Bajeczne sny Józefa
Wielominutową głośną owacją i wielokrotnym powtórzeniem finału zakończyło się drugie (pierwsze zakończyła owacja na stojąco) przedstawienie musicalu "Józef i cudowny płaszcz snów w technikolorze" Andrew Lloyda Webbera, przywiezione przez Teatr Powszechny im. Jana Kochanowskiego w Radomiu.
I trudno się dziwić entuzjazmowi publiczności skoro była świadkiem spektaklu wręcz zapierającego dech. Dynamiczny taniec, piękna muzyka i śpiew, błyskające strumienie świateł skanerów, jeżdżący na obu obrotówkach ludzie i scenografia - to w telegraficznym -skrócie pięknego widowiska teatralnego opowiadającego historię biblijnego Józefa, syna Jakuba.
Wojciechowi Kępczyńskiemu, dyrektorowi radomskiego teatru i reżyserowi "Józefa" należą się podwójne gratulacje. Pierwsze za decyzję wystawienia tego zupełnie nie znanego w Polsce musicalu, co szybko okazało się "strzałem w dziesiątkę". Musical cieszy się ogromnym powodzeniem, w ciągu czterech miesięcy odbyło się ponad 80 przedstawień, już wykupiono opcję na dalszych 40, a dyr. Kępczyński jest przekonany, że na tym się nie skończy.
Drugie gratulacje należą się dyr. Kępczyńskiemu, reżyserowi i choreografowi, to właśnie one sprawiają, że oglądamy przedstawienie wyjątkowo spójne, wartkie, dynamiczne i roztańczone. Młodzi artyści (wszyscy musieli przejść przez gęste sito z ogromną swobodą i widoczną przyjemnością, to właśnie dzięki nim na scenie króluje młodość i wdzięk, na dodatek wszyscy ujmują świetną dykcją. "Zatrudniliśmy najlepszych w tym względzie polskich specjalistów" - powiedział mi po przedstawieniu dyr. Kępczyński. I chociaż wszyscy są doskonali w tym co robią na scenie to jednak muszę wymienić: Jana Bzdawkę kreującego rolę tytułowego Józefa, Monikę Stefaniak pełniącą rolę narratora i przewodnika oraz Dariusza Kordka w świetnie zagranej roli upozowanego na Elvisa Presleya Faraona.
Na podkreślenie zasługuje wysoki poziom muzyczny wypracowany przez Macieja Pawłowskiego, który prowadzi całe przedstawienie wyjątkowo dynamicznie i precyzyjnie. Twórcą scenografii i efektownych kostiumów jest Małgorzata Treutler.
- Dlaczego właśnie na ten, a nie inny musical A.L. Webbera się pan zdecydował? - zapytałem po spektaklu dyr. Kępczyńskiego.
- Większość dzieł A.L. Webbera to musicale bardzo serio, ten obok pięknej muzyki ma odrobinę humoru i świetne teksty, co daje reżyserowi ogromne pole do popisu.
- Nie bał się pan ryzyka związanego z wystawieniem zupełnie w Polsce nie znanego dzieła?
- Oczywiście, że się bałem, wchodziłem w końcu w przedsięwzięcie kosztujące blisko trzy miliardy starych złotych. Na szczęście dzisiaj mogę spokojnie patrzeć na jego sukces, koszty powoli się zwracają, spektakl zaczyna zarabiać sam na siebie. Młodzi artyści występujący w tym musicalu są angażowani do danej roli i na ściśle oznaczone terminy. W tym spektaklu bierze udział tylko pięciu etatowych aktorów naszego teatru.
- No proszę, w Radomiu za 3 miliardy zrealizowano spektakl, o którym mówi cała Polska, a co w Kielcach?
PS.
- Proszę zdradzić jak się państwu w Kielcach grało?
- Świetnie! Scena jest tu znacznie większa od naszej radomskiej przez co spektakl nabrał przestrzeni i większej jeszcze dynamiki. Chętnie byśmy wystąpili ponownie na scenie kieleckiego KCK.