Artykuły

Teatr biz czy art?

Co piąty teatr w Warszawie to teatr prywatny. O wyjątkowej formule nieznanej poza stolicą. Nowe sceny oprócz spektakli oferują na przykład zniżki w hotelu Marriott. Bilety rozchodzą się na pniu. Jak długo potrwa to zainteresowanie? - pyta Izabela Szymańska w Przekroju.

Tomasz Karolak otwiera właśnie (26 marca) Teatr IMKA - to szósta prywatna aktorska scena w stolicy. W budynku dawnej YMCA, w którym mieściła się pływalnia, a obecnie znajduje się Centralny Basen Artystyczny, rozpocznie działalność premierą spektaklu "O północy przybyłem do Widawy... czyli Opis obyczajów III" w reżyserii Mikołaja Grabowskiego. Karolak jest jednym z producentów spektaklu i jednym z aktorów w nim grających. Otwarcie następuje w momencie, kiedy jeszcze nie ucichły dyskusje wokół najbardziej spektakularnej inauguracji prywatnej sceny, czyli Teatru 6. Piętro Michała Żebrowskiego i Eugeniusza Korina na szóstym piętrze Pałacu Kultury i Nauki. Na swój debiut wybrali "Zagraj to jeszcze raz, Sam" Woody'ego Allena z Kubą Wojewódzkim w roli głównej. Sceny prowadzone przez aktorów to nowe zjawisko nie tylko na tle teatrów instytucjonalnych, ale także w porównaniu z istniejącymi już od lat scenami prywatnymi. Mamy przecież Teatr Studio Buffo założony przez Janusza Józefowicza i Janusza Stokłosę (w 1992 roku) czy rewiowy Teatr Sabat Małgorzaty Potockiej (istniejący od 2001 roku). Jednak w ich repertuarze znajdują się głównie spektakle muzyczne i od początku działalności miejsca te są traktowane jako bardziej rozrywkowe niż stricte artystyczne. Założyciele tych teatrów nie próbują walczyć z tym wizerunkiem. Z kolei właściciele aktorskich teatrów prywatnych zapewniają, że im właśnie zależy na sztuce. I chcą być konkurencją dla scen państwowych.

Dokąd iść?

Spektakle tam prezentowane pokazują jednak, że tylko teatry Polonia i Och-Teatr, czyli sceny Krystyny Jandy i Marii Seweryn, mają w swoim programie zapisane ryzyko artystyczne. Stworzyły bardzo szeroką propozycję. Polonia (działająca od 2005 roku) daje spektakle na podstawie nowych tekstów (pierwsza premiera - "Stefcia Ćwiek w szponach życia" Dubravki Ugresić), monodramy na poważne współczesne tematy ("Ucho, gardło, nóż" Vedrany Rudan - o kobiecie dręczonej wspomnieniami wojny bałkańskiej), rzadko wystawiane sztuki klasyczne ("Grube ryby" Michała Bałuckiego), hity z Krystyną Jandą (legendarna już "Shirley Valentine" czy "Boska!"), a także przedstawienia na podstawie specjalnie napisanych dla nich sztuk ("Miłość ci wszystko wybaczy" Przemysława Wojcieszka). Wypączkowany niedawno z Polonii Och-Teatr (czynny od stycznia 2010 roku) gra spektakle dla dzieci ("Zielone zoo") bądź organizuje koncerty, na przykład Marii Peszek. Nie wszystkie ich produkcje są udane, jednak trzeba przyznać, że na obie sceny aktorki mają bardzo wyraziste pomysły i konsekwentnie je realizują.

Bardziej blado wypadają przy nich Teatr Kamienica Emiliana Kamińskiego (otwarty w 2009 roku) i Capitol Anny Gornostaj (działa od 2008 roku). Kamienica to teatr, który prezentuje repertuar głównie "warszawski": przedstawienie o Ordonce, o powstaniu warszawskim oraz farsy z Emilianem Kamińskim. Z kolei Capitol zaczął ambitnie "Bajkami robotów" na podstawie książki Stanisława Lema, ale zaraz pojawiły się spektakle z gwiazdami tanecznych programów z TVN czy próba przeniesienia serialu na scenę - "Smak Mamrota" jako teatralna wersja "Rancza".

Wyraźnie, i chyba najbardziej komercyjnie, wygląda program sceny Michała Żebrowskiego. Jego pomysł to wystawianie sprawdzonych sztuk przez popularnych wykonawców. W inaugurującym działalność teatru spektaklu "Zagraj to jeszcze raz, Sam" oprócz Wojewódzkiego wystąpili Anna Cieślak (znana z komedii romantycznych), Małgorzata Socha (seriale), Michał Zebrowski (narodowe superprodukcje) i nestor Daniel Olbrychski (wiadomo).

Kawałek luksusu

Mimo że premiera u Żebrowskiego nie jest artystycznie udana, zainteresowanie publiczności jest ogromne - wszystkie bilety wyprzedane do maja. Co przyciąga widzów? Wydaje się, że na razie prawo nowości i powiew luksusu. Wizyta w prywatnym teatrze jest trochę jak gadżet: mam mieszkanie na osiedlu strzeżonym, samochód za roczną pensję, więc i rozrywkę też chcę mieć luksusową. Budynki teatrów są odnowione, zadbane, dla widzów przygotowane są eleganckie fotele, strefy VIP. Nawet za wejściówkę można mieć kawałek przyjemności - poduchę z wyhaftowanym logo teatru. Stylem nie odbiegają od miejsc, w których widz pracuje czy jada. Bilety bywają drogie (szczególnie w Teatrze 6. Piętro - od 80 do 150 złotych), ale za luksus trzeba płacić.

Właściciele prywatnych scen pokazują, że do prowadzenia teatrów można spokojnie stosować zasady marketingowe. Michał Żebrowski, zanim założył Teatr 6. Piętro, skończył studia w tym kierunku. Krystyna Janda zatrudniła doskonałego dyrektora Romana Osadnika, który prowadzi biznesową część teatru. Aby się utrzymać, muszą wykorzystywać chwyty, do których teatry państwowe w większości nie przywiązują aż tak dużej wagi. Myśleć o spójności wizerunku, wykorzystywać nowe nośniki reklamy: filmiki w serwisie YouTube, profile w portalach społecznościowych, płachty reklamowe na budynkach, hasła reklamowe wyrażające ich misję, na przykład "Teatr 6. Piętro - wyższy poziom teatru". Muszą też szukać metod, które będą kojarzyły się tylko z nimi. Polonia wymyśliła sposób na przywiązanie widza do siebie poprzez siedzenie. Przed otwarciem teatru można było kupić u nich fotel - do jego oparcia przymocowana jest tabliczka z nazwiskiem darczyńcy, który kupując bilety na kolejne spektakle, zawsze może usiąść na swoim miejscu. Teatr 6. Piętro oferuje swoim widzom zniżkę na nocleg w pobliskim hotelu Marriott. Obowiązuje ona w weekendy, w które są grane spektakle; cena za pokój - 250 złotych. Przy zakupie biletu dostaniemy także 20 procent zniżki na gastronomię w tymże hotelu. Mimo to nie łudźmy się - polskie teatry prywatne nie są spełnieniem snów o samofinansującej się kulturze. Po prostu nie są wolne od pieniędzy państwowych czy miejskich ani na poziomie budynków, ani produkcji. Krystyna Janda sprzedała własny dom i za półtora miliona kupiła nieczynne kino Polonia, jednak większość prowadzących teatry wynajmuje sale bądź je dzierżawi. Przy scenach działają fundacje starające się o granty dofinansowujące kolejne premiery. Wprawdzie Teatr 6. Piętro deklaruje, że chce utrzymywać się wyłącznie z pieniądzy prywatnych, ale zanim rozpoczął działalność, salę teatralną w Pałacu Kultury i Nauki wyremontowało mu miasto Warszawa za blisko 700 tysięcy złotych.

Biznes czy sztuka?

Jeśli trwający od pięciu lat wysyp aktorskich teatrów się utrzyma, scenom tym będzie coraz trudniej, bo z powstaniem każdej kolejnej wymagania widzów też będą rosły. Wydaje się, że drogi rozwoju są dwie. Pierwsza to pójście w stronę coraz bardziej wysublimowanych działań komercyjnych - wymyślanie kolejnych dodatków do teatru, które zwabią widza, zapraszanie gwiazd wiodących prym w rankingach popularności, a jednocześnie trzymanie krytyki z dala od siebie; Michał Żebrowski zaprosił dziennikarzy, żeby pokazać im swój teatr, ale już nie recenzentów, aby ocenili spektakl. Ten gest zdaje się mówić, że takie produkcje nie chcą analiz ani komentarzy, bo mimo hasła reklamowego nie zależy im na budowaniu wyższego poziomu czy wpisywaniu się w nurt tego, co obecnie dzieje się w polskim teatrze. Taka strategia prowadzi jednak prostą drogą do uprawiania teatru wyłącznie rozrywkowego jako alternatywy dla telewizyjnego siteomu. Powstaje scena, z którą nikt się nie liczy i która szybko zamienia się w biznes. Druga droga to ryzyko artystyczne. Jednak obawiam się, że tak jak w polskim biznesie, tak w polskim teatrze niewielu będzie stać na odważniejsze posunięcia.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji