Artykuły

Porachunki w maskach

Marian Pankowski ma swoje z wojną porachunki. To wojna przerwała mu studia (był po pierwszym roku polonistyki na Uniwersytecie Jagiellońskim), kazała walczyć, doświadczyła obozami koncentracyjnymi, emigracją. Miał wtedy lat dwadzieścia. Dzisiaj ma 70, jest profesorem slawistyki na uniwersytecie w Brukseli. Jest pisarzem, który wydął wiele tomów wierszy, powieści, dramatów. W Polsce jako jedyny teatr - Kalambur wystawił dwa z nich: kilka lat temu "Nasz Julo Czerwony" i w tym roku "Chrabąszcze"; za każdym razem była to światowa prapremiera.

"Chrabąszcze", sztuka napisana w 1969 roku, być może wyzwolona z podświadomości przez wypadki roku poprzedzającego, jest to kolejny porachunek pisarza z wojną, tolerancją, myśleniem stereotypowym i dogmatycznym.

Sztuka napisana została w konwencji wielokrotnego teatru. Reżyser, Bogusław Litwiniec, wykorzystał tę konwencję i jej kuszącą możliwość stosowania przerysowań. Przerysowania owe dodatkowo spiętrzają możliwość: interpretacji. Konkret przerysowany przestaje być konkretem, rozbija rzeczywistość, podważa ją. Pozwala wkroczyć w iluzją - iluzją snu, wyobraźni, mitomaństwa; w pogranicze dobrego i złego smaku.

Zamysłom reżysera, podążającego za zamysłem autora (a Litwiniec lubi, jak i Pankowski, cielesność i rozmach, ale i cienką klingą przewrotności) towarzyszy obraz - scenografia Janusza Króla, przesadna, upozowana, prowokująca sztucznością - już nie pogranicze, ale pobocze złego smaku, (nasze, nasze własne). Wszystko jest zmanierowane, wykoślawione krzywym zwierciadłem a na scenie też my sami, minoderyjni i mizdrzący się; tak bardzo upozowani, że nawet kiedy zwilgotnieją nam oczy ze wzruszenia skomentujemy to drwiną.

W tej konwencji zbudowała też swoją rolą Elżbieta Lisowska-Kopeć, odtwarzająca tytułową postać dramatu. Była tak bardzo groteskowa, manieryczna, nieszczera, że - prawdziwa, przekonująca. Przywołująca właściwy wizerunek osoby sprzecznej, skłonnej nakładać coraz to inne maski - w zależności od oczekiwania. Osoby w gruncie rzeczy samotnej i zagubionej w sobie samej. Bardzo dobra rola.

Nie wszyscy aktorzy sprostali tej konwencji i dlatego powstał niejaki chaos wykonawczy, chaos realizmu serio i realizmu iluzjonistycznego. Nie zagraża to jednak odbiorowi sztuki - spektakl jest wartki, barwny, skupiający uwagą. Cóż może być lepszą gwarancją spędzenia atrakcyjnego wieczoru, jeśli nie to właśnie i jeśli, ponadto, spotkamy tam to wszystko co dotyczy każdego z nas?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji