"Trzy siostry"
Lubię to przedstawienie. Ma lat 21, a broni się wspaniale: rolami, psychologiczną prawdą, klimatem, skromnością - pisał Andrzej Wanat trzy lata temu o "Trzech siostrach" w telewizyjnej inscenizacji Aleksandra Bardiniego. Wanat był świetnym znawcą twórczości Czechowa, ale nawet bez jego wiedzy można stwierdzić, że ten spektakl to jedna z najwybitniejszych realizacji "Trzech sióstr" i arcydzieło Teatru TV. Warto jeszcze raz przekonać się o tym dziś wieczorem.
Po latach wydaje się, że o sukcesie przedstawienia zadecydowały dwa, proste, zdawałoby się, elementy. Po pierwsze, reżyser zinterpretował sztukę w zgodzie z autorem. - Nieszczęście współczesnego teatru - mawiał Bardini - polegało na tym, że "futerał zbuntował się przeciw skrzypcom" - czyli teatr przeciwko literaturze. Bardiniego nie interesował futerał, a na skrzypcach potrafił zagrać.
W "Trzech siostrach" nieomylnie dobrał wykonawców. Gra aktorska również sprawiła, że spektakl nic a nic się nie zestarzał. Warto pamiętać, że do ról trzech sióstr oraz ich bratowej, Nataszy, Bardini zaangażował ówczesne studentki warszawskiej PWST: Krystynę Jandę, Joannę Szczepkowską, Ewę Ziętek i nieżyjącą już niestety Annę Szczepaniak. Pomysł mógł się wtedy wydawać szalony, ale świadczył o niezwykłej intuicji Bardiniego - reżysera i pedagoga.
Cała obsada "Trzech sióstr" była trafiona. Gdy myśli się o postaciach sztuki: majorze Wierszyninie, baronie Tuzenbachu, doktorze Czebutykinie, Solonym, Andrzeju Prozorowie, Kułyginie - przed oczami pojawiają się odtwórcy tych ról: Marek Walczewski, Piotr Fronczewski, Bronisław Pawlik, Jerzy Kamas, Władysław Kowalski, Zbigniew Zapasiewicz.
Emisja "Trzech sióstr" Czechowa dzisiaj w I programie TVP o godz. 20.