Artykuły

Mądrość i chichot ironii

IV Międzynarodowy Festiwal Sztuk Współczesnych dla Dzieci i Młodzieży "Kon-teksty" w Poznaniu. Pisze Stefan Drajewski w Polsce Głosie Wielkopolskim.

Przed rozpoczęciem festiwalu spodziewałem się, że zamieszają zespoły nieinstytucjonalne. Nie spodziewałem się natomiast, że taka przepaść dzieli teatr dla najmłodszych dzieci od teatru dla młodzieży.

Gdyby ktoś chciał znaleźć odpowiedź na pytanie, jaka jest współczesna dramaturgia dla dzieci i młodzieży, miałby kłopot, chociaż tak właśnie brzmi nazwa festiwalu, który zakończył się w sobotę w Poznaniu.

Nieciekawie wygląda repertuar dla małych dzieci. Prezentowane teksty niczym nie różnią się od tych, które oglądałem sam, będąc dzieckiem. A jeśli wśród nich znajdą się takie interesujące sztuki, jak choćby "Koronki i kordonki" Liliany Bardijewskiej czy "O mniejszych braciach św. Franciszka" Marty Guśniowskiej, zabija je słaby teatr. W pierwszym przypadku bardzo tradycyjny, łopatologicznie przekładający tekst na obraz sceniczny, w drugim - kłopoty aktorskie z zagraniem roli świętego. Cóż sacrum w teatrze to sprawa niezwykle trudna.

W repertuarze dla dzieci obroniły się jedynie trzy spektakle zagraniczne: "To Małe to ja", "Biała opowieść" i "Wielkomilud", ale nie tekstem, tylko urodą teatralną.

Zdecydowanie ciekawszy okazał się nurt spektakli adresowanych do dzieci starszych i młodzieży. Widać, że twórcy tego typu teatru szukają nowych tekstów i nowego języka porozumienia się z odbiorcą. Zaskakujące, ale materię literacką znajdują w klasyce ("Don Kichot. Hipoteza") albo w klasyce współczesności ("Drugi pokój" Zbigniewa Herberta", "Murdas. Bajka" Stanisława Lema czy "Valerie" Vitezslava Nezvala). Jedynym tekstem współczesnym były właściwie "Bajki" zmarłego niedawno Leszka Kołakowskiego.

Tekst w teatrze dla dzieci i młodzieży musi wygrać konkurencję z mediami elektronicznymi, musi być podany tak atrakcyjnie, że przyćmi na przykład grę komputerową czy eksperymenty i triki filmowe.

Grupa Coincidentia poszła pod prąd. Zamiast nowoczesnych technologii do stworzenia świata przedstawionego wykorzystała resztki kabli, drutów, przewodów elektrycznych, starych lamp, magnesów, tranzystorów ze śmietnika: kawałków drutów, starych lamp, śrubek... W pewnym momencie przestajemy się orientować, czy jesteśmy w rupieciarni, zapomnianej komnacie zamkowej czy głowie zwariowanego władcy. Świat Murdasa gęstnieje, ciągle się zmienia, tak jak otaczający nas świat. Bohaterowie nie mrugają do publiczności, ale ona zaczyna kojarzyć rymy i rytmy przedstawienia z tym, co dzieje się dookoła nas. Mądrość tej przypowieści podkreśla sarkastyczno-ironiczny chichot. A do tego świetne aktorstwo.

Drugim magicznym wręcz spektaklem okazała się impresja na podstawie "Drugiego pokoju". Unia Teatr Niemożliwy pokazała, że współczesne technologie połączone ze starą tradycją teatru cieni mogą dać efekt artystyczny nieoczekiwany, zaskakująco mocny. A tekst Zbigniewa Herberta, choć ostro okrojony, jest ciągle aktualny. Dziwię się, że teatry tak rzadko sięgają po sztuki autora "Pana Cogito".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji