Artykuły

W harmonii uczuć

Krzysztof Rekowski jest młodym reżyserem, który "Zimą pod stołem" Rolanda Topora wspaniale zadebiutował na zawodowej scenie. Wykonawców dobrał z zespołu Teatru Ludowego oraz studentów ostatniego rocznika aktorskiego krakowskiej PWST. Powstał ciepły, liryczny spektakl z udanymi rolami.

Zmarły w 1997 r. autor był Francuzem polskiego pochodzenia - rysownikiem, grafikiem, malarzem, pisarzem, dramaturgiem, reżyserem i aktorem. Jego rysunki, publikowane przed laty w "Przekroju" czy "Szpilkach", były równie zabawne co makabryczne. Nie inaczej odbierało się jego powieść "Chimeryczny lokator" czy nakręcony na jej podstawie film "Lokator" Romana Polańskiego.

"Zima pod stołem" to sztuka z późniejszych lat życia, Topora, w której czarne poczucie humoru ustępuje miejsca różowemu. To pogodna, aczkolwiek z lekka absurdalna opowieść o ludziach, którzy spotkali się i obdarzyli nawzajem uczuciem na przekór istotnym różnicom cywilizacyjnym, towarzyskim i majątkowym. Dragomir, emigrant z jednego z państw środkowej Europy wynajmuje tani kąt - dosłownie pod stołem - u tłumaczki Florence Michalon. Nie narzeka. Klekotanie czcionek maszyny do pisania pani domu zlewa się w jedno z postukiwaniami młotkiem o podeszwy butów naprawianych przez jej lokatora. Oboje są sobie potrzebni. Chłopak podzieli wkrótce miejsce pod stołem z muzykującym na akordeonie kuzynem Griszką. Ale to nie przez niego związek młodych, sympatyczny ludzi zostanie wystawiony na ciężką próbę.

Młodzi wykonawcy od pierwszej chwili zjednują sobie sympatię widowni. Urocza i piękna Martyna Peszko (Florence Michalon) ma szczególny dar ogniskowania na sobie uwagi. Rodzajem dziecinnego zagubienia bohaterki wzbudza naturalny odruch niesienia pomocy.

Korzysta z tego Marcin Stec (Dragomir), którego widz obdarza także pełnym zaufaniem. Scenę poszukiwania przez oboje pod stołem zagubionego guziczka od bluzki można wpisać na poczytne miejsce subtelnego ukazywania scenicznej liryki. W rodzajowej postaci Griszki ciekawie wykorzystał swoje warunki Jacek Joniec. Joanna Niemirska (Raymende Pouce) i Artur Zawadzki (Marc Thyl) dzielnie im sekundowali w rolach czarnych charakterów.

Spektakl o potrzebie prawdziwej miłości i przyjaźni został wystawiony z rzadkim profesjonalizmem. Dawno nie widziałem równej jedności formy i treści widowiska, w którym wszystkie elementy składowe zagrałyby równie harmonijnie. Krzysztof Rekowski - zapamiętajmy to nazwisko!

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji