Artykuły

Łatka blisko widza

Solski "tragizował" Łatkę, Rapacki był w tej roli "raczej śmieszny niż złowrogi", Woszczerowicz "dawał akrobatyczne popisy", lichwiarz Łomnickiego był "odrażający", a jaki będzie Łatka Englerta?

W sobotę w Teatrze Narodowym na scenie przy Wierzbowej odbędzie się premiera "Dożywocia" Aleksandra Fredry. Spektakl reżyseruje Jan Englert. Englert zagra też Łatkę.

Fredrowski Łatka, lichwiarz, który staje się posiadaczem dożywocia, czyli dożywotniej renty pewnego hulaki i karciarza Leona Birbanckiego, to jedna z tych ról w historii teatru polskiego, z którą mierzyli się najwybitniejsi aktorzy. Rola - tajemnica. Bo kim jest właściwie ten Łatka? - pytał przed laty Jan Kott. "Krzywonos", wymokły (...) łebsowi", "nos kobuzi", "oko kocie" - taki opis lichwiarza wkłada Fredro w usta jednego z bohaterów "Dożywocia" - Leona Birbanckiego. Wielu odtwórców roli Łatki szukało dla siebie schronienia w charakteryzacji: doklejali sobie nosy, paznokcie, zakładali peruki, zmieniali sposób chodzenia, głos... "Wyciągnięte, chude palce tego chciwca, kołyszący się chód, postać wpół zgięta, usłużna, uprzejma, a chytra... jego głos skomlący, rzadki, rozczochrany zarost na brodzie i policzkach" - pisano o Ludwiku Solskim, najsłynniejszym Łatce w dziejach polskiego teatru.

Łatkę grali aktorzy w różnym wieku. Pierwszy warszawski odtwórca tej roli Józef Rychter na premierze w 1845 roku w teatrze Rozmaitości miał zaledwie 25 lat. Ludwik Solski grał fredrowskiego lichwiarza w kilku inscenizacjach przez ponad 50 lat. Po raz pierwszy w Krakowie w 1894 roku, mając niespełna 40 lat, po raz ostatni w Poznaniu w 1948 w wieku 93 lat.

"Rola Solskiego jako Łatki to jedna z wielkich sław tego aktora... Jednak i ta rola nie jest świadectwem bez zastrzeżeń; Solski również przedni odtwórca roli Harpagona , czasem jakby miesza te role, tragizuje Łatkę, zaostrza jego rysy, wypada nieco z wesołości, w jakiej ta rola powinna być skąpana. Ów przeszywający krzyk zza sceny w trzecim akcie jest jedną z takich omyłek, a można by ich naliczyć więcej. Harpagon może w nas budzić współczucie i grożę - Łatka nie; Fredro tego absolutnie nie chciał" - pisał w 1924 roku Tadeusz Boy-Żeleński.

"Kreację Łomnickiego opisać niełatwo. Ten świetny aktor osiąga od jakiegoś czasu charakterystyczność, która przekracza ni tylko jego dyspozycje fizyczne, ale w ogóle wszelkie przypuszczenia o jego możliwościach. W "Dożywociu" ten młody człowiek [Łomnicki miał wtedy 36 lat - przyp. red.] gra starca. Zmienia głos, sylwetkę, ruchy, twarz. Rolę buduje jak maszynę, która działa bezbłędnie i precyzyjnie, nie pomijając żadnego słowa, gestu ni ruchu, by nie zaprząc ich do działania. Jest w tym aktorstwie coś niesamowitego - nie tylko dlatego, że jest tak doskonale skonstruowane. Jest ono także chłodne, racjonalne. Wobec Łatki Łomnicki nie zdobył się ani na jeden gest litości - nie pozwolił nam ani razu zaśmiać się z niego przyjaźnie. Myślę, że miał rację."

Andrzej Jarecki "Sztandar Młodych"z 1963

"Łatka to skąpiec namiętny, nerwowy, agresywny; ofiara wyobraźni i nienasyconych apetytów. Kocha pieniądz, ale pragnie i tego, co za tę cenę można zdobyć. Scena z obrączką, którą chce ofiarować Rózi, brzmi akcentami zmysłowymi. Z kulturą aktorską gra tę rolę Wiesław Drzewicz... Oczywiście trudno znaleźć nowe akcenty w roli, którą publiczność nasza pamięta dzięki sławnym spektaklom. Jest sukcesem Drzewicza, że umiał jasno określić postawę wobec pokus pieniądza. Jest to zarazem rola dynamiczna i pełna ustawicznego ruchu".

Wojciech Natanson, "Życie Warszawy"

"Łatka w wykonaniu Pszoniaka jest kimś dobrze nam znanym. Tacy właśnie wszędobylscy, ruchliwi zapobiegliwcy łapią nas pod bankiem, proponując odkupienie świadectw udziałowych, albo wiozą nas swoją taksówką, która ni z tego owego nalicza nam sześciokrotną taryfę. Grana przez Pszoniaka postać to lichwiarz na wskroś współczesny".

Janusz R. Kowalczyk, "Rzeczpospolita" Z 1996 r.

"No i mamy Łatkę at 90. Dla Boya bohater "Dożywocia" był typem balzakowskim. Dla Jana Kotta tuż po wojnie - szmuglerem i waluciarzem. A dla nas Prosper Łatka, prowincjonalny lichwiarz, jest biznesmenem z awansu. Takim, który kapitał gromadzi na przekrętach, a kiedy wszystko zainwestuje w jeden interes - przegrywa. Bo Polacy nie umieją robić interesów. Jest to Łatka bez karykaturalnego grymasu, który mieli wszyscy przed nim, od Solskiego po Łomnickiego. Takiego Łatkę można by spotkać przed bankiem PKO, gdzie monotonnym głosem zaczepia: "Świadectwa udziałowe kupię". Kiedy zbiega po schodach po cztery stopnie naraz, gdy krąży wokół swej inwestycji, chustką ocierając spocone czoło, przypomina się jego Moryc Welt z "Ziemi obiecanej", także człowiek interesu. Różnica jest taka, że o ile Żyd Moryc robił pieniądze nawet wtedy, gdy je stracił, o tyle Polak Łatka traci pieniądze nawet wtedy, gdy je robi"

Roman Pawłowski, "Gazeta Wyborcza" z 1996

Mówi Jan Englert: - Jaki będzie mój Łatka? Jeszcze nie wiem. Jako reżyser spektaklu sobą mogłem zająć się tak naprawdę dopiero kilka dni temu. Pewien recenzent napisał w zeszłym roku, że wzrusza go moja, jak do tej pory niezbyt udana, ucieczka od "wiecznego amanta". Uznajmy, że mój Łatka to kolejna próba tej ucieczki...

Charakteryzacja Łatki będzie minimalna. Wydaje mi się, że w dzisiejszych czasach doklejanie nosa, zakładanie łysej peruki nie ma sensu. Tego rodzaju sztafaż teatralny mógłby tylko powiększyć odległość pomiędzy widownią a sceną, a przecież nie o to nam chodzi. Staramy się być jak najbliżej widza, nie budujemy czwartej ściany, nie udajemy, że znaleźliśmy się w nieteatralnej przestrzeni. Będzie to przedstawienie teatralne, zagrane "po bożemu". Nie udajemy kina, nie udajemy telewizji, za co z góry przepraszam wielbicieli telewizyjnych przedstawień teatralnych.

Kiedyś po jednej z prób "Zemsty" w Teatrze Polskim Tadeusz Łomnicki grający Papkina podszedł do mnie i powiedział: "Po tej wielkiej scenie nie da się chodzić ośmiozgłoskowcem..." "Chodzić ośmiozgłoskowcem"? O co chodzi? Otóż dotknął on bardzo ważnej sprawy. "Chodzić ośmiozgłoskowcem", grać ośmiozgłoskowcem, zachowując muzykę wiersza, muzykę języka... Starałem się pamiętać o tym podczas naszych prób. "Chodzić ośmiozgłoskowcem" nie jest łatwo, jeśli chcemy, żeby wyglądało to naturalnie. Próbowaliśmy osiągnąć tę naturalność, wydobyć z tekstu dowcipy nie tylko sytuacyjne, ale również słowne, które wymagają matematyki.

W wielu dotychczasowych inscenizacjach stawiano główny nacisk na postacie Łatki i Twardosza. U nas będzie inaczej. Chcieliśmy, aby akcenty zostały rozłożone równomiernie na wszystkie postacie. "Dożywocie" to jedna z najbardziej błyskotliwych i najbardziej polskich komedii Fredry. Portret Polaków z ich wadami, śmiesznostkami, przywarami, ale naszkicowany sympatycznie, życzliwie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji