Artykuły

"Scena 75" po raz drugi

Po szumnym i hucznym starcie "Scena 75", założona przed laty, zmarła śmiercią trochę nienaturalną. A to klimatu nie było, a to warunków lokalowych, a to statusu, nie mówiąc już o braku pieniędzy.

I oto w ubiegły poniedziałek, bez szumnych zapowiedzi, mimo braku warunków lokalowych, mimo braku statusu, wystartowała trzecia scena w Bydgoszczy, scena zwana "75". Stało się to dzięki porozumieniu zawartemu pomiędzy dyrekcją Teatru Polskiego i Wydziałem Kultury i Sztuki Urzędu Miejskiego. Mniejsza o szczegóły owego porozumienia, faktem jest, iż nowej scenie stworzono warunki finansowe, a jak przyrzekł kierownik wydziału, mgr R. Szwedowski, nowa scena jeszcze w tym roku otrzyma nowy lokal. Ale o tym we właściwym czasie.

Na inaugurację wybrano "Pokojówki" Geneta. "Pokojówki" i ich twórca, obrosły już w legendę. Rzadko który autor miał tak bujny, barwny i powiedzmy delikatnie, niebanalny życiorys. Syn nieznanych rodziców, wychowywany w domach dziecka i poprawczakach, pierwszy wyrok otrzymał w wieku... dziesięciu lat. W rubryce zawód mógłby pisać - recydywista, dezerter (z Legii Cudzoziemskiej), szpicel. Rozpraw miał mnóstwo, a i wyroków też. Ostatni wyrok brzmiał - dożywocie. Twórczość literacką zaczął uprawiać w więzieniu. Jego dzieła wzbudziły zainteresowanie prominentów literatury francuskiej. Interweniował Sartre, Gide, Cocteau, Malraux i inni. W efekcie znalazł się na wolności, a jego sztuki, podobnie jak ich autor, stały się bohaterami wielu skandali...

Jedną z nich są "Pokojówki", której prapremiera odbyła się w Paryżu w roku 1947. Polska premiera odbyła się w krakowskim Starym Teatrze im. H. Modrzejewskiej w grudniu 1966 roku.

W sztuce reżyserowanej przez Konrada Swinarskiego wystąpiły A. Polony, M. Dubrawska, E. Lassek.

Od tego czasu "Pokojówki" doczekały się wielu rozpraw, zwłaszcza w "Dialogu", który wiele miejsca poświecił omówieniu twórczości tego wyjątkowego autora. Wydawać by się bowiem mogło, iż człowiek o tak bogatej przeszłości, znający realia świata przestępczego, tam umieszczać będzie swoich bohaterów. Tymczasem, jak pisze Falkiewicz, Genet "wdarł się w najsubtelniejsze dziedziny współczesnego myślenia, zawarowane dotąd dla gorzkich myślicieli, cierpiących w dobrze zaopatrzonych bibliotekach". "Jego "teatr w teatrze", spotęgowany w porównaniu z poprzednikami, obraca się w jakże skomplikowanych kręgach odwetu społecznego, służalstwa, paradoksów wymiaru sprawiedliwości" (St. Marczak-Oborski). Filozofia autora: "ludzie są niezdolni być samymi sobą, istnieją tylko jako fałszywe wyobrażenia, jakie mają jedni o drugich". W "Pokojówkach" dwie służące i ich pani są właśnie ludźmi niezdolnymi być sobą, istnieją tylko "jako fałszywe wyobrażenia, jakie mają jedni o drugich". Jak więc grać "Pokojówki"? Zadanie to niełatwe. Trzeba znaleźć bowiem łącznik między partiami "granymi" a partiami szczerymi. "Zadaniem aktorów - jak pisze Genet - jest podjęcie gestów i rekwizytów, które pozwolą im pokazać mnie - mnie samemu - pokazanie mnie nago - w samotności i w uciesze, jaką budzi samotność".

Brak miejsca nie pozwala na obszerniejszą analizę przedstawienia, choć ono w pełni na to zasługuje. Można zgodzić się lub nie z koncepcją reżysera, faktem jest, że przedstawił nam swoją wersję "Pokojówek", swoją wersję Geneta, wystawioną w oryginalnej scenografii Jerzego Juk-Kowarskiego. Mimo trudnych warunków, w jakich przygotowywano przedstawienie, poruszyło ono widownię premierowego przedstawienia.

Może i reżyser nie poszedł ślepo za wskazówkami Geneta, którego zalecenia "Jak grać "Pokojówki" pomieszczono w programie teatralnym. Może właśnie ów łącznik między scenami "granymi" i partiami szczerymi, zaciera się, poza końcowymi fragmentami. Może właśnie większość scen, to właśnie owe sceny "grane". Ale chyba tym bardziej przemawia do widza poetyka autora...

O trzech wykonawczyniach "Pokojówek" - Krystynie Bartkiewicz (Claire), Annie Mozolance (Solange) i (Pani) Ewie Studenckiej-Kłosowicz można powiedzieć tylko tyle - dały prawdziwy popis gry aktorskiej. Jeszcze jedno tylko zdanie - Krystyna Bartkiewicz pokazała ogrom swoich możliwości aktorskich. Reżyserzy, powtarzam moje zawołanie sprzed tygodnia - miejcie ją w swej opiece.

A do obszerniejszej analizy warto wrócić po dyskusji, jaką urządzamy po premierze "Dziennika". I sztuka, i wykonanie warte są tego.

Jean Genet: "Pokojówki", reżyseria - Henryk Baranowski.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji