Manhattan bez życia
- W trzy dni po przyjeździe do Ameryki - pisze w programie do przedstawienia Andrzej Marian Trzos, podpisując się imieniem Zenka bohatera "Życia z widokiem na Manhattan" - postanowiłem, że będę zapisywać to co tu przeżyłem i czego dowiaduję się o innych i ich sprawach. Później doszedłem do wniosku, że z tych zapisków powinien powstać scenariusz o Polakach żyjących w Nowym Jorku, a dokładniej w polskiej jego dzielnicy - Greenpoint.
I tak powstał monodram Andrzeja Mariana Trzosa nagrodzony w 1997 roku w poznańskim Konkursie Dramaturgicznym TESPIS'97 i prezentowany wkrótce potem w wykonaniu Zdzisława Wardejna w formie słuchowiska na falach Radia Merkury. Ale oto Scena na Piętrze zdecydowała się teraz wprowadzić go na swoje afisze. I w sobotę skrócona wersja "Życia z widokiem na Manhattan" pokazana została w Poznaniu jako monodram w reżyserii i wykonaniu Zdzisława Wardejna na uroczystej premierze pod patronem marszałka województwa wielkopolskiego i z udziałem mieszkającego w Nowym Jorku autora. No i jak wypadła ta próba sceny? Otóż, raz jeszcze okazało się, że sceną rządzą jednak inne prawa. I opowiedzenie najciekawszego nawet życiorysu bynajmniej nie gwarantuje, że powstanie z tego teatr. Tym bardziej, że burząca etos solidarnościowej emigracji historia trochę już zwietrzała, a tekstowi wyraźnie brakuje plastyki obrazu i siły emocjonalnej słowa. Z częściowo czytanego, częściowo opowiadanego na sposób aktorski życiorysu Zenka nie powstał teatr. Zdzisław Wardejn nie znalazł formuły scenicznej dla tekstu. I chyba lepiej byłoby, aby pozostał on w formie słuchowiska.