Artykuły

Kinomania w teatrze

W historii teatru przerabialiś­my już raz "kinofikację". Moda na wprowadzanie na scenie ele­mentów projekcji filmowej czy filmowej poetyki panoszyła się bliżej początku naszego wieku i była jednym z haseł Wielkiej Reformy.

Teraz na znacznie mniejszą skalę inspiracjami filmowymi posiłkuje się krakowski Teatr KTO pokazując drugą już wersję spektaklu Adolfa Weltschka "Cinema".

To fajerwerk widowiskowości - złośliwi powiedzieliby, że efekciarstwa - myślą dowcipną podszytego. Reżyser ułożył mo­zaikę cytatów filmowych, zarów­no muzycznych jak i obrazowych, które w efekcie dają pejzaż we­wnętrzny opętanego kinomana. Przenikające się, pokazane nie­mal jednocześnie, obrazy jakby z filmu niemego, musicalu czy dzieł włoskiego realizmu zostały odbite w krzywym zwierciadle teatralnej groteski: farsie, pan­tomimie, kabarecie. Melodie Albinioniego, z filmu "Śmierć w Wenecji", "Amerykanin w Pary­żu" Gerschwina, "Deszczowej piosenki"... przeglądały się w ob­ficie - acz nie bez pewnej ma­estrii - wylewanej na scenie wodzie.

Szkoda tylko, że reżyser swo­im uściskiem chciał objąć całą sztukę filmową, nie wyłączając reklamówek. Choć dyskretnie za­znaczona, dość jednak miałka kpina z polskiej reklamy telewi­zyjnej naznaczyła trywialnością resztę pomysłów, scen i efek­tów.

Tym niemniej i taki teatr, ko­lorowy, efektowny, trochę bez­myślny jest potrzebny, zwłasz­cza w atmosferze powszechnych narzekań, że oczekiwane arcy­dzieła nie spełniają oczekiwań.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji