Artykuły

Ryszard III

Dawno już nie oglądaliśmy w Warszawie Ryszarda III Szekspira. Od czasu, kiedy w TEATRZE ATENEUM zagrał Ryszarda Jacek Woszczerowicz, wyrosło nowe pokolenie widzów... Tym większa zasługa TEATRU POLSKIEGO, że przypomniał ten wielki dramat. W spektaklu Madeja Prusa wszystko rozgrywa się na niemal pustej scenie. Cała uwaga widzów skupia się na aktorach. Tytułową rolę gra Jan Englert. Jego Ryszard nie ma rysów zbrodniarza z urodzenia. Jest człowiekiem obdarzonym pewną nadświadomością, widzi względność wszelkich norm moralnych. Igra więc ze złem otaczającego świata, badając zarazem jego granice. Igra też z samym sobą. Jest ironiczny i przekorny wobec ludzi i zdarzeń. A przy tym, co dla relacji pomiędzy postaciami jest ważne, ten Ryszard jest mężczyzną w sile wieku, mocnym i przystojnym. Rola ta na pewno otwiera nowy etap w dorobku Jana Englerta. Szkoda więc, że zabrakło w spektaklu innych, równorzędnych. Tylko w nielicznych scenach Englertowi kroku dotrzymują panie: Halina Łabonarska (Królowa Elżbieta), Eugenia Herman (Księżna Yorku), Marzena Trybała (Lady Anna), Nina Andrycz w roli Małgorzaty daje pokaz aktorstwa w dawnym, staroświeckim stylu. Zawiedli natomiast wykonawcy pozostałych, głównie męskich ról. Drugi i trzeci plan aktorski spektaklu ma nazbyt wiele słabych punktów. Sceny zbiorowe toczą się niemrawo, tekst, marnie mówiony, nie dociera do widowni. Natomiast inscenizacyjna zasada tego spektaklu, którą przyjął Maciej Prus, może się podobać. Wspierają ją piękne kostiumy Zofii de Ines, trafnie stylizujące epokę. Niezależnie od wszelkich zastrzeżeń, spektakl w Teatrze Polskim jest wydarzeniem warszawskiego sezonu. Nie gra się przecież Ryszarda III na co dzień.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji