Artykuły

"Raz się tylko żyje"

Komedia w 3-ch aktach St. Kiedrzyńskiego. - Reżyseria H. Małkowskiej. - Dekoracje W. Małkowskiego

Po feriach letnich Teatr Ziemi Pomorskiej wystąpił z komedią St. Kiedrzyńskiego "Raz się tylko żyje", - komedią par excellence nowoczesną, aktualną, odznaczającą się dobrą konstrukcją, znakomitą charakterystyką typów, interesującą fabułą i żywym, zgrabnym dialogiem.

Tło sztuki stanowią dzisiejsze trudne warunki egzystencji, t. zw. walka o byt, której klasycznym reprezentantem jest młody architekt Kłusek, człowiek z nizin społecznych, karierowicz, opamowany skrajnym materializmem. Kłusek z poręki bogatej i niewyżytej pani Nissen (H. Małkowska) przestaje zamiatać podwórka i otrzymuje posadę w firmie architekta Czerczyńskiego (Łodziński), człowieka starszego, zrównoważonego, kierującego się w życiu etyką chrześcijańską, wyrozumiałego na błędy ludzkie, a kochającego do szaleństwa młodą i piękną swą żonę Julię (Szyszko-Bohuszówna). Kłusek chce znaleźć się "między tymi co rządzą, a nie wśród tych, co słuchają", dąży per fas et nefas do niezależności materialnej, w czym dopinguje go widmo przykrej przeszłości.

Kłusek chce rozbić małżeństwo Czerczyńskich zdobywa serce małżonki swego szefa i za jej alimenty postanawia założyć konkurencyjne biuro budowlane. Młodzi są pozornie sobą oczarowani. Kłusek sprytnie ukrywa pod maską miłości najzwyklejsze wyrachowanie, którego Julia dostrzec nie może w swym zaślepieniu. Czerczyński zna jednak na wylot swego niewdzięcznego współpracownika i wie, że Kłusek dla kariery wszystko gotów jest uczynić. Architekt postanawia więc w oczach żony dać mu "kopniaka moralnego". Rzecz się udaje. Na prośby Czerczyńskiego pani Nissen rozpoczyna flirt z Kłuskiem, który szybko zapomina, o zakochanej w nim Julii, a całą swą energię wytęża w tym kierunku, aby zdobyć miliony leciwej wdówki. Flirt przeradza się w głębokie uczucie, oczywiście jednostronne. I zakochana pani Nissen doprowadza do mariażu z młodym architektem. Kłusek triumfuje nad niedołężnym konkurentem Wiórkiewiczem, jest u szczytów, robi karierę. A równocześnie dostaje "kopniaka moralnego". Julia poznaje nareszcie całą niskość i podłość układnego karierowicza i policzkuje go. Happy end. Kłusek milionerem. Czerczyńscy znajdują dawną swą drogę do szczęścia w cichej, wielkiej miłości.

Komedię Kiedrzyńskiego wystawiono na scenie toruńskiej bardzo starannie. Niezbyt szczęśliwa była jednak obsada ról, jeżeli chodzi o Małkowską i Surzyńskiego. Pani Nissen w interpretacji Małkowskiej nie była woale tą "niebezpieczną", pełną temperamentu, romansującą kobietą, jaką chcielibyśmy widzieć na scenie w myśl założeń autora. Artystka czuła się w tej roli nieswojo a gra jej poza kilku, szczęśliwymi momentami nie była przekonywująca, naturalna. Również Kłusek w interpretacji Surzyńskiego daleko odbiegał od typu, jaki stworzył autor. Tylko w momentach lirycznych stanął Surzyński na wysokości zadania, nie potrafił nas jednak przekonać, że mamy przed sobą karierowicza, tonącego po uszy w brudnym, materializmie, egoistę i brutala, zapatrzonego jedynie w swą własną properyty. Trudno. Pomyłka. Role nie odpowiadały obojgu zdolnym i sympatycznym artystom, którzy dali jednak, z siebie wszystko, aby spełnić należycie swój trudny obowiązek aktorski.

Laury zbierali zato: Łodziński jako archit. Czerczyński (udana kreacja dżentelmena, walczącego o prawo do miłości) Szyszko-Bohuszówna jako przemiła naiwna i prostoduszna Julia oraz Cybulski (żywo oklaskiwany przy otwartej kurtynie) w groteskowej roli mecenasa Wiórkiewicza.

Dekoracje Małkowskiego miłe. Reżyseria Małkowskiej sumienna. Sztuka doznała na sobotniej premierze bardzo serdecznego przyjęcia, wnosić więc stąd należy, że nie prędko zejdzie z afisza.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji