Artykuły

Do Prawieku kuchennymi drzwiami

Olga Tokarczuk była po spektaklu zadowolona. Nie wyobrażała sobie "Prawieku i innych czasów" na scenie. Choć oglądała próby, nie uczestniczyła w "przekładzie" swojej książki na przedstawienie. Szkoda.

Dlaczego? Cóż, z "Prawiekiem..." Olgi Tokarczuk zetknęłam się półtora roku temu. To powieść na jeden wieczór, taka, która wciąga już pierwszym akapitem tekstu. Kiedy więc usłyszałam, że Wierszalin, w Teatrze Dramatycznym w Wałbrzychu robi spektakl na podstawie tej książki, dwa tygodnie marudziłam o wysłanie mnie na prapremierę.

Być może trzeba było zostać w domu i wizją reżyserską Sebastiana Majewskiego nie psuć sobie własnej.

Wierszalin potrafi wprawić publiczność w zdumienie i zachwyt, udowodnił to nie raz. Przedstawienie w wałbrzyskim Teatrze Dramatycznym również zdumiewa, brakiem trafności i zgrania jego elementów. Aktorzy przeszkadzają sobie wzajemnie, przeszkadzają akcji, toczącej się jakby poza nimi, dekoracjom, które jednocześnie stwarzają zagrożenie dla zdrowia. Poza tym nie można oprzeć się wrażeniu, że zostały pożyczone z "Cepelii".

Nie tylko sceneria wydaje się nie trafiona. Postaci kreowane przez aktorów są mało czytelne, trudno w nich rozpoznać mieszkańców Prawieku. Na pewno nie pomagają w tym ikonowate tabliczki (autorstwa Aliny Biryckiej), przedstawiające niby - postaci, które aktorzy przez cały spektakl noszą na piersiach. Wśród tego "zdrewniałego" tłumu, ożywa jedynie Kłoska (Joanna Kasperek) i Dziedzic Popielski (Aleksander Skowroński), który przez cały spektakl, z powodzeniem, buduje most między sceną i widownią. Niestety niszczy go jednym pociągnięciem - sceną finałową, w której, nie wiadomo czy zwariował czy szaleje z radości.

Całości szkodzi jeszcze jedno, od początku spektaklu nie ma zarysowanego problemu, który ni stąd ni zowąd zostaje rozwiązany w scenie finałowej. Naprawdę trzeba dobrze znać książkę, by się odnaleźć na przedstawieniu.

Wierszalinowi najwyraźniej zabrakło klucza i do Prawieku musiał wchodzić od kuchni. Szkoda, życzę mu szeroko otwartych każdych drzwi, a pani Oldze - takich adaptacji jej książek, by żaden złośliwy zoil nie mógł im nic zarzucić.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji