Artykuły

Gorzki koktajl

Za barem dwoje nie cierpiących się ludzi, uśmiechy do klientów, szturchanie się łokcia­mi, złe słowa i spojrze­nia, gdy tylko nieuważ­ny barowy obserwator odwraca wzrok.

- Prowadzimy ten pub od lat: krówsko i ja - wyja­śnia barman.

Przyklejony uśmiech i kordialna serdeczność w stosunku do stałego drink-mana, nienawiść do siebie nawzajem. Taki obrazek, jak refren, powtarza się w sztuce Jima Cartwrighta "Dwa", wyreżyserowanej przez Łukasza Czuja w Malarni teatru Wybrzeże.

Przez pub codziennie przewija się galeria posta­ci: życiowych wykolejeńców, psychicznych dewian­tów, emocjonalnych popaprańców. Jednak w każdym z nich uważny i nieco zdystansowany widz znajdzie lustrzane odbicie swoich własnych problemów. Jedni są śmieszni, inni żałośni: głęboko zapadnięty w sie­bie staruszek obcujący wciąż ze zmarłą żoną, stara kobieta skazana na dźwi­ganie ciężaru chorego mę­ża, co najmniej cztery toksyczne pary, w której partnerzy torturują się na­wzajem nie tylko psychicz­nie. Niszczą drugą osobę, ale przecież są sobie bliscy. Na ile?

- Na tyle, na ile tłuszcz nam pozwala - powiadają rozwalone na fotelach przed telewizorami dwie ludzkie góry.

W pubie piwo jest na­grodą za kolejny dzień, na­stępny drink daje ulgę w postaci utraty świado- i tożsamości, czyli "zmikso­wania się":

- Tu musisz się zmikso­wać - wykłada barową re­gułę barman.

Cały ciężar wzajemnej nienawiści, ale ogrom nie­szczęść odwiedzających pub stałych klientów, dźwiga na zmianę lub wspólnie dwoje aktorów: Dorota Ko­lak i Grzegorz Chrapkiewicz. Dźwigają z aktorską klasą, tyle że ciężar zbyt ja­kiś taki przerysowany przejaskrawiony i przez to właśnie nie do końca wia­rygodny.

W finale ma być uwiary­godniony odkryciem skry­wanej przez siedem lat, w myślach głównych bohate­rów, rodzinnej tragedii: śmierci ich syna. Jednak skoro wszystkie pojawiają­ce się w pubie postaci nie mają takiej psychologicz­nej podkładki, to po co ona protagonistom? Tylko po to żeby pogodzeniem się bo­haterów ze sobą i z losem dodać kroplę miodu do łyż­ki dziegciu. Nie do końca chce się wierzyć bohate­rom wymuszającym na so­bie wyznanie miłości wła­śnie w siódmą rocznicę śmierci jedynego syna. Skoro ludzie tak często nienawidzą się bez przy­czyny, to i bez niej się prze­cież kochają. A pomiędzy tymi dwoma jakże bliskimi uczuciami i tak jak siekiera wisi pytanie: - I po co to wszystko.

Może szkoda że sztuka nie została jednak zagrana w prawdziwym pubie, może wtedy łatwej byłoby o bli­skość z kolejnymi czternastoma postaciami, a co za tym idzie o upragniony te­atralny efekt, czyli oczysz­czenie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji