Artykuły

Dramat czynu i emocji

W głąb widowni wyprowadzony drewniany pomost i las grubych, usytuowanych wśród foteli publiczności bierwion podtrzymujących drewnianą konstrukcję. Na jej belkowaniach, tak jak sobie tego zażyczył Żeromski, portrety bohaterów narodowych przeszłości: księcia Józefa i Kościuszki. Widownia przedzielona czarną przeźroczystą krepą - każącą siedzącym w tyle patrzeć na scenę poprzez mroczną przesłonę żałobnej woalki. Podobnie ostre przedziały obowiązują również i na scenie. Dzieli się ona wyraźnie na dwa odrębne plany. Surowy i siermiężny plan chłopski otacza zewsząd wyizolowaną z niego, usytuowaną na proscenium, szlachecką redutę - dwór powstańczy.

W takiej scenerii Izabella Cywińska wystawiła w Nowym "Turonia" Żeromskiego. Gorzki i rozrachunkowy, pełen pasji społecznych dramat narodowy o buncie i nieudanym powstaniu krakowskim w 1846 roku. Gdy garstka szlacheckich zapaleńców porwała za broń przeciwko Austriakom, zaborca nie musiał podjąć z nimi walki. W jego imieniu masy ciemnego, od wieków ciemiężonego przez szlachtę chłopstwa, utopiły w morzu krwi narodowe powstanie polskiej szlachty. Echa krwawej niedzieli zapustowej 1846 roku szerokim echem odbiły się w naszej literaturze. Postać przywódcy chłopskiego buntu, Jakuba Szeli, fascynowała wielu twórców, prowokowała też historyków i publicystów do sporów i dyskusji. Dla jednych był on uosobieniem zdrady, żądzy mordu i chciwości, dla innych, jak na przykład dla autora "Słowa o Jakubie Szeli" Bruno Jasieńskiego, świadomym krzywd ludu, pierwszym polskim prawdziwie plebejskim rewolucjonistą. Osąd Żeromskiego tej postaci nie pozostawia najmniejszych wątpliwości. Dla niego Szela był narzędziem w ręku zaborcy, który postanowił wykorzystać autentyczną nędzę i poniewierkę mas chłopskich, oby skierować je przeciwko powstańczej szlachcie.

Przedstawienie Cywińskiej ma tę gorącą, chwytającą za serce, apelującą do naszych narodowych odczuć i emocji, atmosferę. Ona to właśnie, wsparta rzeczywiście piękną, a przy tym bez reszty podporządkowaną założeniom interpretacyjnym utworu scenografią Jerzego Kowarskiego oraz przejmującą muzyką Zygmunta Koniecznego, nadała temu przedstawieniu prawdziwie wielki wymiar teatralny. Celnie operuje scenicznym znakiem i symbolem. Wprowadza do tej bardzo publicystycznej przecież w swych treściach, a przy tym dość melodramatycznej sztuki, wiele nowych elementów. Muzykę kościelnych chorałów, dynamikę pantomimicznie potraktowanych scen zbiorowych, otwierający i zamykający spektakl komentarz poetycki. Wszystko to sprawiło, że na tej niedużej scenie powstał na dużą rzeczywiście skalę zakrojony, spektakl. Ostry, gorzki, rozrachunkowy. Bardzo efektowny teatralnie. Ale co najważniejsze, rzeczywiście zaangażowany w nasze narodowe tradycje, w naszą historię.

"Turoń" w inscenizacji Cywińskiej odbiega dość znacznie od dotychczasowej tradycji wystawiania tego utworu. Z reguły "Turoń" nie tyle był bowiem dramatem o nieudanym powstaniu, co sztuką o chłopskim buncie i jego przywódcy Jakubie Szeli. Taki też charakter miała niedawna inscenizacja telewizyjna "Turonia", w której wszystko podporządkowane zostało jednej roli i postaci Szeli - Jana Świderskiego. W przedstawieniu Cywińskiej proporcje zostały odwrócone. Na dobrą sprawę nie tyle jest to dramat o Szeli, co o nieudanym powstaniu. To nie zbuntowani chłopi, lecz rewolucjoniści 1846 roku stali się tutaj jego głównym bohaterem.

Szelę w Nowym gra Janusz Michałowski. Jego Szela jest nieco inny niż Świderskiego w przedstawionej niedawno telewizyjnej realizacji "Turonia". Mniej chłopski i plebejski w całym swym charakterze, bardziej zmitologizowany i złożony w rysunku psychologicznym postaci, skłonny do pewnych przerysowań i histerii. Ma chwile rozterek i wątpliwości. Działa jak gdyby pod jakimś wewnętrznym nakazem czy przymusem. Nie rozumie tego wszystkiego, co dzieje się dookoła i wtedy upaja się tylko potęgą swych możliwości. Szela Michałowskiego to jedna z najbardziej znaczących ważkich ról tego aktora.

Drugą nieoczekiwanie wielką rolą w tym spektaklu jest Weronika, grana z niezwykłą siłą wyrazu i ekspresją przez Joannę Orzeszkowską. Jedną z kluczowych postaci tego przedstawienia uczyniła również Cywińska młodego Cedrę, każąc mu być zarówno dzieckiem jak i świadomym losów historii bohaterem. Odtwarzający tę postać Leszek Łotocki stanął więc tutaj przed niezwykle trudnym zadaniem i wyszedł chyba z nałożonych nań obowiązków, obronną ręką. W tym typowo ansamblowym i aktorskim spektaklu warto zwrócić jeszcze uwagę na rolę starego Cedry - Stefana Czyżewskiego oraz wyraziście zarysowaną postać Chudego w Interpretacji Tadeusza Drzewieckiego.

W sumie wybitne, znaczące przedstawienie, o którym w kraju zapewne będzie głośno.

Teatr Nowy w Poznaniu: "Turoń" Stefana Żeromskiego w reżyserii Izabelli Cywińskiej i scenografii Jerzego Kowarskiego. Muzyka Zygmunta Koniecznego. Premiera: 12 marca 1977 r.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji