Artykuły

Pozy i pozory

Redliński napisał w latach 70-tych pomieść "Konopielka" i "Awans" oraz sztuki teatralne "Czworokąt" (1976) i "Wcześniak" (1977). Główny temat jego twórczości - to proces przechodzenia od tradycyjnej kultu­ry wiejskiej do kultury nowoczes­nej. Ukazuje to i od strony przemian obyczajowych na wsi i od strony "wrastania" w miasto poszczególnych ludzi, rodem ze wsi. Pytanie jednak, czy autorowi udaje się spro­stać wymaganiom, które sobie na­rzucił. "Czworokąt" zwłaszcza wzbudził w krytykach uczucia mie­szane. Rzecz jest sceniczna: wyrazista konstrukcyjnie, pełna spięć, o żywym dialogu, kontrastu­jąca pewne ludzkie postawy. Wychodzi też naprzeciw zapotrze­bowaniu na współczesną realistyczną sztukę społeczno-obycza­jowa, zawierającą elementy komizmu i satyry a zarazem refleksję. Jednak przyjęta przez Redlińskiego egzemplifikacja trochę wisi w powietrzu. Zarzucano mu, że zamiast autentycz­nych problemów ukazuje raczej grę pozorów, a zamiast kon­fliktu wzorów życia - konflikt na tle różnic w przybranych przez bohaterów pozach. Sęk w tym, że autor uwikłał się w sprzecznościach.

Mankamenty widoczne są głównie w ukształtowaniu męskich bohaterów: Dziadka - dawnego działacza politycznego, dziś chorego, nie opuszczającego domu emeryta i jego zięcia, Toniego - inżyniera z rodziny chłopskiej. Obaj oni, uczciwi lu­dzie, na pewno "chcą dobrze", natomiast uprzykrzają życie in­nym mając im ciągle "za złe". Stąd coś, co można nazwać bun­tem przeciw tzw. jakości życia. Dziadkowa pryncypialność, za­haczająca mocno o fanatyzm, jego niewątpliwa skłonność do frazeologii sprawiły pośrednio, że córka, Ina, nastawiła się, jak gdyby na przekór, wyłącznie na dorobek materialny i prestiż towarzyski. Skostniał on w swojej postawie, co da się jednak usprawiedliwić wiekiem i chorobą. Toni protestuje przeciw po­stawie żony, ale niejako "bezkierunkowo", nie bardzo umiejąc jej cokolwiek przeciwstawić (nie podobna brać serio jego mitologizowania wsi dzieciństwa, ani, mistycznego nieco, spojrze­nia na chłopów). Odżegnuje się więc od mieszczańskości czy burżuazyjności, za symbole których uważa m. in. komplet dżin­sowy i whisky oraz... twórczość Słowackiego i Szekspira. Skłon­ny byłby w ogóle dokonać czegoś w rodzaju niedużej "rewolu­cji kulturalnej". Nie zgadza się na zatrudnienie pomocy domo­wej, choć trudno w istniejącym układzie inaczej rozwiązać sprawę opieki nad chorym Dziadkiem. Słusznie zauważył J. Kłossowicz, że - generalnie brak mu rozeznania między lewicowością i lewactwem. Postać Taniego, nie wydaje się, nie­stety, życiowo prawdopodobna, a najgorsze, że autor stara się uczynić go wyrazicielem autentycznego głodu pozytywnych wartości, w zakończeniu zaś zawrzeć mu z Dziadkiem swego rodzaju przymierze przeciw negatywnej Inie...

Postaci kobiece udały się autorowi lepiej. Ina - potrakto­wana konsekwentnie satyrycznie - łączy jednak cechy kary­katuralne z pewnymi racjami (otacza przecież ojca szczerą troskliwością, równocześnie ma jednak obiektywne prawo do pracy zawodowej, do której się przygotowała wieloletnią nau­ką). Beata - kandydatka na opiekunkę Dziadka, wiejska rezo­lutna dziewczyna, pragnąca żyć w mieście - zabawna jest a zarazem bardzo prawdziwa psychologicznie w swoich aspira­cjach, dążeniu do "czegoś lepszego". Tylko kto jej ma dostarczyć dobrych istotnie, a nie tylko pozornie, wzorów życia? W sztuce jest poczucie niedostatku owych wzorów. Mogłoby ono znaleźć wyraz i tragikomiczny i satyryczny, ale niestety za­brakło tu i odwagi w stawianiu pytań i dobrego materiału egzemplifikacyjnego.

Mimo wielu słabości "Czworokąta" - udało się Jerzemu Połońskiemu nadać mu kształt dobrego spektaklu teatralnego, pełnego tempa, werwy i humoru. Należycie zostały wy cienio­wane poszczególne sytuacje sceniczne. Wyzyskano m. in efekt hałaśliwych i makabrycznych sąsiadów, stanowiących ironiczny komentarz do sporów Iny i Taniego. Wprowadzenie - na po­czątku i w finale - melodii "Kolorowych jarmarków" też sar­kastycznie uzupełniało rozważania bohaterów o "miejskości"' i "wiejskości".

Dynamicznie zagrała Karolinę-Inę Barbara Medwecka, harmonijnie godząc satyryczne ujęcie tej postaci z błyskotliwością i wdziękiem. Mieszaninę nieśmiałości i sprytu, nieobycia i nie­małej zaradności Beaty przekonywająco ukazała Ewa Niestrój. Edward Skarga starał się nieco ożywić posąg zasłużonego Dziadka i przydać mu sympatyczności. Tadeusz Madeja - w niezbyt wdzięcznej roli Taniego - nie miał, niestety, wiele sposobności wykazania swoich dużych walorów odtwórcy ról komediowych (może byłoby słusznie, nawet wbrew tekstowi, mocniej wyeksponować satyryczne cechy Toniego?) Scenografię (wnetrze pokoju, wskazujące na zamiłowanie Iny do rzeczy uznanych za nowoczesne) opracowała Alicja Kuryło.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji