Dziady
Niewiele przedstawień w historii polskiego teatru wywołało tak silny oddźwięk i cieszyło się takim powodzeniem jak "Dziady" w inscenizacji Konrada Swinarskiego. Do Starego Teatru w Krakowie ciągnęły pielgrzymki z całej Polski, aby obejrzeć "Dziady". Samo przedstawienie pozostawało w repertuarze przez wiele sezonów stając się legendą, a zarazem punktem odniesienia dla późniejszych realizacji arcydzieła Adama Mickiewicza. Tym, co fascynowało najbardziej w spektaklu Swinarskiego, była oryginalność formy. Reżyser nie tylko zerwał z tradycyjnym podziałem na scenę i widownię, ale też uruchomił jako teatralną przestrzeń niemal cały budynek Starego Teatru, rozmieszczając akcję również w westybulu, na balkonie i podestach ustawionych na widowni sali widowiskowej. Takie zabiegi przybliżały akcję dramatu do widza. Służyło temu także przemieszanie aktorów z publicznością w scenie Obrzędu, który odbywał się w westybulu przed salą widowiskową. Oglądający stawał się bezpośrednim świadkiem scenicznych wydarzeń, bardziej otwartym, a więc podatnym na działanie magii spektaklu. Sam dramat zyskiwał nowe znaczenia. Pozbawione poetyckiej koturnowości i dystansu, jakie stwarza klasyczny układ scena-widownia "Dziady" objawiły się jako swoisty reportaż. Swinarski operował dosadnym, nawet drastycznym obrazowaniem sprzęgając strofy wysokiej poezji z konkretnym, bardzo prostym działaniem, nabierającym w akcji scenicznej znaczenia symbolicznego. Prawdziwie rewolucyjnym pomysłem reżysera było wprowadzenie ludu - uczestnika obrzędu, jako świadka i obserwatora zdarzeń III części "Dziadów". Duchowe zmagania Konrada-Gustawa zyskały przez to nieoczekiwany kontrapunkt, a całe przedstawienie charakter teatralnego obrzędu. Rejestracji telewizyjnej spektaklu dokonano w dziesięć lat po premierze. Jej twórcą był Laco Adamik. Pracował on wcześniej z Konradem Swinarskim przy przeniesieniu na telewizyjny ekran innego słynnego przedstawienia ze Starego Teatru - "Wyzwolenia" Stanisława Wyspiańskiego. W przypadku "Dziadów", nagrywanych kilka lat po śmierci Swinarskiego, sądzono, że właśnie Adamik może być jedynym, który stworzy widowisko wierne duchowi krakowskiego spektaklu.
I rzeczywiście, udało się zachować integralność pierwowzoru i nie naruszyć koncepcji i intencji Konrada Swinarskiego. Powstało przy tym, wykreowane środkami telewizyjnymi, pasjonujące widowisko nie mające wprawdzie tej bezpośredniości i temperatury co spektakl teatralny, za to dzięki obiektywowi kamery odsłaniające w wielu przypadkach te z elementów akcji i scenicznego obrazu, które umykają uwadze widza teatralnego.