Artykuły

Antygona na Powiślu

Głowacki przyjechał z Nowego Jorku i przywiózł nową sztukę. Profesor Jan Kott już latem napisał: "Za trzy najważniejsze polskie sztuki ostatnich lat uważam "Emigrantów" Mrożka, "Do piachu" Różewicza i "Antygonę z Tompkins Square Park" Głowackiego". Nie może być zaszczytniejszej rekomendacji.

Punkt wyjścia jest prowokacją: Antygona znowu chce pogrzebać nieboszczyka. Tyle że sprawa się odbiła z antycznej trampoliny i zawisła na bramie parku dla bezdomnych w pępku Manhattanu. Na tej bramie Antygona sama wymierzy sobie karę - powiesi się. Ale przedtem spełni posługę - uczyni gest literacki i ludzki, przywracający człowieczeństwo strzępom zaplątanym w maszynę świata.

Antvgonie Anicie pomogą Sasza i Pchełka. Dla nich świat to ławka w tym parku. Tkwią tutaj, wypluci do społeczności homlesów. Dwaj emigranci (tak, Mrożek) skazani na siebie (tak, Beckett), wegetujący na śmietniku humanizmu z wyróżniającym dramaturgię XX wieku nakazem czekania. Na co czekają? Czy rzeczywiście na powrót do swoich krajów? Sasza jest rosyjskim Żydem, cwaniaczek Pchełka przyjechał z Polski. A może czekają na ten oczyszczający pochówek (tak, katharsis), na zmianę wyroków Losu?

Głowacki, pisząc ten wielowarstwowy, precyzyjnie skonstruowany dramat też siadywał na tej ławce...

Tekst jest jak partytura symfonii. Zapisuje wiele motywów, tematów, drażni, niepokoi i uwodzi muzyką okrutnej tragikomedii, w której wszyscy gramy. Zapewne tylko nasze dialogi nie są tak błyskotliwe jak u Głowackiego, nasza bezdomność nie tak brutalna, choć absurdy z tego samego świata.

Tak to - bliżej lub dalej - pokazała w Ateneum Izabella Cywińska (oczekiwany powrót). Jej czuły słuch literacki złowił wielkość tego tekstu. Obsadziła w roli Saszy Janusza Michałowskiego, włóczęgę z "Polowania na karaluchy" Głowackiego, sztuki wcześniej granej na Powiślu.

Tym samym ten KTOŚ, Sasza-Everyman, przewędrował cały Manhattan, spod Closters w "Polowaniu" do Tompkins w "Antygonie". Upadł jeszcze niżej - może czekać na wzlot...

Anitę- Antygonę gra wrażliwa, rozedrgana Maria Ciunelis, aktorka zbyt rzadko wykorzystywana przez teatr. W bardzo trudnej, statycznej roli antycznego Chóru, będącego i tutaj głosem ludzkiej siły (Policjant!) - zabawnie upozowany na Kojaka Henryk Talar.

I nareszcie ten, który jest energią przedstawienia, Błazen i Król w jednej skórze, fenomenalnie błyskotliwy Piotr Fronczewski. Jak to się mówi w teatrze - ta rola jak dla niego napisana. Dla niego!

Pchełka cwaniak, ironista i filozof. Pchełka - łachman na dnie i handlarz marzeń - tysiąc gestów, grymasów, intonacji - to już nie koncert to rockowy koncert gry aktorskiej.

Zobaczcie Państwo sami. "Antygona" jest pięknym dniem teatru. Mądrym i budzącym nadzieję, że nie wszystko jeszcze przeniosło się na bulwar. A nawet jeśli, to jest do czego wracać. Zupełnie na marginesie. W dniu premiery "Ateneum" przeżywało oblężenie. Sprawił to niezawodny słuch warszawskich teatromanów. Ale nie tylko. Kilka osób przyleciało specjalnie z Nowego Jorku. Zasiadł w rzędach rząd z premier Hanną Suchocką. Na szczęście normalniejemy...

Janusz Głowacki, Antygona w Nowym Jorku. Reżyseria Izabella Cywińska, scenografia Jerzy Juk Kowarski, oprac. muzyczne Wojciech Borkowski. Prapremiera w teatrze Ateneum.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji