Artykuły

Teatr Hussakoleśmisty

"Kulał Bóg, kulał człowiek, a żaden - za mało, Nikt się nigdy nie dowie, co w nich tak kulało? Skakali jako trzeba i jako nie trzeba, Aż wreszcie doskoczyli do samego nieba!"

Powodów dającej się ostatnio zaobserwować chromości polskiej poezji i teatru można by doszukać się zarówno w przyczynach twórczych, gospodarczych, jak i politycznych. Nie wszystko jednak da się do końca nimi wytłumaczyć - przynajmniej dla piszącego te słowa, Reszta pozostaje jedynie w sferze irracjonalnych domniemań i przeczuć. Nieprzypadkowo jednak zacytowałem na początku fragment wiersza z cyklu "Pieśni kalekujące" BOLESŁAWA LEŚMIANA. Nieprzypadkowo, gdyż to właśnie Leśmian jest współsprawcą wydarzenia, w którym poezja z teatrem spotkały się po to, by wznieść się na wyżyny zwane Sztuką.

Zacznijmy wszakże od początku. MICHAŁ SPRUSIŃSKI - nieżyjący już dziś, kierownik literacki Teatru im. S. Jaracza - przywiózł w 1980 roku kserograficzna kopię rękopisu nie dokończonego dramatu poety, BOGDAN HUSSAKOWSKI ów dramat wyreżyserował i tak oto u początku nowego sezonu mamy w Łodzi prapremierę polską "Zdziczenie obyczajów pośmiertnych" Bolesława Leśmiana.

Cóż o tym przedstawieniu należy powiedzieć przede wszystkim? A więc to, że jest to spektakl bardzo, bardzo, leśmianowski. Sam tekst jest jakby kwintesencją, może nawet (gdyż trafiają się fragmenty nieco słabsze od tego, co można wyczytać w jego wierszach) swoistym brykiem najważniejszych treści leśmianowskiej poezji. Wulgarnie streszczając, jest to historia trojga powiązanych ze sobą uczuciem, a zmarłych już, ludzi, którzy po raz wtóry, a może koleiny, pragną rozegrać swe uczucia i dramat. Ów nekrofliski zamysł jest konsekwencją filozofii Leśmiana, który w "Eliaszu'' zanegował w ogóle możliwość śmierci. gdyż: "Nawet w miazgach padliny, w tumanach bez treści, Jeszcze coś się mocuje, krząta i szeleści".

W myśl tej filozofii człowiek staje przed szansą powtarzania swego bytu wielokrotnie. Z tym, że szansa to nie nazbyt optymistyczna, jako że "nigdy dość się nie umiera... I nigdy dość, i nigdy tak, jak tego pragnie ów, co kona!..." Doświadcza tego wszystkiego trójka bohaterów spektaklu.

Sobstyl (MAREK KALITA) - nietuzinkowy, acz przynajmniej fizycznie zda się mocny mężczyzna, tak jak Znikornek z leśmianowskiego tomiku "Napój cienisty" próbuje pogodzić swe rozdarcie wynikłe z uczucia do dwóch kobiet. Tej "białej" - Krzeminy (LIDIA DUDA) - kobiety łagodnej, pełnej ciepła, pragnącej dla ratowania miłości nie widzieć i nie wyciągać żadnych wniosków z wiadomej jej przecież podzielności serca Sobstyla. Tej "czarnej" - Marcjanny (BOŻENA ROGALSKA) - zaborczej, gwałtownej, łaknącej nie tyle wyeliminowania rywalki, co całego Sobstyla (psychicznie i fizycznie) dla siebie. Wszyscy oni zmartwychwstali (?) bvć może po to, by zmienić kolej losów, uniknąć tragedii (zabójstwo Krzeminy przez Marcjannę). Powiązani ze sobą chęcią pogodzenia sprzeczności: śmierci z życiem, łagodności z gwałtownością nie znajdują innego rozwiązania. Historia się powtarza, ale nie do końca wiernie. Sobstyl wprowadza do niej w finale nowy element. Element, który najprawdopodobniej stanie się pretekstem czy też powodem kolejnych prób, gdyż jak już napisałem: "nigdy dość i nigdy tak...".

I co dalej? Dalej mógłbym pokusić się o mniej lub bardziej trafne analizy trzech warstw tego dramatu i spektaklu: kryminalną, moralną, metafizyczną. Mógłbym rozpisywać się o formie scenicznej i technice aktorskiej. Efekt jednak byłby tylko jeden: czwarty do brydża dla trójki bohaterów dramatu. A to dlatego iż każde analizowanie, grzebanie się w poezji jest czynieniem z niej trupa. A pisząc, iż spektakl jest bardzo leśmianowski myślałem nawet nie tyle o treściach, co o poezji w ogóle. Leśmian jest być może największym naszym poetą. Jest to opinia bardzo subiektywna, ale myślę, że Bogdan Hussakowski jest podobnego zdania. Potwierdził to spektaklem - jedną wielką czystą poezją. Przemawia do nas Małej Sceny Teatra im S. Jaracza w sposób przekonujący o tym, iż poezja to ciągłe zmaganie się z sobą i otoczeniem. To piękno i ból. To szansa na trud bycia, mającego swój kres i odradzającego się za jej sprawą wciąż od nowa. Jej brak to ubóstwo graniczące z nicością. Warto czasem w dniu powszednim o tym pamiętać.

Wspaniale się stało, iż fascynująca poezja przemówiła w fascynujący sposób ze sceny, ale... Wiersz Leśmiana posłużył mi na początku za pretekst do dość odległych od jego treści refleksji. Popełnię na końcu jeszcze raz takie nadużycie.

"A jeśli jeszcze, prócz duszy i ciała,

Jest w tym ogrodzie jakaś róża trzecia,

Której purpura przetrwa snów stulecia.

To wszakże ona też nam w piersi pała -

Ta róża trzecia, prócz duszy i ciała!

Jest twórca, jest dzieło - do triady brakuje odbiorcy. Bez niego drogi czytelniku nawet największa sztuka jest niebytem.

A zatem do kas...

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji