Artykuły

Dwa razy Hamlet

Scena jest pusta, ułożone na niej deski podnoszą ją nieco, zwiększają przestrzeń. w tej pustej przestrzeni rozgrywa się tragiczna historia Hamleta, księcia duńskiego. Jest to taras zamkowy, na którym ukaże się Duch ojca Hamleta, sale zamkowe, krużganek, sypialnia i cmentarz. W tej przestrzeni zagra znakomicie kostium, światło, nastroju doda muzyka i całą uwagę można skupić na aktorach, na słowach, słowach, słowach...

W takiej to scenerii usytuował Marek Grzesiński swoje dwie wersje "Hamleta", albo dwa przedstawienia, w których zmienia się obsada roli tytułowej oraz Gertrudy i Ofelii. "Nasze dwie wersje opierają się o ten sam tekst - pisze w programie reżyser przedstawienia - te same prawie sytuacje, a przecież nie są tym samym spektaklem w dwu obsadach. Dla widza być może te różnice nie są istotne, Naszym zdaniem nie istnieje nawet konieczność oglądania obu wersji. Każda jest zamkniętą całością w zupełności komuś, kto pragnie zobaczyć "Hamleta" Szekspira. Obie są podobne bliźniaczo do siebie. Ale wydaje nam się, że ponieważ Hamlet, Ofelia i Gertruda są w jednym spektaklu zupełnie innymi ludźmi. Inaczej czują, inaczej myślą, inne motywacje nimi kierują. A więc opowiadamy Wam zupełnie dwie różne historie tylko pozornie tymi samymi słowami..."

Marek Grzesiński nie przesadził w tych enuncjacjach. Wprawdzie tylko trzy osoby dramatu zmieniają się w tych przedstawieniach, spektakle są różne. Gorzej, że nie jest łatwo ten sąd uzasadnić.

W pierwszej wersji słupskiego "Hamleta" wysoko oceniam czwórkę aktorów, którzy temu, co dzieje się na scenie nadają sensu i znaczenia. A zatem Klaudiusz i Gertruda, Ofelia i Poloniusz, którzy przede wszystkim zwracają uwagę, którym warto się bliżej przypatrzeć.

Klaudiusz Marka Jagody jest mądrym, przezornym politykiem, do czasu z pobłażaniem spoglądającym na wyskoki Hamleta. Jest człowiekiem, który jednak niecierpliwie szybko załatwia sprawy publiczne. Cała jego uwaga skupiona jest na Gertrudzie (Maja Pakulnis). Oboje są zaczadzeni sobą, nie nasyceni sobą. Wyszli przed chwilą z łóżka i już mogliby doń wrócić, ale stale ktoś im przeszkadza. Każde wyciągnięcie dłoni, ruch, gest nasycone są erotyzmem. Ten Klaudiusz mógł zabić swego brata nie tylko z chęci sięgnięcia po koronę Danii, ale przede wszystkim z powodu Gertrudy. Oboje aktorzy bardzo mnie przekonują w tej wersji i dla Gertrudy scena z Hamletem w trzecim akcie jest sceną wielkiego wstrząsu, którą Maja Pakulnis w scenie spotkania z Klaudiuszem umiejętnie rozegrała.

Jest jeszcze w tym przedstawieniu Poloiusz, kanclerz królewski, którego Jerzy Nowacki zagrał wcale nietuzinkowo. Stary dworak wie więcej, aniżeli okazuje, zna swoje miejsce i swoją wartość, jest ojcem i człowiekiem na tyle zręcznym, że wszystko potrafi dla siebie zdyskontować. I Jerzy Nowacki nie czyni pozornie nic, aby swego Poloniusza pokazać jako człowieka niesympatycznego, wścibskiego gadułę, nędznego dworaka, ale takim właśnie jego Poloniusz jest.

Ta trójka dominuje w przedstawieniu, ale nie sposób byłoby tu pominąć Agnieszkę Kotułę w roli Ofelii.

Jest prościutka, zakochana, ciepła i wzruszająca w scenie obłędu, albo w scenie rozpaczy po tragicznej śmierci ojca i utracie kochanka. Dawno nie widziałam tak pięknie zagranej roli Ofelii, postaci niewątpliwie trudnej i budzącej kontrowersyjne sądy.

Ta czwórka aktorów dominuje w pierwszej wersji "Hamleta". Niestety, zagubił się w premierowym przedstawieniu Krzysztof Tyniec w roli tytułowej, a zatem był to "Hamlet" bez Hamleta. Aktor grał sam dla siebie, jakby nie istnieli w tym przedstawieniu partnerzy, z manierycznym zaśpiewem w głosie, z manierycznym gestem, nadmiernie rozciągając tekst, ważąc poszczególne słowa, którym brakło podkładu myśli, intencji. W rezultacie o tym Hamlecie nie możemy powiedzieć nic ponad to, a zatem przedstawienie jest zubożone w sposób zasadniczy, niezbyt wiele bowiem z niego wynika.

A jaka jest druga wersja "Hamleta"? Renata Berger nie wnosi nic w roli Gertrudy, stąd i Klaudiusz, którego gra ten sam Marek Jagoda, jest słabszy aktorsko, zubożony o intencje i motywy, które nim kierują. Anna Szymańska, jako Ofelia wyraźnie daje nam do zrozumienia, że jej obłęd rozwinął się na podłożu seksualnym, ale na domiar robi to niezbyt smacznie. Broni się w tej wersji jedynie Poloniusz Jerzego Nowackiego, a wyraźnie wybija w roli Hamleta Janusz Cichocki. Wprawdzie na premierowym przedstawieniu był chory i to zaważyło na pierwszych scenach jego roli, ale później aktor dał nam pełną satysfakcję. Jego Hamlet nerwowy, wrażliwy, szukający bliskiego człowieka, płaczący w scenie rozmowy z matką, tragicznie uwikłany w swój los, budzi współczucie, jest nam bliski. Odnajdujemy w nim własne rozterki i własne rozpacze, odnajdujemy Hamleta z wielkiego dramatu Szekspira.

Nie wiem, jaki miał być w roli Hamleta Krzysztof Tyniec, aktor na pewno utalentowany, ale rozumiem że obu aktorów określa końcowa scena dramatu. W przedstawieniach jakie przygotował Marek Grzesiński, oba mają różną wersje, końcową.W pierwszym Horacy jest tylko zausznikiem księcia duńskiego i zostanie zausznikiem Fortynbrasa, obejmującego tron Danii. I to Horacy w niemej scenie końcowej poda Fortynbrasowi koronę.

W wersji drugiej ciało Hamleta, wraz i ciałami wszystkich pomordowanych grzebią wspólnie żołdacy Fortynbrasa. W tym grobie znajdzie miejsce i Horacy, który nie podejdzie do Norwega z duńską koroną. Poda ją Reynaldo, sługus Poloniusza i on zapewne zajmie przy nowym królu urząd swego byłego pana.

Wprawdzie z łych obu przedstawień zrobiłabym najchętniej jedno, przesuwając Janusza Cichockiego do pierwszej wersji dramatu, ale wpływu na decyzję w tej sprawie nie mam żadnego. Wiem, że oceny tych przedstawień będą niewątpliwie kontrowersyjne, ale z szacunkiem myślę o ambicjach Marka Grzesińskiego i zespołu aktorskiego słupskiej sceny. Wielki dramat Szekspira każdej epoce służy za zwierciadło, tragedia Hamleta bliska jest każdemu człowiekowi i dobrze się stało, że próby tak wielkiej podjął się młody zespół. W przedstawieniu słupskim jest wiele bardzo interesująco zaproponowanych scen przez reżysera, jak chociażby teatr wędrownych aktorów: Przewrotnie zabawnie ustawił scenę pantomimiczną (grają same kobiety), po czym szlachetnie zabrzmiały tyrady dwojga Aktorów (Kaja Kijowska i Kazimierz Janus).

Kazimierz Janus w roli Aktora obchodził trzydziestopięciolecie pracy aktorskiej i szczerze przyłączamy się do gratulacji. W przedstawieniach tych, obok wymienionych, grają: Cezary Nowak (Horacy), Włodzimierz Witt (Laertes), Ireneusz Wykurz (Rosenkrantz), Sławomir Olszewski (Guildenstern), Bogdan Kajak (Reynaldo), Tadeusz Bałżyński (Marcellus), Aleksander Synowiecki (Bernardo) oraz Marek Sosnowiecki, Krystyna Jędrys, Dorota Kardaś, Danka Markowska, Bogdan, Kochanowski, Emanuel Kraus i Jerzy Karnicki.

Autorem interesującej scenografii jest Jorge Reina, świetnej muzyki Jerzy Satanowski. Zasadnicze zastrzeżenie mam jednak do wyboru przekładu "Hamleta". Z wielu, jakie ukazały się w języku polskim - chociażby - Paszkowski, Iwaszkiewicz, Brandstaetter, Chwalewik - reżyser, Marek Grzesiński wybrał przekład Macieja Słomczyńskiego, przygotowywany swego czasu dla Konrada Swinarskiego. I nie brzmi ten przekład dobrze, aktorzy gimnastykują się, by w tym szyku zdań manierycznie ustawionym znaleźć podmiot i orzeczenie, wydobyć akcent logiczny. Takie jest moje odczucie, nie wszyscy, sądzę, muszą je podzielać.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji