Artykuły

Twórcy: TVP zaorać i stworzyć od nowa

Andrzej Wajda: TVP jest tak droga w utrzymaniu, że musi nadawać reklamy i zdejmie z Dody majtki bez namysłu. To głos Andrzeja Wajdy w debacie "Bitwa o media publiczne", którą wczoraj zorganizowała Fundacja im. Stefana Batorego. Debata dotyczyła projektu całkowicie nowej ustawy medialnej, tzw. projektu twórców. Jego autorami są: reżyserka Agnieszka Holland, publicysta Jacek Żakowski, plastyk Iwo Zaniewski i producent telewizyjny Maciej Strzembosz. To członkowie Komitetu Obywatelskiego Mediów Publicznych, który powstał podczas wrześniowego Kongresu Kultury Polskiej - pisze Agnieszka Kublik w Gazecie Wyborczej.

Wajda: W TVP oglądają TVN

Andrzej Wajda (również członek Komitetu) na początku dyskusji opowiedział się za "zaoraniem" TVP. Dlaczego jest aż tak radykalny?

Tłumaczył to tak: - Czy TVP to telewizja polityczna? Nie. Publiczna? Nie. Pracownicza? Tak. Bo tu pracuje ponad 4 tys. osób, w TVN - tylko 1000, w Polsacie - 900. To oczywiste, że celem takiej instytucji jest sfinansowanie samej siebie. Tak droga w utrzymaniu telewizja musi nadawać reklamy i zdejmie z Dody majtki bez namysłu w każdej chwili.

Potem Wajda rozbawił dyskutantów i publiczność anegdotą o pracy regionalnej stacji TVP. - Była godz. 18. W każdej telewizji czas największej oglądalności i najintensywniejszej pracy. A tu pustka. Dwóch strażników ogląda TVN. Charakteryzatorka zabiera mnie do jakiejś pakamery, w tym czasie pod stację podjeżdżają samochody z redaktorami, zapalają się światła, nagrywamy program. Po nagraniu idę z charakteryzatorką się rozcharakteryzować, w tym czasie redaktorzy się rozjeżdżają, jako ostatnia wychodzi charakteryzatorka. Dwóch strażników ogląda TVN. Konkluzja? Lokalne telewizje trzeba uwolnić, a warszawską telewizję zaorać! Tego się nie da zreformować, bo w TVP działa ponad 30 związków zawodowych. To są ludzie, którzy znają wszystkich, wiedzą, do kogo zadzwonić.

Holland: Telewizja Szczepańskiego była lepsza

Agnieszka Holland tak tłumaczyła swoje zaangażowanie w projekt: - Politycy przez 20 lat wolności nie stworzyli mediów publicznych, a to, co było w nich dobre, zniszczyli. W PRL, za czasów prezesa Macieja Szczepańskiego, w telewizji było więcej programów wysokiej jakości niż dziś. Trzeba te media zaorać i stworzyć na nowo nowe instytucje.

Jak autorzy projektu chcą tego dokonać?

- Zamiast abonamentu proponują tzw. opłatę audiowizualną płaconą wraz z PIT-em - 8 zł miesięcznie odliczane od podstawy opodatkowania (realnie ok. 6,5 zł). Szacują, że da to rocznie mediom 1-1,5 mld zł. - Bez łaski polityków - zaznaczył Żakowski. Ta suma to dużo więcej niż dziś media dostają z abonamentu, wpływy z którego systematycznie spadają od jesieni 2007 r., kiedy przejmująca władzę PO ogłosiła likwidację tej "niesłusznej daniny ma media publiczne". W tym roku może to być zaledwie 300 mln zł (w 2007 - był blisko 1 mld zł). Twórcy oszacowali, że gdyby abonament był ściągany w stu procentach, media co roku miałyby do dyspozycji 3,7 mld zł!

- Projekt pozbawia KRRiT wpływu ma media publiczne, bo to właśnie Krajowa Rada jest najbardziej odpowiedzialna za ich upartyjnienie. Zamiast niej nad mediami publicznymi czuwać ma 50-osobowy Komitet Mediów Publicznych. Twórcy proponują bezprecedensowe rozwiązanie: ma być wybierany w drodze losowania! To ma być gwarancja, że żadna siła polityczna Komitetu nie zdominuje. Komitet zostanie wylosowany spośród liczącego 250 osób tzw. zasobu kadrowego komitetu (utworzą go m.in. organizacje pozarządowe, ogólnopolskie stowarzyszenia twórcze, dziennikarzy, Konferencja Rektorów Akademickich Szkół Polskich).

- Komitet wybierze siedmioosobową Radę Mediów Publicznych. I to ona będzie zarządzać mediami publicznymi. Rada będzie wybierać dyrektorów telewizji i radia oraz pilnować kasy. Nad jakością programów czuwać ma niezależny od władz telewizji i radia Instytut Mediów Publicznych (będzie oceniać programy, biorąc pod uwagę m.in. satysfakcję widzów). Zupełną nowością jest Portal Mediów Publicznych, z którego będzie można bezpłatnie sięgać do archiwum programów telewizyjnych i radiowych. Twórcy obliczyli, że zamiast 705 osób, które dziś zarządzają mediami publicznymi, będzie tylko 47 zarządców.

- Ten projekt radykalnie ucina wpływ polityków na media publiczne. I dobrze im tak, bo to, co wyprawiali z mediami, woła o pomstę do nieba! - mówił Jan Dworak, producent, b. prezes TVP. - Słabością projektu jest oddanie całej władzy w ręce RMP, która będzie wyznaczać zadania, dzielić pieniądze i powoływać dyrektorów stacji. To będzie czapa nad mediami, która może ograniczać nadawcę. Bo nadawca będzie przez taka Radę spętany w decyzjach programowych, np. bardzo szczegółowymi wskaźnikami, ile ma być programów dla dzieci, dla młodzieży, dla kultury narodowej itp. Obawiam się, że to jest nadregulacja, że dziennikarze i twórcy będą mieć za mało swobody.

Rafał Grupiński (PO) pochwalił projekt za to, że odcina polityków od mediów, co - jak podkreślił - było też w obu projektach przygotowanych przez PO (przepadły po prezydenckim wecie). Potem już projekt tylko krytykował. Że RMP "ma charakter imperialny", bo nie będzie podlegać żadnej kontroli zewnętrznej. Że nie widzi żadnych oszczędności, bo autorzy projektu zadbali, by pensje nowych szefów mediów publicznych wyłączyć spod ustawy kominowej. Że media publiczne mają się utrzymywać z reklam tylko w 30 proc., czyli w 70 proc. z opłaty audiowizualnej (dziś jest odwrotnie), ale tylko 21 proc. programu to ma być misja, a reszta to komercyjne seriale, horrory i kryminały. - To ustawa producencka - podsumował Grupiński - to tak, jakby lis pisał ustawę dla kurnika. Hulaj dusza, piekła nie ma!

Te słowa oburzyły Dworaka. - To insynuacja! Producenci to ludzie, którzy zarabiają dzięki twórczej kreatywnej pracy, ciężko pracują, są uczciwi. W tej ustawie nie chodzi o to, że ktoś chce się na niej uwłaszczyć.

Elżbieta Kruk (PiS), b. szefowa KRRiT (z rekomendacji Lecha Kaczyńskiego), projekt twórców popiera, ale ma zastrzeżenia. Jej zdaniem kilka zapisów jest deklaratywnych i nie da się ich wprowadzić w życie. Przykład? Zapis o rekomendowaniu przez organizacje pozarządowe członków do tzw. zasobu kadrowego. - To są setki organizacji, jak będą rekomendować, ilu przedstawicieli? - pytała. Jej zdaniem opłata audiowizualna będzie wyższa niż dziś płacony abonament, bo np. w gospodarstwie domowym, gdzie cztery osoby mają pracę, zapłacą 26 zł (abonament to 17 zł).

Na zarzuty odpowiadał Żakowski. - Tak skonstruowaliśmy Komitet Mediów Publicznych, by na szefa telewizji wybrał Andrzeja Wajdę, a nie Roberta Kwiatkowskiego. W telewizji każdy dyrektor ostentacyjnie dostosowuje się do szefa. To będzie bardzo silny mechanizm projakościowy. RMP będzie bardzo silnym ciałem, ale to nie będzie nowe wcielenie KRRiT, która do mediów wysyła swoich "podręcznych".

Platforma: A my mamy swoje projekty

Marek Borowski (SdPl) oświadczył: - Jako polityk jestem tak zmęczony nieudolnymi próbami zmiany ustawy medialnej, że jestem zwolennikiem tej ustawy. Mam wątpliwości co do niektórych zapisów, ale nie ma innej propozycji i nie będzie.

Holland konkludowała: - Potrzebna jest prawdziwie dobra wola polityków, niedoróbki poprawić da się szybko.

Czy taka wola będzie? Wczoraj Kruk, Borowski i Grupiński zadeklarowali, że projekt poprawą, że powinien trafić do komisji.

Ale liderzy PO nieoficjalnie przyznają, że ten projekt nie ma szans. - Po co mielibyśmy nad nim pracować, skoro pierwszym projektem podpisanym przez nowego prezydenta będzie nowa ustawa medialna? - pyta mnie jeden z ważnych posłów PO.

I dalej wyjaśnia: - PO ma przecież dwa gotowe projekty (te zawetowane przez Lecha Kaczyńskiego), które łatwo scali się w jeden. - One nie pozbawią tak zupełnie wpływu polityków na media, ale istotnie go ograniczą.

Całość w Gazecie Wyborczej.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji