Artykuły

Mimo Hamleta

ULEGANIE podszeptom wielkości to ogromna pokusa ale i niebezpieczeństwo. Mimo to powracają wciąż na nasze sceny - polskie i zagraniczne sztuki, które narodziła właśnie ta pokusa dopowiadania losów postaciom tragedii antycznych i szekspirowskich.

Jerzy Żurek po szczęśliwym debiucie scenicznym swojej sztuki "Sto rąk, sto sztyletów", która nie tylko literackie, ale i historyczne skojarzenia budzi, dopadł Szekspirowskiego Fortynbrasa, czyniąc go bohaterem nowego dramatu rozpoczynającego się w momencie gdy Hamlet schodzi ze sceny życia.

W sztuce Żurka "Po Hamlecie" młody książę Fortynbras kontynuuje wyprawę przeciw mitycznym Polakom, grzęznąc gdzieś w bagnistych lasach nieznanej krainy. Książę jest młody, zyskał miłość żołnierzy, ma przed sobą przyszłość, a więc według reguł walki o utrzymanie władzy staje się niebezpieczny dla starego króla Norwegii, którego zresztą nie ma zamiaru detronizować. Dodano mu do towarzystwa, i dla dyskretnej inwigilacji, intryganta i cynika Lizona. Lizon też dąży do władzy, pragnie korony dla swojego synalka, młodzieńca słabego i niezdecydowanego. Przed tym jednak trzeba pozbyć się Fortynbrasa, spowodować rozpad Danii, wykończyć swojego mocodawcę. I w tym momencie rozpoczyna się akcja sztuki Żurka. W ciemności i mgle obcego lasu zjawia się Duch Ojca Hamleta lamentujący wśród drzew. Tak też sugestywnie rozpoczyna się przedstawienie w Teatrze Ateneum. Jakbyśmy oglądali "prawdziwy" epizod "Hamleta".

Nie ma sensu streszczać sztuki granej na trzech bodajże już scenach i drukowanej w "Dialogu". Chodziło mi tylko o wytyczenie kilku punktów orientacyjnych w tym ponurym trillerze o władzy, sztuce niemal sensacyjnej, wyrażającej myśl zresztą nie nazbyt odkrywczą i świeżą, a na pewno dyskusyjną, że władza, prędzej czy później, musi się zdegenerować sprzenieważając najszlachetniejszym celom.

Fortynbras broni się przed władzą a potem grzęznąc w rozgrywki o tron obiecuje, że będzie inny, a z resztą zrobi porządek i pójdzie po pięciu latach na wczesną emeryturę. I on ulegnie koniecznościom. Różne są też motywacje. Lizon pragnie wiedzy wyłącznie z pobudek egoistycznych. Mówi do syna "Wiesz co to jest władza? To wolność. Najwyższa farmą zabiegania o swój los na ziemi. Największy skarb człowieka". Fortynbras mówi: "Muszę być teraz twardy, może i bezwzględny, żebyśmy mogli dożyć czasu, kiedy będę łagodny i dobry" Grothe przestrzega: "Jeśli poszukujesz raz nieograniczonej władzy, to już jej nie poniechasz, pochłonie cię raz na zawsze.

Konieczność władzy i przekleństwo władzy. Nieprzezwyciężona antynomia, pozorna głębia wabiąca pisarzy. Jakże wielu pogrążyło się w niej bez śladu. NOWA sztuka Jerzego Żurka pociągająca urodą słowa, (zaznaczona na scenie dzięki pracy nad słowem Krystyny Mazur), zręcznością piętrzenia wydarzeń i prowadzenia fabuły przez zawiłości niezbędnych dla historycznego kryminału intryg, jest wdzięczną podnietą dla reżysera teatru szukającego publiczności. Niestety główny wątek problemowy nie pozostaje wolny od uproszczeń, występujących szczególnie wyraźnie, jeśli traktujemy "Po Hamlecie" jako sztukę mówiącą o zjawiskach trwałych, z wyraźnym odniesieniem do współczesności. Autor ukazuje skomplikowany i mroczny obraz władzy oraz jej niszczącą siłę, nie tylko wobec poddanych, którzy jak Frant jakoś cało wychodzą z opresji, choć łatwo ich zmiażdżyć jak np. Nestora i Miłę. Niszcząca moc władzy ogrania przede wszystkim głównych partnerów a przez to zwraca uwagę widza na teren starć ambicji indywidualnych. Wprowadza nas w świat zdobywców i zbrodniarzy pomijając właściwie skutki oddziaływania systemów ideologicznych, motywacje światopoglądów. Ideologia młodego Fortynbrasa jest bardzo naiwna i nieskomplikowana, a o jego światopoglądzie nie wiemy prawie nic. Motywacje bohaterów sztuki są też bardzo proste. Zaspokoić własną ambicję, zyskać osobistą wolność, równoznaczną z prawem samowoli. Czynić dobro, jako łaskawy władca ale też i ocalić siebie od niebezpieczeństwa. To jednak jak na sztukę o wiele większych ambicjach za mało. Brakuje tych motywacji, które wynikają ze światopoglądu bohaterów, z ich pogłębionej wizji ładu społecznego, z wartości, które jeśli zwyrodnieją, stają się monstrualne i wszechniszczące. Jakim wobec tego władcą byłby Hamlet. Czy nie groźniejszym od Fortynbrasa?

JERZY WARMIŃSKI nie narzucał widzowi w swoim przedstawieniu historiozoficznych akcentów tej sztuki. Pozostawił natomiast cały kostium historyczny. Aktorzy grają tak, jak w dobrym, sprawdzonymi zasadami artystycznymi rządzącym się teatrze tradycyjnym. Nie wychodząc poza, troszeczkę staroświecką już ale szlachetną w formie, konwencję grywania sztuk szekspirowskich, dbają o dykcję, o wyrazistość gestu i całej postaci. Ich sylwetki olbrzymieją na niewielkiej scenie tego teatru, wśród żelaznych wąskich pni mrocznego lasu. Od czasu do czasu dopingowani są ostrą, sugestywną muzyką.

Mimo historycznego kostiumu aktorzy przedstawiają ludzi nam współczesnych choć nie zawsze wypada to najlepiej. Fortynbras - Jerzego Kryszaka, jest zgodnie z intencjami autora niemal do końca niezbyt dojrzałym młodzieńcem, który uczy się dopiero rządzić, niestety rażą jego nieco histeryczne reakcje. Monolitycznie szlachetną sylwetkę Grothego stworzył Henryk Talar. Jerzy Kamas w roli Lizona nie bardzo nas przekonywał jako mistrz intrygi. Powiedziałbym, że wypadł trochę bezbarwnie. W tym przedstawieniu, może i wbrew intencjom autorskim wysuwa się z tła postać Franta i to dzięki Janowi Kociniakowi. Role kobiece, drugoplanowe, ale jak wszystkie role w tym przedstawieniu zagrane zostały wyraziście, prosto przekonywająco, na jednej nucie wiodącej - przez: Annę Chitro (Miła) i Barbarę Bursztynowicz (Dana). W roli Nestora, starego aktora, który padł ofiarą rozgrywek politycznych widzieliśmy Czesława Wołłejkę. Imponował jako Duch.

Ta sceniczna wizja ludzi wplątanych w koło władzy, błąkających się w mroku, zbyt często rozpływa się w mgle tak, że nawet znana nam, bo bezpośrednio zaczerpnięta z Szekspira scena w Elsynorze, pozostawia pewien smak niepokoju nie tylko o losy Fortynbrasa, ale i spektaklu. Może to i dobrze. Sztuki i przedstawienia wygładzone, szczelnie zapięte przemijają beż śladu, nawet jeśli mówią o władzy.

Teatr Ateneum Im. Stefana Jaracza w Warszawie. Jerzy Żurek "Po Hamlecie". Sztuka w trzech aktach z epilogiem. Reżyseria Janusz Warmiński, asystent reżysera Andrzej Baranowski, muzyka Adam Sławiński, praca nad słowem Krystyna Mazur, dekoracje Sławomir Dębosz, kostiumy Irena Biegańska.

P.S. W recenzji z przedstawienia sztuki Mrożka "Pieszo" wśród utworów tego autora "z rozpędu" wymieniłem "Do piachu", przeciec autorem tego utworu jest Tadeusz Różewicz, za co Czytelników i znakomitych pisarzy przepraszam.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji