Twarzą w twarz
"Pragnę tylko, żeby mnie ktoś kochał" - to wyznanie przyciąga tłumnie widzów do Teatru Logos, w którym od dnia premiery trudno znaleźć puste miejsce, a ci, którzy chcą spektakl obejrzeć przed końcem sezonu, muszą z wyprzedzeniem zarezerwować wejście. Pragnienie realizatorów towarzyszy przecież wszystkim, toteż zainteresowanie publiczności mogłoby wynikać z utylitarnego poszukiwania podpórki dla siebie samego. Biorąc pod uwagę miejsce inscenizacji - teatr działający przy kościele przecież - możnaby spodziewać się jakiejś wskazówki, pouczenia, w poszukiwaniu drogi do miłości. Tak się jednak dzieje, że nawet, a może zwłaszcza wychodząc z kościoła, używamy i często nadużywamy słów, czy nakazów, przykazania miłości, dla usprawiedliwień naszych prywatnych ułomności i niedoskonałości.
Biorąc pod uwagę autorów, z których tekstów złożono przedstawienie Logosu - istniało niebezpieczeństwo, że zapłaczemy się w społeczno-realistyczno-psychologiczne uwarunkowania dramatów amerykańskich, modnych dziś na powrót, że utoniemy w ckliwości i sentymentalizmie.
Niewiadomą była dla mnie, wpleciona w rytm spektaklu poezja Emily Dickinson. Z wiersza autorki pochodzą właśnie tytułowe słowa "Pragnę tylko, żeby mnie ktoś kochał". Inne teksty Dickinson stały się przewodnikiem pomiędzy scenami dramatów, wskazówką po labiryntach miłości wyśpiewaną - do kompozycji Piotra Hertla - przez aktorkę Logosu - Luizę Łuszcz. Młoda aktorka przeobraża się z trzpiotliwej panny, dotkniętej pierwszym, prawdziwym uczuciem, pełnej obaw i rozterek przed odpowiedzialnością, przekraczającą kaprysy sentymentu. W następnych scenach doprowadza nas w zaułki pragnień z dojrzałym już dystansem. Melodyka i rytm brzmią głębszymi tonami ostrzeżenia, dla ciepłych pokus i tkliwych, często fałszywych rozwiązań. Wrażliwość na miłość nie może być podszyta kokieterią, tonem zdobywczym, czystą ekstazą. Wrażliwość na miłość buduje otoczenie prawdy, potęguje wolę działania niezależnie, a nawet mimo kolejnych szczebli próby, które różnymi warstwami przeszkód niesie rzeczywistość. Przeszkody, które konstruuje dramat - także życiowy.
"Choćbym jednak góry przenosił, a miłości bym nie miał..." Miłość stawia nas z przeszkodą twarzą w twarz, nie dopuszcza uniku. Twarzą w twarz z drugim człowiekiem, twarzą w twarz z naszym sumieniem i wówczas możemy powiedzieć, że wywoławcze hasło spotkania w Logosie dotyczy naprawdę nas samych. Czy jesteśmy gotowi wypełnić nasze pragnienie - o tym w istocie jest przedstawienie Teatru Logos dedykowane księdzu biskupowi Adamowi Lepie.