frenetyczny taniec podkreślają jedynie ironiczną wymowę tej sceny.

"Mus wiśniowy" jest spektaklem, rozegranym niemal na pustej scenie i odwołującym się do wyobraźni widza. Bohaterowie piją alkohol z pustych puszek, palą nieistniejące papierosy, a krzesło może stać się stołem albo fotelem w samochodzie. Okazuje się, że wcale nie trzeba rozbierać aktorów, by pokazać scenę erotyczną - w przedstawieniu oglądamy metafory, które jednocześnie nie pozostawiają wątpliwości co do tego, na co patrzymy (przykładowo: przejażdżka corvetą z Kubą, saksofonista, pieszczący dźwiękiem Gosię). Fenomenalna jest dwójka aktorów - Anna Leśniak i Szymon Strużek. Ona posiada niezwykle plastyczną twarz i ogromną vis comica. Śmieszy, gdy oznajmia, że "w kuchni zalęgła się mysza", ale kiedy zrywa z siebie sukienkę i zostaje w samej bieliźnie, na widowni jest martwa cisza. Jej partner jest wiarygodny zarówno wtedy, gdy jako Kuba próbuje różnych klisz językowych, jak i wcielając się w rolę pijanego męża, opowiadającego dowcip o kukułce. Oboje są nie tylko niebywale sprawni fizycznie, lecz posiadają również piękne, mocne głosy, które świetne brzmią w piosenkach wykonywanych solo i znakomicie uzupełniają się w duetach. W spektaklu Doroty Bielskiej wszystko do siebie pasuje: muzyka, wykonywana na żywo (akordeonista, saksofonista), sygnalizowanie za pomocą fragmentów melodii największych przebojów Agnieszki Osieckiej, minimalistyczna, lecz funkcjonalna scenografia i pomysłowe rozwiązanie sceny z Moniką (grająca ją dziewczyna jedynie rusza ustami, śpiewa Anna Leśniak). Po przedstawieniu wykonawcy kilkakrotnie wychodzili do ukłonów, a trwająca dobrych kilka minut owacja potwierdza jedynie klasę tego przedsięwzięcia.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji