Artykuły

Sceniczna opowieść o Zapolskiej

OGŁOSZONO mnie jedną z największych aktorek, a miejsca na scenie nie ma dla mnie"... Tak mówi Irena Eichlerówna, grająca - nie, nie grająca, przekazująca niektóre karty z życiorysu i niektóre rysy z postaci Gabrieli Zapolskiej - wraz z Andrzejem Łapickim, w sztuce Tamary Karren. Mówi to z mądrym, lekko tylko ironicznym uśmiechem, bez goryczy. Mówi to z mądrym, lekko tylko ironicznym uśmiechem, bez goryczy. Mówi cudownie, jak zawsze, a tu szczególnie. Po niezbyt mądrej "Zabawie w koty", która przez lata była jedyną możliwością ujrzenia na scenie wielkiej artystki - znowu radość dla uszu i oczu. Radość tym większa, że nareszcie ktoś pokusił się o pokazanie na scenie autorki "Moralności pani Dulskiej". Mój Boże, cóż to za życiorys! Starczyłby na kilka sztuk i kilka filmów. Ale nasi scenarzyści i filmowcy są ślepi. Lepiej zrobić na przykład "Trędowatą" lub jeszcze jeden konterfekt panny Izabelli Łęckiej.

Sztuka "Ta Gabriela..." nie jest oczywiście pełnym portretem Zapolskiej. Napisana jest na dwie osoby, aktorkę i aktora, którzy opowiadają dzieje sceniczne i autorskie oraz prywatne życie Zapolskiej, od czasu do czasu wchodząc w postaci sztuki: Eichlerówna w postać Zapolskiej a Andrzej Łapicki w postać jej drugiego męża, malarza Stanisława Janowskiego. Znakomici artyści nie próbują na szczęście kopiować tych postaci, ich wyglądu, sposobu bycia, charakterów, temperamentów itp. A jednak przekazują nam bardzo wiele z wielkiego dramatu wielkiej pisarki, która miała też ambicję być wielką aktorką.

W istocie były bogatsze, więcej było w jej życiu dramatów i tragedii, samotnej walki, upokorzenia, zwyczajnej nędzy, chorób, łez, nienawiści i namiętności, niż sukcesów i niż można powiedzieć w ciągu niecałych dwóch godzin w opowieści scenicznej, zbudowanej na podstawie korespondencji Zapolskiej. Stąd podtytuł sztuki "autoportret z listów", obejmującej lata po powrocie z Paryża, kiedy była aktorka w teatrze krakowskim u Pawlikowskiego - kończy się zaś śmiercią pisarki. .

Eichlerówna prowadzi postać w tonacji pogodnej, przyprawionej od czasu do czasu szczypką, mądrej ironii, z cudownym poczuciem humoru i tym dystansem do postaci, który wypływa z mądrej dojrzałości i głębokiego zrozumienia ludzkich losów. Pełne wewnętrznej i zewnętrznej elegancji, półtonów, wyciszeń i muzyczności - jak w aktorstwie Eichlerówny -aktorstwo Łapickiego jest wspaniałym dopełnieniem tego pięknego, uroczego, mądrego wieczoru teatralnego, dając widzom wiele satysfakcji i radości. I przybliżając postać wielkiej pisarki.

Jest to jednocześnie hołd teatru złożony jej w 120 rocznicę urodzin, przypadającą 30.3.br. Właśnie: urodziła się w 1857 czy w 1859? Nasze encyklopedie jak i "Słownik biograficzny teatru polskiego" podają te pierwszą datę. Tymczasem napis na płycie nagrobnej na cmentarzu Łyczakowskim we Lwowie, gdzie została pochowana, podaje datę urodzin 1859 r. Może z okazji przedstawienia oraz (jeśli prawdziwa jest pierwsza data) 120 rocznicy urodzin historycy polskiego teatru wyjaśnią tę sprawę.

"Ta Gabriela". Autoportret z listów, na podstawie sztuki Tamary Karren opracowała Irena Eichlerówna. Reżyseria Andrzej Łapinki, scenografia Xymena Kaniewska. Prapremiera Teatru Narodowego na scenie Teatru Małego.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji