Artykuły

Antykaczyści i cuda na kijku

"Szopka satyryczna - Cuda, cuda ogłaszają... czyli raj na ziemi" w reż. Tomasza Pietrasika w Teatrze Arlekin w Łodzi. Pisze Łukasz Kaczyński w Polsce Dzienniku Łódzkim.

Na "tyły sklepu warzywniczego" zapraszali ongiś Zenon Laskowik i Bogdan Smoleń. Łódzki Teatr Arlekin w tegorocznej szopce satyrycznej "Cuda, cuda ogłaszają..., czyli Raj na ziemi" zaprasza na zaplecze baru Eden, gdzie pod okiem św. Piotra (reżyser i autor tekstów Tomasz Pietrasik) zastęp aniołów (Ewa Mróz, Maria Sowińska-Kotecka, Małgorzata Wolańska, Pavel Kryksunou, Tomasz Pietrasik, Maciej Piotrowski) serwuje dania kolejnym politycznym gościom.

Jako pierwsi zjawiają się zwarci w nieprzerwanym klinczu premier z prezydentem, ale chwała Pietrasikowi, że nie na wyśmiewaniu partyjnych pojedynków, dziś już tylko żenujących, poprzestał. Później w rytmach piosenki "Macho", pośród dźwięku kastanietów skleconych z widelców, w drzwiach baru Eden staje właściciel najlepiej sponsorowanego uśmiechu, agent Tomek. Nie może więc zabraknąć wzdychającej do niego Beaty, "której chciał wepchnąć" (grubą forsę) i Weroniki, która rozpacza, że "wepchnął tylko trochę". Wiecznie niezdecydowanemu Włodzimierzowi Cimoszewiczowi towarzyszy piosenka Marii Modzelewskiej z przedwojennej rewii kabaretu Qui Pro Quo "Zjazd Centrośmiechu" - "Chciałbym, ale boję się" i czy zada on wreszcie decydujący cios kurze (kaczce?), do końca nie wiadomo. Tak czy inaczej zwabiony zapachem drobiu, pojawia się niegdyś znany łódzki antykomunista, a dziś zatwardziały "antykaczysta", Stefan Niesiołowski. Dzięki niemu brawko na wejście ma Jerzy Kropiwnicki, który znów ze swoim Świętem Trzech Króli będzie "wiercić dziurę w brzuchu, jak to ma w zwyczaju". Zmartwiony, że maleje mu... autorytet, despotycznie odda referendalny głos przeciwko sobie, by powrócić niebawem w glorii na kolejną kadencję. Ale nim to nastąpi, pieśnią Chochoła z "Wesela" Wyspiańskiego nawiąże do "sprawy czapki".

Przez scenę przebiegnie też Pantera Dziennikarstwa (Monika Olejnik), "bo biegać sobie lubi" oraz Nelly Rokita, pół-Polka, pół-Niemka, pół-Rosjanka, mistrzyni ciętej riposty i niebanalnych teorii, wyjątek potwierdzający regułę, że "nie ma głupich kobiet". Palikot, Kurski, "Miro", Chlebowski, Staniszkis - czy można jeszcze odróżnić polityka od celebryty? Nęcącej już bardziej ciałem niż śpiewem Górniak Edycie aniołowie stawiają diagnozę: "Chłopa jej trzeba". Najlepszy będzie... "chłop z chłopa" Waldemar Pawlak. A o swoich medialnych aspiracjach w piosence "Telefony" Republiki opowiada ks. Rydzyk.

Dobre aktorstwo (brawa dla Marii Sowińskiej-Koteckiej za Beatę Kempę - posłankę-markietankę, "piątego aniołka prezesa") i zwarty, bez dłużyzn scenariusz sprawiają, że po paru minutach o wokalnych niedomaganiach zespołu się zapomina. Szkoda trochę, że zamiast wpuszczać Pavla Kryksunou w językowo trudne teksty polskie, nie pokuszono się o wykorzystanie mowy mu bliższej. I o ile w literacko niezłym tekście aluzji do cielesności nie brak, okrzyki w rodzaju "Nelka, pokaże ci kartofelka" można sobie chyba darować.

Przedstawienie kończy pojawienie się kolejnej, po także występującym w szopce Chopinie, postaci historycznej, politycznego autorytetu, Józefa Piłsudskiego, co ciekawie nawiązuje do tradycji polskich przedwojennych szopek politycznych. Gorzkie słowa, jakimi ocenia współczesność, udanie wprowadzają pośród powszechnej lekkości i dobrego humoru odrobinę refleksji i zadumy. A do zapowiadanego nie tak dawno temu raju na ziemi jeszcze dość daleko. Bliżej chyba do Edenu w Arlekinie. I dobrze.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji