Dziady
Istnieje cała biblioteka komentarzy do "Dziadów" Adama Mickiewicza. Z podręczników szkolnych wiadomo każdemu, że części II i IV, kowieńsko-wileńskie, opublikowane w roku 1823, są manifestem romantyzmu, nawrotem do wyobraźni ludowej. Cześć III, drezdeńska z roku 1832, stanowi mesjanistyczne widzenie dziejów Polski i utrwala procesy patriotycznej młodzieży filomackiej, przyjaciół poety, zsyłanych na Sybir.
Nie jest łatwo pokazać na scenie teatralnej ten nasz narodowy arcydramat - nie tylko z powodu objętości tekstu i liczebności postaci. Przede wszystkim z racji dramaturgicznego rozwichrzenia. Każdy z inscenizatorów musi dokonać interpretacyjnego wyboru - budować spektakl wokół głównej idei, której doczytał się w ,,Dziadach"...
Grzegorz Mrówczyński mistykę i patriotyzm utworu podporządkował uniwersalistycznemu rozumieniu losu człowieka. Przemianom Gustawa w Konrada - z indywidualisty w jednostkę społeczeństwa, a potem w uosobienie egzystencjalnego wyzwolenia. Jakie by nie stawiać zarzuty takiemu widzeniu - trzeba przyznać, że udało mu się stworzyć klarowną teatralnie fabułę. Spektakl nie wymagający od publiczności specjalnego oczytania, czy wiedzy historycznej.
Jako reżyser najwięcej uwagi poświęcił tym fragmentom, które są najmniej widowiskowe. Wykorzystał przestrzeń całego teatru, uczynił efektownymi. Okazało się w tym układzie, że Salon Warszawski i Bal u Senatora wcale nie przytłaczają innych scen. Temu ujednoliceniu sprzyja piękna i nieco ascetyczna scenografia Zbigniewa Bednarowicza, utrzymana w czarno-białej tonacji, wzbogacanej szarościami. Współtworzy nastrój i akcję pełna ekspresji muzyka Jana A. P. Kaczmarka. Chociaż nie rozumiem po co cytuje Haendla - czyżby zabrakło kompozytorowi inwencji na wyrażenie monumentalności?
Premiera w Teatrze Polskim jest przede wszystkim sukcesem młodego Mariusza Sabiniewicza, który podołał arcytrudnej roli Konrada, zwłaszcza w Wielkiej Improwizacji. To samo można powiedzieć o Wojciechu Siedleckim jako Księdzu Piotrze. Ale najdojrzalszym aktorsko jest Andrzej Wilk kreujący Senatora - bez niego część III po prostu nie istniałaby teatralnie! Tu także w pamięci pozostaje Janina Jankowska jako tragiczna Pani Rollison.
Z wielości postaci - wybijają się role, grane przez Andrzeja Szczytkę, Piotra Zawadzkiego, Mariusza Puchalskiego, Małgorzatę Mielcarek, Jolantę Szajnę, Wiesława Krupę, Jerzego Głębowskiego, Mateusza Kostrzyńskiego, Włodzimierza Kłopockiego, Sławomira Pietraszewskiego, Piotra Wyparta. W istotnej dla akcji postaci Guślarza występuje bardzo doświadczony artysta Józef Jachowicz, a jednak jest on tu bardziej recytatorem, niż osobą dramatu...
Najlepszym sprawdzianem celności inscenizacyjnej tych "Dziadów" jest to, że mimo iż trwają prawie cztery godziny - nie dłużą się, ogląda się je w napięciu i z zaciekawieniem.