Artykuły

"Gospoda pod Białym Koniem"

Komedja muzyczna w 3 aktach w Teatrze Ziemi Pomorskiej

Można się sprzeczać co do treści i sensu wystawionej na sobotniej premierze 3-aktowej komedji muzycznej pt "Gospoda pod białym koniem", nie można jednak zaprzeczyć, że premjera sobotnia, to jeden z największych sukcesów, jakie Teatr Ziemi Pomorskiej odniósł w tegorocznym sezonie. Stało się to dzięki naprawdę starannemu opracowaniu "Gospody" tak pod względem aktorskim jak i reżyserskim oraz muzycznym.

Sztuka sama - to farsa o dużem podłożu sentymentalizmu, przerobiona na komedję z ilustracją muzyczną kilku kompozytorów jak Strauss, Stolz, Gilbert i inn. Już same te nazwiska mówią nam dość o melodyjności "Gospody", o czem faktycznie przekonaliśmy się w sobotę.

Omawiając sztukę zwrócić należy uwagę przedewszystkiem na niepowszedni wysiłek reżysera przy skompletowaniu zespołu. Łatwo zmontować rzecz, w której występuje ponad 50 osób, gdy się ma sil aktorskich pod dostatkiem w większem mieście. Trudniej jednak tego dokonać w Toruniu przy szczupłym stałym zespole aktorskim, gdy trzeba wyławiać i niejednokrotnie - ośmielać chętnych amatorów na scenę (statystów, chóry, girlsy itd.) no i nauczyć. To wszystko jednak reżyserowi p. Cybulskiemu udało się znakomicie. P. Cybuilski - to widocznie optymista, i z uznaniem należy stwierdzić, że - wygrał na swym optymizmie.

Drugą zaletą sobotniej premjery były efektowne i estetyczne dekoracje. P. Małkowski odniósł tu rzadki sukces. Nagrodzono też dekorację na samym wstępie oklaskami. Na uwagę tu zasługiwały: scena I (tyrolski krajobraz górski) oraz obrazy ze świetnie ujętą perspektywą. Niemniej ważne były efekty świetlne, któremi szafowano hojnie, ale b .trafnie, wywołując niemi urocze obrazy.

Zespół aktorski święcił dzień swego triumfu. Przysłowiowa trema premierowa' wprawdzie tu i tam płatała aktorom złośliwe figle. W miarę gry jednak ulatniała się jak zły koszmar. Jeszcze raz widownię zachwyciła p. Doree tak grą i śpiew., jak i nader pięknemi i efektownemi strojami tyrolskiemu. P. Doree chcielibyśmy widywać wyłącznie w rolach tego typu. Stwarza ona bowiem w nich prawdziwe kreacje. P. Łukowska miała może mniej pola do popisu, zagrała jednak bez zarzutu i przekonywująco. Z pań miłą niespodziankę sprawiła nam p. Owczarska, dobrze zapowiadający się talent aktorski. P. Cybulska przekonała nas, że ma również miły i czysty głos. Panowie mieli więcej popisowych ról. P. Mierzejewski wziął sentyment na humor. Udało mu się to z powodzeniem. Miłe wrażenie sprawiał również p. Surzyński w roli przystojnego adwokata. P. Ilcewicz wywoływał swem parodjowaniem j. czeskiego salwy śmiechu dając poza tem nader charakterystyczną postać fabrykanta czeskiego. P. Bracki, wyrażając się stylem popularnym był "wykapanym" cesarzem Franciszkiem Józefem, tak, jak go sobie wyobrażamy. W dalszych rolach p. Alan (opanowany i bez zarzutu) oraz pp. Sroczyński, Nawara i Niewiakowski.

Na specjalną uwagę zasługują również girlsy (zwłaszcza walc "Nad modrym Dunajem"), co jest bezsprzeczną zasługą p. Cybulskiej. Chóry, zwłaszcza w II akcie udane, wcale nie amatorskie.

Wreszcie muzyka (ork. 63 p. p) pod rzutkiem kier. p. Miszczaka zdobywała pełne uznanie, mimo dwóch, trzech, zdaje się, usterek. Usterki zresztą drobne, mieliśmy i pod innemi względami np. tempo (uległo już w niedzielę ożywieniu), trema, chóry w I akcie. Ale wady premjery.

"Gospoda" doczeka się również chyba jubileuszowego przedstawienia.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji