Artykuły

Witkacego dzieła i życie

CZASEM (często) siadam z przerażeniem przed kartką papieru, gdy mam zacząć wymądrzać się o spektaklu teatralnym. Na napisanie tej recenzji mam niecałe dwie strony maszynopisu, tymczasem spektakl "Grzebanie" trwał 160 minut, był wcześniej przygotowywany kilka miesięcy, zaś gromadzenie materiałów i doświadczeń prowadzących do jego powstania musiało trwać lata. Lista użytych w spektaklu tekstów różnych autorów z trudem mieści się na kartce programu (S. i S. I. Witkiewiczowie, Kochanowski, Szekspir, Mickiewicz, Rilke, Miciński, Mann, Różewicz, Solska...). Na dodatek reżyserem jest tak wybitny twórca - Jerzy Jarocki, a treść spektaklu odwołuje się do skandalu z pogrzebem Stanisława Ignacego Witkiewicza.

Dokumenty, relacje, listy, poezje, dramaty, filozofia - wszystko przenika się w tym dziele tworząc teatralną syntezę. "Grzebanie" jest dziełem otwartym. Pozwala interpretacjom podążać w różnych kierunkach. Można spektakl odczytać jako historiozoficzne podsumowanie życia formacji ludzi związanych z Witkacym. Lecz jest to opisywanie tej formacji poprzez jej umieranie: wstrząsająca śmierć Micińskiego, droga ku śmierci samego Witkacego czy powolne umieranie Solskiej.

"Grzebanie" jest też swoistym życiorysem Witkiewicza. W pierwszej części poznajemy samego Witkacego w rzeczywistości mieszającej jego życie wyłaniające się z dokumentów z przestrzenią jego dramatów. Witkacy wchodzi w swoje dzieło, gra w dramatach, a jednocześnie dramaty dopełniają jego życie. Myślę, że Witkacy pobłogosławiłby Jarockiego za genialnie funkcjonujące na scenie elementy "czystej formy", wyłaniające się z fragmentów "Szewców" czy "Sonaty Belzebuba". Była to próbka teatru, w którym wszystko jest możliwe, gdzie teatralność jest dopełniona szczyptą perwersji, demonizmu, gdzie toczą się "rozmowy istotne" i rodzą się "uczucia metafizyczne". A wszystko żarzy się nieposkromionym humorem. Wejście Strasznego Hiper-Robociarza, czy monolog Sajetana z siekierą we łbie doprowadzały widzów do eksplozji śmiechu. A, paradoksalnie, z tą rzeczywistością współgrał dokumentalny zapis ostatnich godzin artysty.

W drugiej części spektaklu gościmy Witkacego jako "ducha". Pojawia się on na scenie ze słowami Sajetana z "Szewców" (który nawet zakatrupiony z siekierą w głowie jeszcze musiał się wygadać): "Jak Wernyhora jaki bede gadał jeszcze dość długo". Trochę inna jest poetyka tej części, bardziej stonowana, racjonalna. Witkacy rozmawia z kobietami swego życia, przypatruje się swym pośmiertnym losom. Jest również w tej części i śmiech. Lecz już inny, bardziej "współczesny", niczym z kabaretu estradowego. Być może przesadzam, ale można dopatrzyć się w wykrzywionych gestach wręcz parodii musicalu "Metro".

Inne jeszcze skojarzenia w odczytaniu spektaklu prowokuje para grabarzy. "Grzebanie" przez ich pryzmat jawi się jako życie ku śmierci. Grabarze kopią groby, później wykopują z nich szczątki, bez różnicy: Słowackiego, Witkiewicza czy też jakiegoś poleszuka. Wreszcie sypią mogiłę. To ich wieczna praca.

PWST. "Grzebanie" wg S. I. Witkiewicza. Reż. Jerzy Jarocki. Prem. 21 kwietnia 1995.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji