Artykuły

Łatwiej przez gardło przepchnąć papier. Rozmowa z Marleną Hermanowicz

- Teatr nie daje mi spokoju od dobrych kilku lat. Skutecznie pochłania i przeżuwa nie tylko mój czas, ale i osobowość. Niepostrzeżenie stał się moim światem - Dorocie Jovance Ćirlić mówi dramatopisarka Magdalena Hermanowicz.

Dorota Jovanka Ćirlić: To pierwsza pani sztuka, która ukazuje się drukiem, bardzo młodej autorki. I od razu o wisielcu?

Marlena Hermanowicz: Nie sądzę, by o doborze problematyki decydowały kwestie wieku czy środowiska. Istotna jest raczej dojrzałość i wrażliwość. Każdy autor stara się w dziele zawrzeć swój ogląd świata, skupić się na kwestiach, które wydają mu się ważne. "Wisielec" rzeczywiście traktuje o dość skomplikowanych i wypaczonych relacjach między ojcem a synem. Do tego jeszcze proces powolnego wyniszczania człowieka przez nałóg. Pozostaje pytanie, czy cała ta mroczność, w którą celowo spowiłam postaci, nie jest wskazówką do ukrytego przesłania. Nie wolno dać się zwieść pozorom. Może to jest dramat o alkoholizmie, a może o tym, że łatwiej przez gardło przepchnąć papier niż prawdę. Łatwiej uśmiechać się do ściany. I czekając, nie przegapić. Zawsze istnieje ryzyko, że spóźniony zostanie "wyciągnięty na środek". Zatem o miłości, szczęściu i marzeniach, ale po swojemu. Ciszej.

Teatr panią omotał? Przedstawia się pani jako reżyserka, dramatopisarka, scenarzystka i, jak to powiedziała pani wcześniej, aktorka w rzadszym wydaniu. Teatr amatorski, scena off to pani pole działania?

Rzeczywiście, teatr nie daje mi spokoju od dobrych kilku lat. Skutecznie pochłania i przeżuwa nie tylko mój czas, ale i osobowość. Niepostrzeżenie stał się moim światem. Podświadomie otarłam się o teatr już we wczesnych latach szkolnych, a świadomie i konkretnie rozumieć zaczęłam dopiero w szkole średniej. Nie wiedziałam wtedy, że stanie się to pasją, która skomplikuje moje wybory życiowe, ale wiedziałam, że od tego się nie zechcę uwolnić. Na co dzień związana jestem z Teatrem Amatorskim Wizjer pod kierownictwem Jerzego Mazurka, działającym przy Młodzieżowym Domu Kultury w Rudzie Śląskiej. Tam też otrzymałam swoją pierwszą szansę zarówno jako reżyser, jak i aktor. Potem wszystko potoczyło się na tyle szybko, że pisząc, skupiam się jednak głównie na pilotowaniu i realizowaniu własnych projektów.

Napisała pani kilka sztuk dla teatru. Teraz zamierza zdawać na reżyserię. Pisanie już nie wystarcza?

Udało mi się popełnić w życiu kilka dramatów, natomiast wciąż się uczę, poszukuję nowych inspiracji. Nie wiem, ile jest tych dramatów, ale zawsze wiele dla mnie znaczą. Nie produkuję ich masowo. Staram się precyzyjnie dobierać środki tak, by forma spektaklu mówiła wiele o przesłaniu, które misternie knuję dla widza. Pisanie dramatów sprawia mi nie lada przyjemność, ale pełnię szczęścia osiągam dopiero wtedy, gdy mogę pracować nad własnym scenariuszem także w roli reżysera. Myślę, że prawda leży zawsze po stronie autora. Każda kolejna inscenizacja jest jedynie kolejną interpretacją. I świetnym ćwiczeniem dla wyobraźni. Pozwalam sobie na w pełni świadome sterowanie całym mechanizmem odbioru.

I jaki jest ten teatr, który pani widzi?

Zaskakuje mnie wciąż swoją nieokreślonością, jest źródłem inspirującej wolności. Miejscem, w którym mogę ulokować bezpiecznie to, co rodzi się w mojej głowie. To przestrzeń niezwykła, którą samodzielnie stwarzam i nadaję jej kształt. Wyjątkowo plastyczna i emocjonalnie zależna od kaprysu bądź koncepcji. Stawiam dopiero pierwsze pewne kroki w tej przestrzeni. Chwieję się i waham. Czekam wciąż na swoją szansę. A tak na co dzień to co pani robi? Nie mam wiele czasu wolnego, każdą chwilę staram się wykorzystać kreatywnie, biorąc udział w konkursach na scenariusze teatralne. Wisielec to punkt wyjścia do tryptyku dramatopisarskiego, nad którym pracuję. Nie zaniedbuję też reżyserii. Pilotuję autorskie formy muzyczno-sceniczne w wydaniu kameralnym, ale nie tylko. Obecnie wraz z grupą prawie pięćdziesięciu młodych pasjonatów - tancerzy, aktorów, wokalistów, projektantów, scenografów, kostiumologów, choreografów, fotografów, grafików - z terenu województwa śląskiego i nie tylko, pracujemy nad projektem autorskiego musicalu, opartego na motywach powieści Frankenstein, którego premiera odbędzie się już w roku 2011.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji