Artykuły

W nas samych nie widzimy zła

"Kronika zapowiedzianej śmierci" w reż. Wojtka Klemma w Teatrze Wybrzeże w Gdańsku. Recenzja w serwisie PMedia.info.

W Teatrze Wybrzeże 10 lutego miało swoją premierę przedstawienie Davida Lindemanna zatytułowane "Kronika zapowiedzianej śmierci" - projekt polsko-niemiecki w reżyserii Wojtka Klemma na podstawie powieści Gabriela Garcii Marqueza o tym samym tytule.

Reżyser przedstawienia, Wojtek Klemm, zamierzał pokazać w "Kronice...", w jaki sposób społeczeństwo okrywa się winą, "zastanowić się po raz kolejny nad banalnością zła". I chyba po części mu się to udało. Zdołał pokazać w jaki sposób dochodzi do zbrodni. Jak, wkładając maskę patrioty kierującego się religijnymi wytycznymi, można manipulować ludźmi, ograniczać ich prawa, zmusić nawet do zbrodni.

Gwałtowne dialogi i zachowania, trafne, ostre repliki oddają mentalność polskiej rzeczywistości. I to nie takiej, jaką pozorujemy, ale takiej, jaka jest naprawdę - z szerzącymi się hasłami nacjonalistycznymi i nietolerancją.

Wplecione w sztukę wypowiedzi współczesnych polityków, jak się okazuje, budzą raczej śmiech niż przerażenie. I słowa: "Bo ja jestem wierzącym katolikiem i mam inne misyjne posłannictwo" zapewne są komiczne w swojej naiwności, tyle że taka mentalność cechuje nie tylko wysoko postawionych. I to już trochę niepokoi.

Wiara w romantyczny mit mesjanizmu, poświęcenie i cierpienia za miliony jest naszym dziedzictwem. Głęboko zakorzenione poczucie krzywdy wynosi nas w naszych oczach ponad innych. W takich warunkach kontakty z innymi narodami zostają dość mocno ograniczone. Niczym schizofrenik zamykamy się w swoim własnym świecie i powtarzamy utarte od lat schematy. Jesteśmy dumni z historii, w której nas poniżano - to nie my byliśmy ci źli.

W nas samych nie widzimy zła. A jeśli tylko dostrzeżemy jakąś jego cząstkę, zaczynamy się tłumaczyć. Tak jak mieszkańcy miasteczka. Wszyscy wiedzą, że Santiago zostanie zamordowany, a jednak nikt nie robi nic, by tak się nie stało. Potem tłumaczą się ze swojej bierności wobec okrucieństwa, starają się uciec od odpowiedzialności. Jakby ich to w ogóle nie dotyczyło.

Nieco odległe od powieści Marqueza są polskie problemy poczucia winy. I czas nie ten, i warunki, i przyczyna nie do końca ta sama. Jakkolwiek problemy zauważone trafnie, tak mniej szczęśliwie zgłębione. Choć powinny - przerażenia nie budzą. Jednak za ironicznym czasem uśmiechem rodzi się zamyślenie, a to chyba niezły początek.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji