Gdynia. Kabaretowe pazurki Groniec w Uchu
Do gdyńskiego klubu muzycznego Ucho można iść w ciemno. I rzadko będziemy zawiedzeni. Tak było i w ostatnią niedzielę [6 lutego], kiedy mieliśmy okazję posłuchać piosenek w wykonaniu Katarzyny Groniec [na zdjęciu].
Dodajmy - promujących jej najnowszy, dwupłytowy album - "Emigrantka". A są to piosenki wyjątkowej urody. Podobnie jak i styl, w jakim zostały wykonane.
W pierwszej części usłyszeliśmy Groniec nostalgiczną, liryczną i wyciszoną. Rozliczającą się z dotychczasowym życiem. To piosenki o miłości, w dużej części ze słowami artystki. Zresztą tytułowa piosenka z tej płyty mówi wszystko - "udaję się na emigrację uczuciową"...
W drugiej części piosenkarka zaskoczyła nas zmianą stylu. Stosownie przebrana pokazała kabaretowe pazurki. I ta odważna, szydercza, kokieteryjna, wyzwolona Groniec, śpiewająca kawałki z przedwojennego niemieckiego i francuskiego kabaretu, spodobała mi się najbardziej. Groniec nie tylko pokazała, jak świetnie operuje głosem, ale także jaki ma warsztat aktorski. Majstersztyk. Nic dziwnego, że dwukrotnie bisowała, w tym przezabawną piosenkę, w której poznaliśmy jej kolejne wcielenie - tym razem psotnej Loli.
Piosenkarce towarzyszył jej - znakomity - jazzujący zespół, któremu ton nadawał Piotr Dziubek, akordeonista i pianista. W każdej z zaprezentowanych piosenek znalazło się miejsce na popis solowy któregoś z instrumentalistów. I dobrze. Szkoda byłoby, aby muzycy tej klasy trzymali się wyłącznie w cieniu.