Artykuły

Apetyczni "Jaś i Małgosia"

"Jaś i Małgosia" w reż. Lecha Chojnackiego w bielskim Teatrze Banialuka w ocenie Doroty Mrówki.

"Jaś i Małgosia" w bielskim teatrze to chyba najbardziej "apetyczne" z przedstawień dla dzieci, jakie do tej pory zrealizowano. Tu wszystko wyglądem przypomina łakocie - lukrowane pierniki, babki i cukierki

To właśnie z nich powstaje las, chatka czarownicy i wnętrze domu drwala. A co najważniejsze, wszystkie elementy tej "słodkiej" scenografii wykonane są z gąbki. Od razu więc kojarzą się z dziecięcymi przytulankami, a czyste i jasne kolory, duże, sympatyczne lalki oraz łagodna muzyka dodatkowo podkreślają atmosferę niewinnej zabawy i dają maluchom poczucie bezpieczeństwa.

Bajka, oparta na tekście Jana Brzechwy, jest dość złagodzoną wersją znanej wszystkim opowieści. Tutaj rodzice szczerze zmartwieni tym, że ich dzieci nie potrafią żyć w zgodzie, postanawiają dać im nauczkę. Przebierają się więc za czarownicę i wilka i podstępem zmuszają swoje pociechy do pogodzenia się. Fortel się udaje, a potem wszyscy żyją długo i szczęśliwie. Ta prosta historia opowiedziana jest w sposób barwny i zabawny. Nawet najbardziej niebezpieczne sytuacje ujęte są w nawias umowności i potraktowane z dużym poczuciem humoru.

Bielski spektakl rozgrywa się w dwóch planach - żywym i lalkowym, wykorzystane zostały tu także maski i kostiumy, dzięki którym aktorzy przeistaczają się z dobrodusznych rodziców w bajkowe czarne charaktery. Lalkowe postaci Jasia i Małgosi są natomiast dublowane przez animujących je aktorów, co umożliwia m.in. ukazanie mimiki czy gestów, których lalki nie mogą wykonać. Dobrze pomyślany został również ruch sceniczny - chociaż Jaś i Małgosia ani przez chwilę nie mogą usiedzieć na miejscu, nie mamy wrażenia jakiejkolwiek przypadkowości. Wszystko zostało tu dokładnie zaplanowane i precyzyjnie wykonane.

Dobre wrażenie psuje tylko zbytnie rozciągnięcie pierwszej części. Powtórzenia kwestii i sytuacji nie sprzyjają dynamice przedstawienia, spowalniają jedynie akcję i wystawiają na ciężką próbę uwagę najmłodszych widzów. Bielski spektakl trwa prawie półtorej godziny (z jedną przerwą), a z powodzeniem można by go skrócić. Odzyskałby wówczas tempo, a co za tym idzie, stałby się bardziej zwarty.

Ale nawet pomimo tej słabości, "Jaś i Małgosia" to udane przedstawienie, które nie tylko urzeka swoją warstwą plastyczną, ale także sprawia widzom sporo radości. Nawet tym dorosłym.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji