Artykuły

"Jacht miłości"

Operetka w 5 odsłonach Fanny Gordon - Libretto: Krzewińskiego i Brodzińskiego - Reżyseria: Maksymiliana Cybulskiego - Dekoracje: inż. Małkowskiego - Dyrygent: M. Ptaszyński.

Nie było bynajmniej przesadą, jeśli zapowiedziano, że premiera "Jachtu miłości" będzie nie tylko niespodzianką, lecz nawet rewelacją dla licznych przyjaciół teatru. Najlepszym dowodem tego była sobotnia premiera, która zgromadziła bardzo licznych widzów. Rzadko kiedy tak ciepło i entuzjastycznie przyjmowano artystów, rzadko kiedy oklaskiwano każdą prawie scenę przy podniesionej kurtynie.

Oczywiście, że pewna kategoria krytyków znowu podniesie głos: jak można bezcześcić mury teatru przez wystawienie takiej operetki! Głosy te pozostaną jednak głosami jednostek: premiera bowiem i niedzielne przedstawienie wykazały, że publiczność toruńska pragnie starannie wystawionych, lekkich widowisk muzycznych.

Samo libretto Krzewińskiego i Brodzińskiego jest dość dowcipnie opracowane. Student i studentka, których warunki zmusiły do zarabiania jako Gigolo i Gigolette, poznają się w warszawskim lokalu nocnym "Hades", w którym również bywają Apolinary, właściciel sklepu kolonialnego i jego żona Weronika. W "Hadesie" pojawia się nagle tajemniczy "Maharadża Mahamdury", wiecznie milczący "władca wschodni" oraz ekscentryczna milionerka Mabel Winterbild wraz z sekretarzem Miltonem Freieirem i panną służącą, Betty. Po całym szeregu zabawnych sytuacyj milionerka zaprasza gości "Hadesu" na swój jacht "New York Baley", by maharadżę odwiedzić w jego pałacu. Akcja przenosi się na pokład jachtu, a następnie do egzotycznej kawiarni indyjskiej. I cóż się teraz okazuje? Maharadża Mahamdury umarł, a "maharadża" który przybył z Warszawy przemówił... po polsku. Żyd, który "robił w manufakturze i splajtnął" zabawił się w maharadżę. Wszystko kończy się dobrze: Milionerka angażuje żydka na swego "maharadżę", a student i studentka po wielu perypetiach mogą się pobrać.

Libretto jest tak skonstruowane, że daje możność reżyserowi dostoswoania własnych pomysłów. Wykorzystał to świetnie p. Cybulski, który niejednokrotnie dal się nam już poznać jako wytrawny, a przede wszystkim pomysłowy reżyser.

Obsada poszcz. ról była bardzo starannie dobrana. Miłą niespodzianką był dla nas debiut młodej śpiewaczki, p. Klary Korowiczówny (Jana) P. Korowiczówna ma nie tylko bardzo miły głos, lecz również w grze swej ujawniła bardzo dużo wdzięku. Partnerem jej (Karol) był p. Bol. Mierzejewski: głosowo i aktorsko bardzo dobry. Z entuzjazmem przyjęła publiczność parę: dyr. Bracka i M. Cybulskiego (właściciel sklepu i jego żona). Szczególnie taniec w I odsłonie wywołał wesołość, u wszystkich, brawa nie miały końca! Parę wodewilistów stanowili: p. Cybulska i p. Dudarew (Betty i Milton Preier). P. Cybulska dobra: p. Dudarew winien popracować nad sobą. P. H.Małkowska wystąpiła w epizodycznej roli właścicielki [brak części tekstu] tym już wszyscy, że p. Ilcewicz należy do tego typu aktorów, którzy nigdy nie zawodzą. Ukazanie się na scenie p. Ilcewicza wywołało burzę oklasków. Maharadża na nie zasłużył w całej pełni.

O reżyserze Cybulskim już mówiliśmy. O ile chodzi jednak o "Jacht", to stwierdzamy, że może być dumny z dzieła swego. Operetkę tak starannie wyreżyserowaną i wystawioną można by bez obawy pokazać publiczności warszawskiej.

Dekoracje p. Małkowskiego nadzwyczaj estetyczne. Szczególnie pomysłowy jest pokład jachtu w IV odsłonie, a wnętrze kawiarni indyjskiej w V odsłonie bardzo efektowne.

Występy baletu zupełnie na poziomie, co jest sukcesem p. Cybulskiej. Chór rewellersów uzupełnia doskonale niektóre fragmenty operetki.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji