Artykuły

Dejmek i jego "Portret"

(Obsł. wł.) Skończyły się wernisaże traktujące o Mrożku (choć wystawy wciąż można oglądać), dobiegła końca sesja naukowa, której finał zaakcentowano znakomitymi wystąpieniami m: in. prof. Jana Błońskiego, Andre Kozimor i dowcipną impresją Heleny Stachowej, tłumaczki dramatów i prozy Mrożka. Festiwal zdominowały spektakle teatralne. Wiele zespołów polskich i zagranicznych pokazało się z jak najlepszej strony. Goście festiwalowi mogli zobaczyć m. in również "Portret" w wykonaniu aktorów Teatru Polskiego z Warszawy. I choć od Dejmkowej premiery "Portretu" minęły 3 lata, i spektakl mógł się co nieco postarzeć nic takiego się nie stało. Publiczność nagradzała sowitymi oklaskami kreacje Jana Englerta - Bartodzieja, Piotra Fronczewskiego - Anatola, ofiar stalinowskiego terroru skazanych na siebie losem kata i ofiary, przeżywających wspólną tragedię. W "Portrecie" uważanym za przełomowy utwór w twórczości Sławomira Mrożka, na próżno by szukać intelektualnej gry czy postaci - schematów, słowem owego Mrożkowego laboratorium. Dominuje konkret historyczny i moralny, tendencja rozrachunku z okresem stalinowskim. Ale to jeszcze nie cała zawartość utworu. Aluzje i wyraźne odniesienia do literatury polskiej zwłaszcza ze spuścizny romantycznej - nadaje utworowi nowe sensy i znaczenia.

Oglądaliśmy w ramach festiwalowych przedstawień "Portret" m. in. w wykonaniu moskiewskiego MChAT-u, w bardziej wyszukanej wyrafinowanej inscenizacji, ale spektakl Dejmkowy przyjmowano goręcej. Trochę tylko zaskoczyła reakcja publiczności i gromki śmiech zwłaszcza w czasie dialogów Bartodzieja i Anatola, gdy naprawdę wcale nie było do śmiechu, bo ani na chwilę nie znikało ze sceny widmo z wąsami".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji