Artykuły

Bielsko-Biała. Międzynarodowy Festiwal Sztuki Lalkarskiej wkrótce

Najciekawsze artystyczne dokonania lalkarzy z różnych stron świata można będzie już wkrótce obejrzeć w Bielsku-Białej. 22 maja rozpocznie się tu bowiem i potrwa pięć dni XXIV Międzynarodowy Festiwal Sztuki Lalkarskiej. Gospodarzem imprezy jest tradycyjnie Teatr Lalek Banialuka.

Zaplanowano 34 przedstawienia (niektóre będą powtarzane) 21 zespołów teatralnych z 15 krajów - Austrii, Belgii, Białorusi, Czech, Francji, Hiszpanii, Holandii, Hongkongu, Iranu, Izraela, Niemiec, Słowacji, Ukrainy, Węgier i Polski. Organizatorzy spodziewają się, że obejrzy je kilkanaście tysięcy widzów.

Najwięcej, bo aż cztery widowiska, pokaże gospodarz imprezy - bielska Banialuka. Będzie to dla niej i dla miasta doskonała promocja o zasięgu światowym. Na festiwal przyjeżdża bowiem liczne grono obserwatorów i dziennikarzy z wielu krajów. Pozostałe pozycje programu to serial niepokazywanych na ogół dotąd w Polsce znakomitych widowisk z ostatnich lat.

Bogaty, urozmaicony program festiwalu to efekt blisko dwuletniej pracy organizacyjnej. - Wybieraliśmy spośród ćwierć tysiąca spektakli zgłoszonych przez ponad dwieście zespołów - mówi Lucyna Kozień, dyrektor Teatru Lalek Banialuka, od lat znakomicie zorientowana w tendencjach światowego lalkarstwa. Jej wyborowi można więc w pełni zaufać. - Szukaliśmy teatrów i spektakli reprezentujących najwyższy warsztatowy i artystyczny poziom, a przy tym mówiących w świeży, nowatorski, zaskakujący sposób o sprawach istotnych dla współczesnego widza. Chcemy pokazać jak różne mogą być widowiska zrealizowane środkami teatru lalek. Będą to przedstawienia dla młodej oraz dorosłej widowni. Większość z nich zostanie zaprezentowana w salach Banialuki i Teatru Polskiego, ale w programie mamy też spektakle plenerowe. Jeden z nich - " Carpe diem" - specjalnie na tę okazję przygotowany przez Banialukę, otworzy tegoroczny festiwal - mówi Lucyna Kozień. Zapowiada się więc coś więcej niż tylko efektowna, perfekcyjna rozrywka w wykonaniu artystów posługujących się lalkami, marionetkami, rzeźbami i rozmaitymi rekwizytami.

Bielski festiwal, organizowany co dwa lata, to jedna z najstarszych w świecie i najbardziej prestiżowych prezentacji sztuki lalkarskiej. Zapoczątkował ją w 1966 roku Jerzy Zitzman, wieloletni - nieżyjący już - dyrektor bielskiego Teatru Lalek Banialuka. Przez wiele lat, gdy świat był podzielony na dwa zwalczające się obozy, bielska impreza była wyjątkową okazją do spotkań artystów z Zachodu i zza żelaznej kurtyny. Dlatego jedni i drudzy, chcąc porównać swoje osiągnięcia, przyjeżdżali tu często na własny koszt, nie żądając honorarium. Po otwarciu granic Bielsko przestało być wyjątkowym miejscem lalkarskiej konfrontacji. - Teraz jedynym magnesem naszego festiwalu jest jego prestiż. Ale to nie wystarczy. Zespoły - te najciekawsze, na których nam zależy - nie przyjadą, jeśli nie sfinansuje się im kosztów podróży, najczęściej samolotowej, i nie zapłaci honorariów za występ. A zespołów przypadkowych, nieciekawych na tym festiwalu nie chcemy, choćby nawet chciały wystąpić za darmo - mówi Lucyna Kozień. Honoraryjne oczekiwania lalkarskiej czołówki, starannie wyselekcjonowanej przez ekipę Lucyny Kozień, są wysokie, ale niejednakowe. Z każdym z zespołów prowadzone są indywidualne negocjacje. Trzeba brać pod uwagę fakt, że finansowe możliwości organizatorów nie są bynajmniej nieograniczone. Festiwalowy budżet to około pół miliona złotych, z czego najwięcej, bo 200 tysięcy, daje bielski Urząd Miejski, a 145 tysięcy Ministerstwo Kultury. - Bazując tylko na dotacjach, nie moglibyśmy zaproponować tak bogatego programu. Dodatkową pomoc uzyskaliśmy dzięki naszym wieloletnim kontaktom w ambasadach i instytutach kultury - mówi Lucyna Kozień. Wynegocjowano na przykład, że rządy kilku krajów, między innymi Belgii, Hongkongu, Izraela sfinansują podróż lalkarzy z tych krajów. Istotna je*st też niefinanso-wa pomoc sponsorów, choćby Fiata, który przekazuje do dyspozycji organizatorów festiwalu trzy samochody.

Festiwalowi od kilku edycji towarzyszy rywalizacja o Grand Prix i kilka innych nagród. Przy-znająje trzy składy jurorskie: profesjonaliści, młodzi krytycy oraz dzieci. - Jury złożone z młodych krytyków, głównie studentów teatrologii, wprowadziłam celowo, by ci młodzi ludzie dobrze poznali różne odmiany teatru lalek. To procentuje, gdy przechodzą do działalności publicystycznej, dziennikarskiej - mówi Lucyna Kozień. Dodajmy, że na poprzednim festiwalu w gronie tych młodych krytyków była między innymi Kamila Mścichowska, teraz żona Andrzeja Łapickiego.

Bielskie lalkarskie spotkanie na szczycie to nie tylko interesujące spektakle, ale też wystawy oraz... film. Pokazany zostanie niezwykły dokument o ostatnich potomkach sławnych lalkarskich rodów Europy Środkowej.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji