Artykuły

Psychodrama na tematy z Żeromskiego

JAK podaje Stanisław Pigoń (wydanie "Czytelnika" "Wiatru od morza" z 1967 roku) Żeromski powziął zamysł i zaczął pisać pierwsze utwory cyklu "Wiatr od morza" w drugiej połowie 1920 roku. Żeromski był jednym z inicjatorów wiecu z 8. 07. 1920 roku; wygłaszał tam odczyt. Pigoń pisze: "Z dużym prawdopodobieństwem można by przyjąć, że opowiadanie o masówce PRZY NOWYCH FUNDAMENTACH powstało właśnie pod wrażeniem wiecu z 8. 07. i - być może - jest niewiele co późniejsze, zarazem, że ono to stało się zawiązkiem cyklu".

Niestety! Program prapremier scenicznej adaptacji "Wiatru od morza" w gdyńskim Teatrze Dramatycznym, takich informacji na temat dzieła nie zawiera. Błąd to być może do naprawienia... Gorzej z innymi, od których niewolne jest przedstawienie.

Z okazji nowej premiery, w nowym gmachu tego teatru spotkałam się z wieloma kąśliwymi uwagami przedstawicieli elity intelektualnej - na temat dzieła Żeromskiego. Dominował ton ironii delikatnej, a zabójczej; padały kwestie o złym guście, młodopolskim wielosłowiu, zagmatwaniu myśli i stylu etc.

Nie chodzi tu doprawdy o zbędną przecież obronę dzieła wielkiego pisarza, wielkiego Polaka. Każde dziecko w wieku szkolnym, zdaje sobie sprawę z ogromu jego dzieła. Co inteligentniejsze dzieci wiedzą też, że granica oddzielająca styl od maniery bywa wąska bardzo, że nie był to pisarz tematów letnich i takich samych uczuć. Że w końcu, te właśnie drażniące tak wielu cechy stylu, mogły sprawiać, że często porażeni jesteśmy gwałtownością i dynamizmem literackiej wizji... Warto w końcu - także przypomnieć - że to właśnie dzieło powstało nie ze skłonności do poetyzowania, ale ze sprzeciwu wobec nieobecności tematu Pomorza we współczesnej literaturze i wobec (z grubsza biorąc) polityki administracyjnej... Może trzeba także - niestety - o tym wspomnieć bo konieczna jest obrona Żeromskiego wobec teatru?

Cechy takie jak wielosłowie, mętność myślowego przewodu itp. przypisywane po przedstawieniu autorowi "Wiatru od morza" odnoszą się w istocie do zaprezentowanego nam dzieła scenicznego. Zamiar zaprezentowania na scenie gdyńskiej utworu i wielkiego pisarza o tej tematyce był zrozumiały. Choć może raczej należałoby powiedzieć - tyleż chwalebny, co karkołomny. Czy ta właśnie proza w ogóle nadaje się do adaptacji scenicznej? Odpowiedź zdecydowanie brzmi: Nie! Same już - konieczne przecież w wypadku teatralnej adaptacji - zabiegi, zmieniające narrację na dialogi, także rozbijające tekst jednej osoby na dwie prowadzą do zniekształceń tekstu. Wymieńmy tu tylko "Rzeź w Gdańsku": kuszenie do zbrodni Henryka przez Graffiacanego zmienia się na scenie w cyniczny i pełen zgody dialog komtura ze Smętkiem.

Trzeba przyznać, że te - i inne - zabiegi wynikły z koncepcji nie tylko adaptacji, ale i zamysłu inscenizacyjnego - uczynienia główną postacią, a właściwie animatorem akcji Smętka. W interpretacji występującego gościnnie Zbigniewa Micha, Smętek jest spiritus movens wydarzeń. On to prowokuje, rozjątrza lud rybacki. Zdaje się, wywoływać duchy przeszłości, wpływa na bieg zdarzeń.

Tak się zresztą zaczyna przedstawienie. Zastygły na scenie lud rybacki, w z lekka anachronicznych kostiumach sytuujących występujące osoby na przełomie XIX i XX wieku - ożywia zjawiający się nieznajomy. Wchodzi pomiędzy ludzi z pogardliwym uśmieszkiem - by zginąć z ich ręki. Widzimy tłum, który stara się zetrzeć wszelki ślad wroga, unicestwić go, tak jakby walczył z upiorem... I tak jak upiór, Smętek wciąż powraca, wcielony w różne postaci, zawsze z tym samym pogardliwym uśmiechem, w tym samym garniturze, jak z sopockiego lata anno Domini 1980. Jak grać demona w letnim garniturze (do tego jasnym?). Zadanie to niełatwe.

Lud rybacki - to kreacja zbiorowa, tak można określić zespołową pracę aktorów, którzy przez cały prawie czas pozostają na scenie. A grają nie tylko ludową gromadę o realistycznych reakcjach, ale i nawiedzonych uczestników obrzędu, którzy w formie psychodramy wskrzeszają dawne czyny. Na wpół zniewoleni przez Smętka, na wpół z chęci oczyszczenia, uwolnienia się od nich. Jeśli ktoś w tym tłumie zróżnicowanym, a przecież zagranym jako zbiorowość związana wzajemnymi reakcjami się wyróżnia - to ci właśnie wtopieni w tłum, naturalni: Danuta Borowska, Wiesława Kosmalska, Zbigniew Stokowski, Jerzy Witowski.

Innym sposobem poczyna sobie Kazimierz Łastawiecki. Jako Fryderyk II Wielki elektryzuje nieco osowiałą (dwie godziny i dwadzieścia minut bez przerwy) publiczność. Gra ostro, prawie farsowo. Zdaje się ujmować postać w cudzysłów. I ten skulony potwór, cudaczny i przesadzony, który nawet jabłka nie je zwyczajnie, tylko kąsa je z nienawiścią - staje się najprawdziwszą postacią złego króla ze strasznych wiejskich bajek. Upiorem, który zjawia się, bo o nim mówią.

Jerzy Juk-Kowarski stworzył dla tego przedstawienia uniwersalną przestrzeń sceniczną. Przedmioty i akcesoria codzienne zostały tu podniesione do rangi symbolu, włączone w magiczną przestrzeń misterium teatru. Łódź rybacka, kotwica, sprzęty - niby wycinek rybackiej plaży - umieszczone zostały na tle podestów obciągniętych białym płótnem. Piasek, horyzont, jest tu oznaczony, nie naśladowany. To płótno sceniczne kojarzyć się może także z bielą ołtarza; takie skojarzenia sugerują bramujące scenę zgrzebne, białe chorągwie. Zwykłe przedmioty, kamienie ułożone symetrycznie zostają nam na tym białym tle zaprezentowane jako coś niezwykłego i cennego, wtopionego w określony porządek. Codzienność włączona w krąg literatury, teatru, zyskująca niezwykły sens, jaki umyka nam na co dzień.

"Wiatr od morza" Stefana Żeromskiego prapremiera 26. 09. 1980. Teatr Dramatyczny w Gdyni. Adaptacja: Jarosław Kuszewski, Krzysztof Wójcicki; inscenizacja: Jarosław Kuszewski, Jerzy Juk-Kowarski; reżyseria: Jarosław Kuszewski; asystent scenografa: Lech Wedle; muzyka; Jerzy Partyka; muzyka organowa; Edwin Rymarz, wykonanie Leon Bator.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji