Artykuły

Dziś: "Wesele"

Z konferencji prasowej u dyr. Brackiego. - "Wesele", dramat Stanisława Wyspiańskiego. _ Rozmowa z reżyserem Piekarskim. - Wartość dramatu i znaczenie dydaktyczne

W prasie miejscowej sporo ukazuje się artykułów, poświęconych Teatrowi Ziemi Pomorskiej. Są to recenzje, omówienia nowych sztuk lub wreszcie reportaże z prób i wywiady. Nasuwa się może niejednokrotnie pytanie, czy zbyt wiele miejsca na swych łamach prasa nie poświęca sprawom teatralnym? Otóż okazuje się, że wszystkie te artykuły wyczerpują tylko znikomy odsetek zagadnień, związanych z Teatrem Ziemi Pomorskiej, który bezsprzecznie jest jedną z bardzo ważnych placówek propagandowych piękna języka polskiego i sztuki polskiej na Pomorzu.

Ostatnio odbyła się u dyr. Brackiego konferencja prasowa z udziałem przedstawicieli pism miejscowych, poznańskich i warszawskich, na której w swobodnej pogawędce poruszono szereg żywotnych zagadnień, organicznie związanych z teatrem.

Dyr. Bracki omówił na wstępie dotychczasową działalność teatru w bież. sezonie. Na czele repertuaru kroczy arcydzieło Zygmunta Krasińskiego pt. "Nieboska komedia", której wystawieniem nie może się poszczycić nawet niejedna poważniejsza placówka teatralna. Na plus "Nieboskiej" w Toruniu można jeszcze to zapisać, że została, wystawiona w własnej, oryginalnej inscenizacji przy zastosowaniu dekoracyj syntetycznych.

Potem ujrzeliśmy na scenie teatru komedię Bus-Fekety'ego, operetkę Fanny Gordon i ciekawą sztukę Chlumberga.

- Z wielkim wysiłkiem artystycznym wystawiliśmy - mówi dyr. Bracki - baśń fantastyczną Walewskiego pt. "Kopciuszek". Wychodzę bowiem z założenia, że dziecko trzeba wciągnąć do teatru, przecież to nasz przyszły widz, trzeba go wychować...

Rzeczywiście sobotnia premiera baśni była miłą niespodzianką nie tylko dla licznie zebranej dziatwy, lecz również dla starszych. Udałem się na premierę, sądząc, że utwór przygotowano... od tak sobie, dla dzieci. Po kilku scenach zmieniłem jednak zdanie: artyści grali tak, jakby publiczność stanowili najwybredniejsi widzowie teatralni. Przy tej też okazji należą się wyrazy uznania reżyserowi Maksymilianowi Cybulskiemu.

Lecz wróćmy do naszej konferencji prasowej.

- Drugim etapem artystycznym obecnego sezonu - ciągnie dalej dyr. Bracki - jest wystawienie dramatu Wyspiańskiego pt. "Wesele". Sztukę tę, która przed dwoma laty święciła wielkie triumfy artystyczne w warszawskim Teatrze Narodowym, przygotowujemy z wielkim pietyzmem, należnym genialnemu jej twórcy. Podchodzę do "Wesela" bez wszelkich eksperymentów i pragnę je wystawić tak, jak to nakreślił Wyspiański. Mam w pamięci rysunki na ścianach i belkach sceny teatru krakowskiego, którymi mistrz aktorom wyjaśniał poszczególny ruch lub pozycję.

Dochód z premiery przeznaczamy na pomoc zimową dla bezrobotnych.

Jeden z kolegów porusza sprawę objazdów teatru po Pomorzu. W barwnych słowach opowiadają nam dyr. Braccy o swych przeżyciach podczas objazdu Pomorza w sezonie 1934-36, biedy to teatr nie omijał prawie żadnego miasta i zatrzymywał się nawet w Tucholi!

Ileż trudów, ile samozaparcia, ile niewygód musieli znosić artyści - trudno to wszystko opisać. W nieopalonych wagonach kolejowych, w najprymitywniejszych niekiedy warunkach przemierzali wzdłuż i wszerz całą ziemię nadbałtycką, niosąc piękno słowa polskiego do najodleglejszych zakątków.

Niestety sprawa wyjazdów ze względów finansowych i technicznych uległa znacznemu zahamowaniu. Obecnie dyrekcja teatru projektuje z wiosną nast. roku nowy plan objazdów, by wznowić nić, nawiązaną przed dwoma laty z całym społeczeństwem pomorskim.

"Wesele" Wyspiańskiego na scenie toruńskiej - to nie lada sensacja dla licznych melomanów. Proszę reżysera Piekarskiego o chwilkę rozmowy. Niestety w teatrze jest nie uchwytny. Przed południem odbywają się próby, wieczorem spektakl lub znowu próby.

Nareszcie zastaję go w mieszkaniu prywatnym. Dwa skromne pokoiki, lecz ile w nich piękna. Ściany pokrywają obrazy malarzy współczesnych lub dawnych, szarfy, fotografie pamiątkowe, okazy broni egzotycznej i szereg świątków - rzeźb ludowych.

Reżyser odpoczywa, lecz mimo to poświęca mi godzinę czasu.

Dowiaduję się, że reżyser Piekarski po raz pierwszy wystawiał "Wesele" w 1911 r. w Sosnowcu. Było to pod zaborem rosyjskim, nie dziw więc, że egzemplarz był mocno "określony" przez cenzurę. Chłopom nie wolno się było ukazać na scenie z kosami, tylko z kijami, a Wernyhora mógł przemówić jedynie kilka słów.

- Drugim takim etapem był rok 1917 - zauważa reżyser Piekarski. - Wtedy w Radomiu wystawiałem "Wesele" na cele polskich organizacyj wojskowych, wreszcie w zmartwychwstałej Polsce podczas wojny polsko-bolszewickiej reżyserowałem dramat w teatrze lubelskim pod dyrekcją starego Rygiera. Dalszym takim etapem będzie dla mnie Toruń.

Kiedyś pragnąłem, aby "Wesele" dotarło do ludu, aby stało się wielkim misterium. Dramat ten winien wejść w żelazny repertuar ostrzegawczy, byśmy czuwali nad wszystkim, by nas jakiś chochoł znów nie omamił. Mimo, że odzyskaliśmy niepodległość dalej winniśmy bacznie stać na straży.

"Wesele" ma wielkie wartości dydaktyczne: uczy nas konsolidacji społecznej i wyostrzenia czujności na grożące niebezpieczeństwa. Chochoł jest symbolem bezładu, gdy on się ukaże, wnet za nam zjawia się niebezpieczeństwo.

"Wesele" jest najoryginalniejszym utworem nowszej polskiej dramatyki. Jest to improwizacja żywej i bogatej wyobraźni Wielkie wartości dydaktyczne, tło akcji swojskość w wyrażeniach, nawet w doborze wierszy, uczyniły z "Wesela" jedno z arcydzieł naszej najnowszej literatury dramatycznej.

Niewątpliwie wystawienie "Wesela" - co jest realizacją hasła dyr. Brackioga: "Sztuka narodowa przede wszystkim" - znajdzie uznanie wśród licznych rzesz przyjaciół teatru. Dzisiejsza premiera "winna się stać po premierze "Nieboskiej" wielkim świętem sztuki narodowej.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji