Artykuły

W kulturze wreszcie dobry rok

Świetne koncerty gwiazd - od Macy Gray po Dream Theater, malownicza Bydgoszcz w kinie, dobre premiery teatralne, Warhol w bwa. A na okrasę parę wpadek - podsumowujemy kulturalne wydarzenia minionego roku w mieście - piszą Marta Krygier i Michalina Łubecka w Gazecie Wyborczej - Bydgoszcz.

To był bardzo dobry rok w kulturze. Co było warte zapamiętania, a na co jak najszybciej winniśmy spuścić zasłonę milczenia?

Głośno ze sceny

Na stałym, wysokim poziomie znalazła się w tym roku bydgoska scena. Szczęśliwie po raz kolejny nie tylko ta instytucjonalna. Prócz aktorów zawodowych Teatru Polskiego głos mieli amatorzy - grupa Teatryści (świetne przedstawienie w kamienicy przy ul. Gdańskiej "Zagłada ludu, czyli moja wątroba jest bez sensu" Schwaba), wolontariusze teatru (intrygująca instalacja "Kobiety do środka"), studenci wydziału wokalno-aktorskiego Akademii Muzycznej (współpracujący przy ww. projektach, ale także przy oddzielnych, bardzo udanych realizacjach: "Samobójcy" oraz "Siostruniach"), a także grupy prezentujące się regularnie na scenie klubu Yakiza.

Udał się także Bydgoski Festiwal Operowy - z dobrym reprezentantem: bydgoskim "Napojem miłosnym" w reż. Krzysztofa Nazara, ale i rewelacyjnymi gośćmi, szczególnie Hiszpanami z grupy Compania Antonio Gades. Strzałem w dziesiątkę było także przygotowanie "Kopciuszka" - widowiskowego i, co bardzo cenne, świetnie wyważonego baletu dla starszych i młodszych.

Niezwykle udany był w tym roku Festiwal Prapremier. W ramach tego przeglądu udało się ściągnąć do naszego miasta gwiazdy: Annę Augustynowicz, Jana Klatę, Wojtka Klemma, Michała Walczaka, Łukasza Witt-Michałowskiego, Bartosza Frąckowiaka i Piotra Ratajczaka. Widzów przyciągały także nazwiska znanych aktorów: Anny Dymnej, Jana Peszka, Danuty Szaflarskiej, Krzysztofa Globisza, Adama Woronowicza i Romy Gąsiorowskiej. Wielkie nazwiska nie odmawiają Bydgoszczy także na co dzień. Pawłowi Łysakowi, szefowi Teatru Polskiego, udało się w tym roku zaprosić do współpracy Maję Kleczewską, która przygotowała na naszych deskach "Płatonowa" [na zdjęciu].

Świetnego "Brzechwę 2. Szelmostwa lisa Witalisa" przygotował Łukasz Gajdzis. Skandalem owiana była "Czajka", którą reżyserował u nas Wiktor Rubin - spektakl odwołano parę dni przed premierą. Czy taka decyzja dyrekcji była porażką? Być może uchroniła widzów i twórców przed jeszcze większym niepowodzeniem. Najsłabszy w tym roku spektakl to "Łaknąć" w reż. Łukasza Chotkowskiego. Kolejne premiery - "Trzy siostry" oraz "V (F) ICD-10. Transformacje" były bardzo dobrze zrealizowane. "Turyści" w reż. Piotra Ratajczaka wzbudzali nie tylko salwy śmiechu, ale i - o dziwo - dyskusję na temat uczuć religijnych.

Na dobrą nutę

Na scenie muzycznej działo się dużo i - co ważniejsze - działo się dobrze. W kalendarzu kulturalnym miasta pojawiło się kilka nowych festiwali, które mają szansę stać się imprezami cyklicznymi. Już trwają przygotowania do drugiej edycji majowego Festiwalu Pamięci Andrzeja Zauchy "Serca Bicie", który - stawiając na prezentację młodych wokalistów - okazał się godną konkurencją "Pejzażu bez Ciebie".

Maj to również Smooth Festival Złote Przeboje Bydgoszcz 2009. Początkowo zapowiadało się, że dobry pomysł nie doczeka się godnej realizacji. Miały wystąpić u nas gwiazdy światowej sceny jazzowej - Patricia Kaas i Diana Krall. Ale pierwszą potwierdzoną gwiazdą festiwalu została zdobywająca dopiero popularność Lura, której nazwisko nie miało szans przyciągnąć wielotysięcznej publiczności. Ponadto kaprysy pogody i stawianie gigantycznej sceny w błocie na rozkopanej Wyspie Młyńskiej rodziły obawy, że koncert okaże się klapą. Tak się nie stało. Festiwal, na którym wystąpili: Maria Mena, Chambao, wielu polskich artystów, w tym Dorota Miśkiewicz i Kayah oraz rewelacyjna Macy Gray stał się godną wizytówką miasta. Świetny muzycznie, doskonale promowany dzięki telewizyjnym transmisjom, audycjom radiowym prowadzącego wieczór Marka Niedźwieckiego oraz wydawnictwom płytowym udowodnił, że Bydgoszcz może się pokazać dzięki muzycznym przedsięwzięciom o wiele ambitniejszym niż Hity na Czasie.

Do młodych festiwali zasługujących na uznanie trzeba zaliczyć również Bydgoską Fabrykę Muzyki, dzięki której na darmowej imprezie na Starym Rynku usłyszeliśmy Skye Edwards, byłą wokalistkę Morcheeby i wschodzącą gwiazdę polskiej sceny Gabę Kulkę.

Nie zabrakło też nowości dla fanów muzyki klasycznej. Festiwal Muzyki Kameralnej "Muzyka u Źródeł" odkrył przed słuchaczami bardziej popularne brzmienie dzieł klasyków i - co ciekawe - urokliwe zabytkowe wnętrza hali pomp wodociągowych w Myślęcinku. Nowego oblicza nabrała też "Muzyka z Mózgu", zamieniając się w tym roku w sięgający także do sztuki audiowizualnej "5th Mózg Festiwal".

(...)

Na oklaski zasługują również bydgoscy muzycy. Ten rok to kilka dobrych płyt, kontrakty z dużymi wytwórniami, współpraca z zagranicznymi producentami, ogólnopolskie festiwale transmitowane przez telewizję na cały kraj, wygrywane plebiscyty. Pod tym względem na największe uznanie zasługują mogileński zespół Kumka Olik ze swoim krążkiem "Jedynka" i bydgoska kapela George Dorn Screams z albumem "O'Malley's bar".

Dyskusyjne

Sporo powodów do karcenia twórców miało w tym roku chrześcijańskie Stowarzyszenie Unum Principium. Mieli wątpliwości co do striptizu w wykonaniu Matki Boskiej Fatimskiej (rozbierała się aktorka Małgorzata Witkowska). Nie spodobał się także pomysł planowanego na Wielki Tydzień musicalu "Superstar with... Jesus Christ", obdzierającego - zdaniem pomysłodawców - Jezusa z "boskiego mitu". W prawicowej prasie i na portalach pisało się o nim nie inaczej, jak "gorszący spektakl", a o jego realizatorach - "bluźniercy". Do premiery nie doszło. Potem przyszedł czas na wystawę w Muzeum Okręgowym. Stowarzyszenie Unum Principium domagało się, by wystawę "Najprawdziwsze historie miłosne" mogli oglądać tylko dorośli. - Kobieta ze "spermą" na twarzy (tak naprawdę z budyniem) czy zobrazowanie miłości homoseksualnej może wywołać u dzieci szok - przekonywali członkowie grupy.

(...)

My na ekranie

Wreszcie doczekaliśmy się premiery filmu Andrzeja Maleszki. Skąd ta radość, skoro miasta nazywającego się Bydgoszcz w "Magicznym drzewie" nie ma? Jeszcze nim na ulicach naszego miasta rozpoczęły się zdjęcia do produkcji, wiadomo było, że akcja filmu dziać się będzie w bliżej nieokreślonym nadmorskim miasteczku. Okazało się, że ta rola była dla naszego miasta świetnie skrojona. Zdjęć ścisłego centrum jest tu bardzo dużo. To powtarzające się kadry, ale ich dobór sprawia, że Bydgoszcz wydaje się być urokliwym, spokojnym miejscem. Życie tu toczy się nad wodą. Blisko niej spacerują ludzie, to po niej pływają kajakarze. - To miasto jest ważnym bohaterem naszego obrazu - podkreślał reżyser. - Odegrało tu jedną z ważniejszych ról.

Nie starając się szczególnie - wykorzystując naturalny talent i urok, a nie zdolności grafików, Bydgoszcz ubrała się w strój z brunatnej czerwieni cegieł i ze szkła, świetnie łącząc stare zakątki z nowoczesną przestrzenią.

Całość w Gazecie Wyborczej - Bydgoszcz

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji