Artykuły

Dramat bytu i nieistnienia

W tomie, którego wydanie przygotowujemy - powiedziała w wywiadzie udzielonym Stefanowi Otwinowskiemu w 1938 żona Bolesława Leśmiana - znajdzie pan również dramatyczny poemat Zdziczenie obyczajów pośmiertnych, będzie to makabryczna inscenizacja powrotu".

"Zdziczenie obyczajów pośmiertnych", które miało być włączone w "Dziejbę leśną" nie weszło jednak do niej. Ocalony z pożogi wojennej rękopis znalazł się najpierw w Argentynie, a następnie w Nowym Jorku. Przed dwoma laty kserograficzne odbitki osiemdziesięciu trzech stron brulionu zawierającego to niedokończone dzieło przywiózł do kraju Michał Sprusiński, sprawujący w ostatnich latach swego życia funkcję kierownika literackiego Teatru im. Jaracza - w Łodzi. W budynku tego teatru mieścił się kiedyś Teatr Polski, którego kierownikiem literackim sześćdziesiąt pięć lat temu był Bolesław Leśmian. W czterdzieści pięć lat po śmierci poety, w tym samym mieście i gmachu, który opuścił on w 1917, odbyła się prapremiera jego ostatniego poematu dramatycznego.

"Zdziczenie obyczajów pośmiertnych", to utwór zaskakujący i nader charakterystyczny dla całej twórczości Leśmiana. Niezwykłe piękno słowa poetyckiego, precyzyjna konstrukcja dramaturgiczna i zrodzone z ducha metafizyki nadrzędne przesłanie filozoficzne splatają się tu w szczególnie harmonijną całość. Ten niedokończony poemat dramatyczny o szokującym tytule zdumiewa głębią zadumy i oryginalnością metafizycznej refleksji, którą Leśmian snuje na kanwie pozornie prostego pomysłu fabularnego. Sposób, w jaki autor przedstawia powtórkę z życia dokonywaną na cmentarzu przez duchy trzech osób rozegranego niegdyś dramatu, o którym powiedzieć można, że był dramatem banalnego trójkąta małżeńskiego, bądź że miał wymiar antycznej tragedii, nie pozwala na jednoznaczną interpretację tego faktu wyjściowego lub też raczej pozwala interpretować go wielorako. W pierwszej, najbardziej oczywistej i zrozumiałej warstwie jawi się, zachowany ponad fizyczny byt bohaterów, obraz zdarzeń z ich życia. Pomysł fabularny jest tu więc sposobem, chwytem, elementem wizji inscenizacyjnej autora, teatralnie prostym i efektownym zabiegiem kompozycyjnym, którym Leśmian, bez uciekania się do postaci narratora, osiąga sceniczny efekt retrospekcji i rekonstrukcji. Cmentarna powtórka z życia okazuje się rozgrywającym sią wiecznie dramatem namiętności bohaterów; namiętności, która będąc siłą sprawczą zdarzeń jest tak wielka i ponad miarę fizycznego bytu żywotna, że nie tylko nie wygasa, ale rozwija się dalej w świecie nie mającym już żadnych wymiarów i w czasie poza wszelkim czasem. Niewygasłe uczucia ożywiają dawno wygasłe sprawy i minione jednostkowe byty. Siła tych uczuć narzuca bohaterom dodatkową świadomość i ten rodzaj dojrzałości psychicznej której nie osiągnęli za życia, a który pozwala im nie tylko na komentowanie zdarzeń, ale i ocenę własnych postaw. Nieistnienie daje im dystans niezbędny dla zgłębienia istoty, wagi i znaczenia faktów dokonanych i nieodwracalnych. Dzięki jednostkowym niewygasłym uczuciom, dzięki namiętnościom silniejszym niż jednostka w swym fizycznym bycie, sprawy definitywnie zakończone rozwijają się i toczą poza granicą materialnego, fizycznego istnienia bohaterów.

W "Zdziczeniu obyczajów pośmiertnych" uderza przewijająca się przez całą twórczość Leśmiana myśl o nadrzędnej i najważniejszej wartości, jaką jest kreacyjna, niegasnąca moc namiętności i siła zrodzonej z niej poezji. O wielkim znaczeniu poezji, o tym, że jest ona jedynym owocem uczuć gwarantującym ich wieczyste trwanie mówi poeta wielu swoich wierszach. Mottem "Zdziczenia obyczajów pośmiertnych" mógłby być następujący fragment jednego z nich:

A może jeszcze - prócz duszy i ciała - jest w tym ogrodzie jakaś róża trzecia, której purpura przetrwa snów stulecia. To wszakże ona też nam w piersiach

pała -

Ta róża trzecia - prócz duszy i ciała!

W nieznanym dotychczas poemacie dramatycznym Leśmiana ta właśnie "róża trzecia" przerywa wieczny, choć niespokojny sen bohaterów, każąc ich namiętności trwać nadal i niespełnionej za życia miłości rozwijać się w nieistnieniu.

Leśmian nie daje odpowiedzi na pytanie, czy silniejszy jest byt czy niebyt, w którym stać się może wszystko, w którym dzięki poezji wszystko żyje nadal, w którym trwa miłość Krzeminy do męża, Sobstyla, płomienieje uczucie Marcjanny, jakim darzy ona męża Krzeminy, i w wiecznym już rozdarciu między dwiema kobietami, podobnie jak ich uczucia, dojrzewa w Sobstyłu świadomość własnej słabości.

"Zdziczenie obyczajów pośmiertnych", jest utworem niedokończonym lecz myślowo pełnym, otwartym na refleksję odbiorcy i na tyle nasyconym filozoficzną i metafizyczną myślą autora, by i widza nurtować poczęło to pytanie pozostawione bez odpowiedzi, bo odpowiedzieć na nie nie sposób. Zresztą nie chodzi przecież o to, czy tam jest coś, ani nawet o to, czy jest jakieś tam. Sensem stawianych przez autora pytań jest fakt, że powstają one w nas tutaj, że zaledwie ewentualnie odpowiedzi stają się podstawą imperatywu etycznego, że potrzeba odnoszenia się do niego rodzi się na gruncie żywego w nas niepokoju moralnego. Imperatyw etyczny Leśmiana sprowadza się do przekonania o wyłącznej wartości uczuć tak dojrzłych, że wykluczających wszelki egoizm i zachłanność, uczuć składanych w ofierze i pełnych zrozumienia dla braku wzajemności. Taką miłością do jednego mężczyzny żyją dwie kobiety, takiej miłości nie znajduje w sobie mężczyzna pragnący ich obu i oszukujący je - każdą inaczej, choć w tym samym stopniu. Ponowne przeżywanie zbrodni, którą ze słabości prowokuje, karą jest tylko dla niego. Morderczyni i ofiara kochały go tak prawdziwie, że w powtórce z życia gotowe są uczestniczyć wiecznie, podczas gdy on bodaj w niebycie pragnie uciec w szaleństwo, przed którym - z drugiej, strony - przez całą wieczność bezskutecznie będzie się bronić.

Przedziwnemu i pięknemu dramatowi bytu i nieistnienia nadano w łódzkim Teatrze im. Jaracza doskonały kształt sceniczny. Spektakl urzeka szlachetną, wysublimowaną wręcz prostotą, reżyser Bogdan Hussakowski uczynił zeń widowisko fascynujące teatralną urodą. Spełnił narzucony przez Leśmiana wymóg zaledwie niuansowych różnic w rysunku postaci, ale prowadzi je tak, by odmienność ich postaw etycznych, psychik i sposobów interpretacji tych samych faktów była oczywista. W stworzeniu wizji świata niebytu i efektu życia w nieistnieniu ma w tym spektaklu swój znaczący udział scenograf Grzegorz Małecki. Niemal naturalistycznej dekoracji i kostiumom nadał on walor odrealniający miejsce akcji i postacie dramatu.

Niezwykle trudne zadania doskonale realizują aktorzy. Bożena Rogalska w roli namiętnej Marcjanny przepełnia postać dwojakim żarem. Jej bohaterkę inny ogień spala za życia, inny po śmierci. Pierwsza to chyba rola Rogalskiej, w której, ujawnia ona tak szeroki wachlarz środków scenicznego wyrazu. Pogodzona z ziemskim i nieziemskim losem Krzemina jest w interpretacji Lidii Dudy delikatna i krucha. Łagodna dziewczęcość młodej żony jest cennym elementem postaci Krzeminy, stanowi bowiem, uzupełniające wspólny portret, dramatycznie związanych ze sobą kobiet, przeciwieństwo dynamicznej, ekspresyjnej dziewczęcości Marcjanny. Interesująco zagrał rolę Sobstyla Marek Kalita. Rysując rozdartego między dwiema kobietami mężczyznę posłużył się on mniejszą nieco ilością barw i tonów, jest usprawiedliwione jednak niższym stopniem złożoności psychiki Sobstyla.

"Zdziczeniem obyczajów pośmiertnych" z pewnością zainteresują się inne polskie sceny. Teatr im. Jaracza w Łodzi, który szczyci się owocnymi poszukiwaniami repertuarowymi, może sobie pogratulować kolejnego odkrycia i prapremiery będącej prawdziwym wydarzeniem artystycznym.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji