Artykuły

Dobrze być czarownicą

"Malutka Czarownica" w reż. Lecha Wrońskiego w Teatrze Groteska W Krakowie. Pisze Joanna Targoń w Gazecie Wyborczej - Kraków.

Pod warunkiem że jest się dobrą czarownicą. Otfried Preussler rozwija tę myśl lekko, dowcipnie i bez nachalnego dydaktyzmu. Przedstawienie stara się dotrzymać mu kroku.

Malutka Czarownica jest w świecie czarownic dzieckiem, no może podlotkiem. Liczy sobie zaledwie 127 lat i jest za młoda na doroczne tańce w Noc Walpurgi. Jest zaledwie pilną uczennicą i kandydatką na dorosłą wiedźmę. Ale jest też panną niesforną, bo zakrada się na zakazane tańce. Zdemaskowana, ma z wyroku głównej czarownicy przez rok ćwiczyć się w "wiedźmowej" profesji, a gdy zostanie dobrą czarownicą, być może zostanie dopuszczona do tańców.

Kruk Abraksas, jej mentor i opiekun, objaśnia, że dobra czarownica to taka, która pomaga innym. Malutka Czarownica rusza więc energicznie do spełniania dobrych uczynków. Staruszkom zbierającym chrust wyczaruje wiatr, który obłamie suche gałązki, groźnego leśniczego zmieni w miłego i uczynnego człowieka (...) ciężki los biednego konia pociągowego uczyni znośniejszym. Aż się okaże, że źle zrozumiała, co to znaczy być dobrą czarownicą. Dobra czarownica według dorosłych wiedźm to nie taka, która pomaga, ale taka, która czyni zło. Ale że Malutka Czarownica jest osobą krnąbrną - i przyzwoitą - wszystko kończy się dobrze.

W spektaklu Lecha Wrońskiego tytułowa bohaterka (Iwona Olszewska) jako jedyna nie nosi maski ani nie jest wielką lalką. To miła, żywiołowa, roztańczona, uśmiechnięta dziewczyna, której czarowanie-pomaganie sprawia przyjemność. Udał się też lalkowy (głos i ruchy - Lech Walicki) kruk Abraksas, który wygląda trochę jak ptasi Dottore z commedii dell'arte - w dostojnej czerni, z siwymi włosami, nosem-dziobem i w białych kamaszkach na łapkach. Trochę zrzędliwy, trochę wystraszony nadaktywnością swojej wychowanki, ale mądry i poczciwy.

Spektakl toczy się sprawnie, sporo jest scen i postaci dowcipnych i zabawnych - choćby znękany, ale i pogodzony z losem koń gnębiony przez woźnicę czy piecyk do pieczenia kasztanów, podskakujący tanecznie na zziębłych stopach i rytmicznie kichający. Ale scenografia jako całość nie jest atrakcyjna - ciężka, ciemna i niezbyt pomysłowa. Wielkie lalki czarownic są konwencjonalnie paskudne - haczykowate albo spłaszczone nosy, brodawki, złe miny. Sprzedawcy na targu wyglądają jak chodzące stragany - ten od owoców nawet maskę ma owocową, ten od naczyń - talerz na głowie (...)

Malutkie czarownice na widowni chyba były zadowolone z przedstawienia - kilka nawet ruszyło w finale do tańców.

Teatr Groteska. Otfried Preussler "Malutka Czarownica". Reżyseria - Lech Wroński,

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji