Artykuły

Dusza upiększa ciało

STANISŁAWA CELIŃSKA dopiero po urodzeniu drugiego dziecka przestała grać amantki. Ale jako dojrzała kobieta nie zawahała się rozebrać się na scenie.

Twój Styl: Lubi Pani swoje ciało?

Stanisława Celińska: Lubię.

TS: l bez buntu akceptuje Pani zmiany?

SC: Największe zmiany dokonały się niepostrzeżenie. Przez długi czas wyglądałam dziecinnie. Miałam małe piersi. Mając 26 lat, grywałam nastolatki. Po urodzeniu drugiego dziecka poszłam do Zygmunta Hubnera rozmawiać o nowej roli w Teatrze Powszechnym. Ja mówiłam o roli młodej amantki, on patrzył ze zdziwieniem. Nie rozumiałam dlaczego. Chodziło o to, że nie jestem już amantką.

TS: Dziewczyna zmienia się w kobietę. To powoduje dumę czy niepokój?

SC: Zmiany w ciele bardzo wpłynęły na moją psychikę. Jestem wrażliwa. Zawsze brakowało mi czegoś, co pozwoli mi mocniej stąpać po ziemi. Gdy przybyło mi kilogramów, poczułam, że pewniej trzymam się ziemi i przestaję bujać w obłokach. No i zaczęłam grywać role charakterystyczne, na czym zawsze mi zależało.

TS: Czy przy akceptacji dla swojego ciała jest coś, co Pani w nim przeszkadza? SC: Przeszkadza mi to, że przez lata trochę się zaniedbałam. Rozpuściłam tę bestię, jak nazywam swój organizm. Straciłam formę, utyłam. Tusza nie jest dla mnie źródłem stresów, ale utrudnia życie, bo szybciej się męczę. W sztuce Akwarium moja bohaterka, tancerka, mówi: "Kobieta ma przez całe życie tylko jedno zadanie: chudnąć". A przecież nie można się katować. Nie obżeram się więc, ale i nie przejmuję tym, że nie jestem wiotką brzózką. Jestem średniej wielkości dębem.

TS: W sztuce Warlikowskiego Oczyszczeni pojawia się Pani na scenie nago. Zrobiła to Pani bez wstydu?

SC: Gdy byłam młoda, bardziej wstydziłam się swojego wyglądu niż teraz. Nad morzem symulowałam chorobę, żeby nie iść na plażę i nie rozbierać się. To się zmieniło, gdy zostałam aktorką. Jednak występ u Warlikowskiego, gdzie grałam kobietę z peep-show, był jednym z trudniejszych doświadczeń w mojej karierze. Od lat nie rozbierałam się na scenie. Musiałam pokonać siebie, by pokazać to bardzo dojrzałe ciało.

TS: Dlaczego uznała Pani, że warto?

SC: Zrobiłam to w imię miłości do sztuki i prawdy sceny. Widzowie to docenili. Uznali, że kobieta w każdym wieku ma prawo do miłości, do szczęścia i do bycia atrakcyjną. Jeśli ma piękno w duszy, to ono upiększy jej ciało

Na zdjęciu: Stanisława Celińska i Mariusz Bonaszewski w "Oczyszczeniu".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji