Artykuły

Sztuka o sztuce w Powszechnym

George Tabori, rocznik 1914, urodzony w Budapeszcie światowej sławy dramaturg, reżyser i kierownik zespołów teatralnych, działający w wielu krajach Europy i Ameryki, w Słowniku Współczesnego Teatru figuruje jako autor dwujęzyczny. Bo też i wypowiada się autor "Kanibali" na równi po angielsku i niemiecku. Ten węgierski Żyd z pochodzenia (ojciec G. T. zginął w Oświęcimiu) swą oryginalną dramaturgię przepoił rozmaicie opracowywanymi wątkami holocaustu. Również w "Wariacjach goldbergowskich", w dwa lata po wiedeńskiej prapremierze pokazanych ostatnio w warszawskim Teatrze Powszechnym, dużą rolę odgrywają wątki, nazwijmy: judaistyczne - w połączeniu z biblijnymi. Tabori - artysta jest Europejczykiem doceniającym wkład chrześcijaństwa w kulturę światową.

Przede wszystkim jednak "Wariacje goldbergowskie", nawiązujące tytułem do wspaniałej arii z 30 wariacjami Jana Sebastiana Bacha (wielki XVII-wieczny kompozytor niemiecki ofiarował ją swemu mecenasowi, hr. Keyserlingowi, za pośrednictwem Goldberga, nadwornego klawesynisty hrabiego) - są teatralną relacją o powstawaniu... spektaklu teatralnego. Czyli są typowym "teatrem w teatrze".

Okazuje się, że również dla dzisiejszego widza teatralnego może być rzeczą ciekawą śledzenie procesu powstawania spektaklu niejako "od kulis". Od pierwszych, nie doprecyzowanych jeszcze koncepcji reżyserskich, aż do ostatecznego rezultatu, który ogląda publiczność po podniesieniu kurtyny. Tekst, a właściwie "partytura" Taboriego - dającego duże pole do popisu aktorem - obfituje w ciekawe spięcia dramaturgiczne. W często zaskakujące trafnością autoironią i humorem spostrzeżenia na temat tego, co, i jak, rodzi się na scenie. Sytuacyjny, niekiedy świetny, innym zaś razem mniej wybredny żart splata się tu z refleksją na temat wzajemnego przenikania tradycyjnego mitu kulturowego z działającą przez "ogłuszenie" widza kulturą masową...

Wszystko to "zorkiestrowane" jest w spektaklu Powszechnego w sposób wręcz mistrzowski przez Rudolfa Zioło. Cóż stąd, jeśli refleksja, do jakiej zdaje się skłaniać całość - ze znakomitymi rolami Mariusza Benoit jako reżysera Mr Jaya, Darii Trafankowskiej, Jadwigi Jankowskiej-Cieślak, Beaty Ścibakówny i reszty zespołu; nade wszystko jednak z wręcz koncertową rolą Władysława Kowalskiego grającego pomocnika reżysera, nazwiskiem oczywiście Goldberg - zatrzymuje się niejako na progu momentu w jakim ją sformułowano? Refleksja ta wypala się w chwili zaiskrzenia i nie wykracza poza ogólniki w rodzaju tego, że Biblia pozostaje ciągle księgą ksiąg ludzkiego rodzaju. Współczesne zespoły rockowe, czyniące z chrześcijańskiego depozytu komercyjną papkę zarazem przyczyniają się do jego niewygasającej żywotności zwłaszcza wśród młodych. Jeden z takich zespołów, mianowicie "Costerkeller", występuje w spektaklu Zioły. A wokalistka, Anja Ortodox, w scenie tańca wokół Złotego cielca bardzo, przyznajmy, sugestywnie dwoi się i troi.

Trzecim wnioskiem wypływającym z przedstawienia w Powszechnym - rozciągniętego chyba niepotrzebnie na dwie części - byłby ten, że co by, nawet ciągniętego za uszy w sensie treści, nie chciał pokazywać na swych deskach, teatr pozostanie wieczny... O czym nas przekonują inteligentny, obdarzony wielką wyobraźnią i inwencją reżyser - imponująca scena raju, z wykreowaną dowcipnie i lakonicznie na naszych oczach jego fauną i florą. Plus naturalnie aktorzy, potrafiący wykrzesać tych nierzadko przenikliwych miniobserwacji ich warsztatu pracy istne perełki autokomentarza i autodiagnozy. Spektakl będzie się podobał z pewnością kolegom po fachu tych ostatnich; nie bez powodu 3/4 premierowej widowni stanowili, bardzo niekiedy eminentni, ludzie teatru... Tzw. zwyczajny widz wolałby pewnie oglądać któryś z bardziej "regularnych" dramatów sławnego autora, w rodzaju "Jubileuszu", czy wspomnianych "Kanibali". Cóż myślę, że Teatr Powszechny - w repertuarze którego utrzymują się od dłuższego czasu hity komercyjne w rodzaju "Shirley Vallentine" czy śpiewogry Brylla, którą z takim sukcesem reanimowała niedawno Krystyna Janda, tym razem reżyser - zatęsknił za czymś odmiennym z gruntu. Za spektaklem dedykowanym niejako "swoim własnym pracownikom", ludziom którzy współtworzą dzieła tej interesującej sceny. Jego prawo...

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji