Artykuły

XVI Festiwal Polskich Sztuk Współczesnych. "Naga dusza" Tadeusza Różewicza

Tadeusz Różewicz apostołem "teatru otwartego" był. I chyba jeszcze będzie. Może inaczej, ale przecież... Za "awangardowym" postawiono Różewicza na świeczniku, nawet ołtarzu. I oto świątek (niezupełnie ludowy) zstąpił na ziemię. Napisał "normalną" sztukę, a przy okazji co nieco poświntuszył. I zaraz ideał bruku sięgnął. Zaczęło się narodowe niemal (za familiarność przepraszam autora) "huzia na Tadzia". Nie mnie rozstrzygać - zwłaszcza w tej nocie - przyczyny owej wolty.. Nie wykluczam wszakże, że sprowokował go go vox populi. Tenże "vox" na wystawach plastycznych czasem powiada: może to i dobre, a może nabieranie czyli "woda z mózgu", niechby spróbował jak Matejko, zobaczymy czy artysta". Więc Różewicz spróbował, jak Przybyszewski. Tyle, że "nagą duszę" skojarzył z "duszą" (eufemizmem, coraz zresztą rzadszym). Oczywiście też uproszczenie. Koniecznie w pospiechu i objętości.

"Białe małżeństwo" nie jest zapewne najświetniejszym dokonaniem Różewicza-dramaturga, choć na pewno jest jego sztuką najbardziej kontrowersyjną. Nie wspomnę tu nawet o prasie katolickiej wszelkiej maści, która donosiła o "cuchnących kwiatuszkach pornografii", albo "wkraczaniu na nieciekawą drogę erotycznych obsesji". Tak pisał Ojciec Ojciec Pirożyński, tak pisali inni ojcaszkowie (nie tylko w sutannach) po "Przedwiośniu" na przykład. Recenzent młodzieżowego pisma "nie poczuł się zgorszony". Też "piknie". Ostatnią sztukę Różewicza można lubić lub nie. Jak wszystko.

Przyjechało więc "Białe małżeństwo" z nie najlepszymi referencjami warszawskiej prasy. Człek czyta - dla nauki, dla konfrontacji.

W lekturze tekst mi się podobał . Wydawał mi się zabawny, pastiszowy, ale gorzki i przez to "dzisiejszy". A że obsceniczny - inna sprawa.

A przedstawienie? Przedstawienie nie urzekło. Tadeusz Minc, który zdobył (za "Kartotekę") laury na poprzednim festiwalu, zastosował podobną formułę inscenizacyjną. Tylko tworzywo było odmienne, stawiło opór.

No i aktorstwo. Co najmniej nierówne. Chociaż można inaczej. Jest to przedstawienie w Roku Kobiet. I dlatego Panie właśnie grają, nie tylko pierwsze skrzypce. Po prostu grają. l to dobrze. Obok więc obu dziewcząt Anny Chodakowskiej (Blanka) i "hajduczkowatej" Barbary Sułkowskiej (Paulina) najgoręcej chwalę i Bohdanę Majdę (Matka) i Małgorzatę Lorentowcz (Ciotka) l Danutę Wodyńską (Kucharcia). O panach zaś zmilczeć wolę. Ku wspólnemu dobru.

Dziś Teatr Mały (scena Teatru Narodowego) dwukrotnie jeszcze o godzinie 17 i 20 powtórzy "Białe małżeństwo" Tadeusza Różewicza. O godzinie 11.00 w Klubie Związków Twórczych (sala telewizyjna) rozpocznie się Sesja Teatrologiczna poświęcona "Szkoleniu aktora dla współczesnego teatru". Referaty wygłoszą: Wiesław Jasiński, "O zapotrzebowaniu na młodych aktorów" oraz Jerzy Krasowski i Jerzy Koenig "O bieżących metodach szkolenia aktorów".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji